You are viewing a single comment's thread from:

RE: Jak zostałem ateistą

in #polish7 years ago

program szkolny powiniem nauczać również (a może przede wszystkim) umiejętności odnajdywania się wrzeczywistości

Większość dorosłych ma z tym problem. Większość nigdy sobie z tym nie daje rady. To kto ma tego uczyć? A nawet jeśliby znalazło się odpowiednio wielu kompetentnych nauczycieli, którzy by to potrafili to czemu mieliby to robić? Bo czy istnieje jeden właściwy sposób na odnalezienie się w rzeczywistości? Nie. Podejrzewam, że to kwestia bardzo indywidualna. A nawet gdyby tak nie było, gdyby istniało X takich sposobów i wszystkich ich można by nauczać to czy szukanie ich na własną rękę nie jest najważniejszą przygodą naszego krótkiego życia? Czy naprawdę wszystko musimy mieć podane na tacy?

Sort:  

A ja powiedziałbym, że te trzy twierdzenia:
"odnajdywanie się w rzeczywistości to kwestia indywidualna", "sposoby odnajdywania się to najważniejsza przygoda życia" czy "nie wszystko musimy mieć podane na tacy" - są same przez się najlepszym dowodem na to, że o światopoglądzie warto by nauczać. Dlaczego?

Dlatego, że są one prawomocne jedynie w ramach pewnych konkretnych światopoglądów, jak humanizm, indywidualizm czy liberalizm. (Popraw mnie, jeśli się mylę). Nie mają sensu np. w ramach katolicyzmu, gdzie Kościół dzięki objawieniu podaje Ci gotowe mapy świata czy transhumanizmu, gdzie Twoje obecne ja jest zbyt ograniczone aby rozpoznać rzeczywistość bez wcześniejzego przejścia przez różne "ulepszenia" itd. Większość tradycyjnych religii zresztą serwuje nam gotową metafizykę i etykę, a jeśli za bardzo będziesz szukał sposobu na życie po swojemu - toś "heretyk'....

I teraz: w swoim komentarzu podałeś te trzy twierdzenia tak, jakby były one zawsze prawomocne. Czy nie oznacza to, że (przynajmniej na chwilę) zapomniałeś o ich "światopoglądowo ograniczonym zasięgu"?

Takie "wyczuwanie ograniczonego zasięgu" to właśnie jedna z rzeczy, jakich można by uczyć na lekcjach ze sztuki budowy światopoglądu. (Myślę, że dopiero w szkołach ponadpodstawowych, a także w ramach edukacji dorosłych).

Masz rację, że nikogo się nie nauczy w 100% gotowej metody radzenia sobie z jego konkretnym życiem, ale to nie znaczy, że nie można by stworzyć wiedzy o światopoglądach, która mogłaby być w tym budowaniu pomocna.

Czy nie oznacza to, że (przynajmniej na chwilę) zapomniałeś o ich "światopoglądowo ograniczonym zasięgu"?

Wychodzi na to, że masz rację :-). Chyba zdarza mi się to częściej niż tylko tym razem i nie "tylko na chwilę". Ale mi zręcznie zabiłeś ćwieka, teraz również w poniższym:

ale to nie znaczy, że nie można by stworzyć wiedzy o światopoglądach, która mogłaby być w tym budowaniu pomocna.

...muszę przyznać Ci rację. :-)
Tyle, że oczywiście jest to nierealne. Pomijając fakt, że nauczanie to szkodziłoby naszej jedynej słusznej religii państwowej to w kraju w którym mówi się, że matematyka na maturze to głupota i w którym dzieci, których rodzice wybierają dla nich etykę zamiast religii są często wręcz piętnowane to nierealne. Nie ma to związku z naszą dyskusją ale to nie nastąpi. Niestety.

I jeszcze jedno. Jestem prostym facetem, o ścisłym umyśle (albo ściśniętym - jak się często nabijały koleżanki z różnych kierunków humanistycznych). Nie znam się na filozofii i teologii więc może nie powinienem na te tematy wypowiadać. :-) Ale w dyskusji z inteligentnymi ludźmi to nawet mylić się jest przyjemnie. :-D Pozdrawiam.

Nie sprawiasz wrażenia kogoś o "prostym" umyśle. To dla mnie niezwykle interesująca rozmowa. A zwłaszcza umiejętnośc zaakceptowania kontrargumentów i zmiany stanowiska - to już wyższa szkoła jazdy.

Muszę także przyznać, że nie znam za wielu dobrych opisów światopoglądu "humanizm liberalny" i sam długo brałem takie przekonania, jak te trzy, do których Ci się "przyczepiłem" - za oczywistości. Najtrudniej jest zobaczyć, że Twój własny, ukochany obraz świata - to także tylko świato-pogląd, a nie coś uniwersalnego. Oświeciła mnie dopiero książka Yuvala Harariego "Homo deus", gdzie autor bardzo czytelnie wykłada, skąd się nasze najbardziej współczesne świato-poglądy wzięły, co było wcześniej, a nawet - co może być później, za kilka i kilkadziesiąt lat....

Ja z kolei zgodzę się, że w Polsce, a także chyba w większości współczesnych państw lekcje "sklejania światopoglądu" są nierealne.

Z drugiej strony model społeczności narodowo-panstwowych (nation-state) nie jest wieczny.... Ja na przykład nie przypadkiem wziąłem się za Steemit. Na blockchain mogą powstać nowe modele społeczności, z nowymi modelami gospodarki i polityki, a zatem także - z nowymi modelami nauczania i wychowania. Może - jeśli kiedyś blockchain zdominują nasze struktury społeczne - tutaj, gdzie nie ma odgórnie, administracyjnie narzucanej ideologii, jakiś rodzaj edukacji światopoglądowej okaże się właśnie potrzebny?

Na blockchain mogą powstać nowe modele społeczności, z nowymi modelami gospodarki i polityki, a zatem także - z nowymi modelami nauczania i wychowania

Zgadzam się, że blockchain to technologia, która może i pewnie przyniesie rewolucję. Czy aż taką - nie wiem. Bardzo trudno mi to sobie wyobrazić by wszystko poszło w takim kierunku. Co nie znaczy, że się tak nie stanie.

Nie jestem aż takim pesymistą jak wspomniany przez Ciebie Lem ale mimo, że jestem blockchainem zafascynowany, staram się pozostać ostrożny w przewidywaniu przyszłości. Bo jak każda technologia również i ta niesie ze sobą zagrożenia. Niektórych możemy się na razie tylko domyślać, większości jeszcze nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić.