Z Bogiem, który = niepojęte według mnie zgodzą się nawet najbardziej zatwardziali ateiści, jak Dawkins. Problem zaczyna się w momencie, kiedy to proste przyznanie się do niewiedzy chcemy uzupełniać dodatkowymi danymi z różnych historycznych "objawień", np. że Bóg jest osobą, że jest wszechmocny, że dba o ludzi itp. W tym momencie dopiero rozchodzą się najczęściej drogi wierzących i ateistów, a także drogi różnych religii...
You are viewing a single comment's thread from:
Każdy z nas ma swoją opowieść jak głosi Dezyderata. Tak samo jest z religią. Są dogmaty, prawdy i "objawienia". Mimo zewnętrznych objawów spójności tak naprawdę wyznajemy miliardy różnych religii. Napędzani innym wychowaniem, wspomnieniami tworzymy od najmłodszych lat, układamy z puzzli własną religię opartą na "motywach" oficjalnych religii.
Jak się tak zastanowić to bez Boga cała nasza cywilizacja i to wszystko co robimy jest g...no warte, a my sami jesteśmy w czarnej dupie. Popatrz na swoją grafikę z artykułu. Nawet pyłkiem na pyłku tam nie jesteśmy. Po co tyle się starać? Po co tyle bólu i cierpienia? Żart. W dodatku w kiepskim stylu. - Tak widzę nasze położenie. Żeby się utrzymać na powierzchni i nie zwariować nasza cywilizacja musi w coś wierzyć. W Mikołaja, Boga czy Świętą Macierz Raid 5.
No tak, ale bez Boga nie ma także Nikogo, kto by nam zagwarantował, że nasze życie i nasze wysiki nie są g...warte. Może są? Dlaczego nie?
Natomiast jeśli założymy że nasza cywilizacja jest czymś, o co warto walczyć i czego bronić, wtedy już faktycznie musimy się zastanowić, o jaki obraz świata i człowieka ją oprzeć. Jak na razie faktycznie większości "motywów" do układania tego obrazu dostarczało nam chrześcijaństwo... Nadal dostarcza. Ze świeckiego humanizmu czy ewolucjonizmu trudno wyprowadzić logicznie jakieś wartości...
Wydaje mi się, że mamy dziś na Zachodzie chrześcijańską etykę (normy i sposoby działania), bez metafizyki, która by określała cele tego wszystkiego.... Stąd "stres", pustka życiowa, brak zaufania, ostre podziały polityczne itd.
Wydaje mi się, że na aktualnym etapie rozwoju cywilizacyjnego, by to wszystko trzymać w ryzach, nic lepszego niż Bóg nie wymyślimy.
Kiedyś może zobaczymy świat z innej perspektywy i będzie możliwe zbudowanie odmiennego systemu. Póki co według mnie rozsądek jako bazę podpowiada Boga. Takie małżeństwo z rozsądku dla tych wątpiących. ;-)
P.S. Mój okres buntu i poszukiwania raczej minął i moja droga jest symetryczna do twojej, ale ... w lustrzanym odbiciu.
Tylko że Bóg-ponieważ-"na aktualnym etapie rozwoju cywilizacyjnego, by to wszystko trzymać w ryzach, nic lepszego niż Bóg nie wymyślimy", to jednak inny Bóg niż Bóg-ponieważ naprawdę-"stworzył niebo i ziemię i Syna swego dał". To takie trochę post-chrześcijaństwo... może to zła nazwa... W każdym razie: czy "lud Boży" pójdzie za takim "Bogiem ze zdrowego rozsądku ...? Chociaż... może już za nim idzie....
Widzę, że jesteś chory na chorobę o nazwie Idealizm. (nie obraź się ) Może to pokłosie mocnego wpływu chrześcijaństwa we wcześniejszym etapie. Wóz albo przewóz... Podjąłeś decyzję na zasadzie 0/1. Jak już wspomniałem, przez to, że mamy mózgi filtrujemy rzeczywistość i tworzymy ją na nowo na swoją potrzebę. Dodatkowo jesteśmy ułomni. To takie ludzkie ... Stąd religia wśród ludzi ma wiele "temperatur".
Dezyderata mówi: żyj w zgodzie z Bogiem czymkolwiek on ci się wydaje...
Jest czas by przygotować argumentację swych decyzji i stanąć przygotowanym przed rajskimi bramami - mam nadzieję ;-) małą.
Obyś miał rację.