Bananowo - owsiany mocarz

in #polish5 days ago

Cześć.

Dzisiaj przychodzę do Was z moim chyba ulubionym przepisem. Najczęściej nim zaczynam dzień, ale na kolację też wchodzi jak złoto. Wadą tego przepisu jest to, że ja go robię długo. Samego smażenia u mnie wychodzi pół godziny, ALE wynika to z mojej fanaberii, a nie ogólnej czasochłonności tego dania. Bardzo, ale to bardzo mocarza polecam, ponieważ po pierwsze to bardzo zdrowa opcja na słodki posiłek, po drugie smakuje rewelacyjnie na ciepło i na zimno [często szykuję go sobie wieczorem i jem dopiero na śniadanie i wjeżdża jak złoto], po trzecie można się dowolnie bawić dodatkami i generalnie mogłabym tak wymieniać bez końca. Nie wiem skąd mam pomysł na mocarza, pewnie gdzieś z netu, ale przez te kilka lat jedzenia go dobrałam sobie tak proporcje, że dla mnie jest totalnym kozakiem. Nie przedłużając już zapraszam do przepisu.

Składniki:

  • 1 banan
  • 1 jajko
  • 60 g płatków owsianych [u mnie górskie, bo tylko takie jem, nie wiem jaka powinna być ilość błyskawicznych]
  • słodzik
  • 10 ml oleju
  • dodatki: u mnie twaróg chudy z cynamonem

Przygotowania zaczynam od nasypania płatków owsianych do pojemnika, dodaniu słodzika i zalaniu wszystkiego wrzątkiem. Co do słodzika to trochę jest tak, że jest to opcjonalne, ponieważ słodyczy sam w sobie nadaje banan, ale ja po prostu lubię ten placek w wersji bardzo słodkiej. Polecam samemu sprawdzić. Słodzik oczywiście można zastąpić dowolnym, ulubionym słodzidłem. Płatki zalewam trochę powyżej ich poziomu i zostawiam kilka minut do zmięknięcia. Ja najczęściej w tym czasie robię coś innego np. spacer z psem. Czytałam teorie, że warto niby te płatki przykrywać, ale nie wiem w sumie po co, bo testowałam i różnicy nie widzę żadnej.

20241006_124945.jpg
Źródło: fotografia własna

Jak już płatki owsiane będą miękkie to wbijam jedno jajo i po prostu wszystko ze sobą łączę na papkę. Z tym jajkiem to trochę jest tak, że wydaje mi się, że i bez niego to wyjdzie, bo banan jest też spoko spoiwem, ale ja się przyzwyczaiłam, że je dodaję i tak zostało.

20241006_125048.jpg
Źródło: fotografia własna

Potem wrzucam banana. Jak banan jest bardzo dojrzały to będzie mięciutki i słodszy, jak mniej to twardszy i mniej słodki - prosta zależność. I teraz jest tak, że są dwie opcje. Można to wszystko zblendować i wyjdzie masa jak na pancake i takie placuszki sobie smażyć i to jest też jest ok, czasami praktykuję tę opcję, ale jednak najczęściej kompletnie nie chce mi się brudzić blendera, więc po prostu tego banana gniotę. Najczęściej tłuczkiem do ziemniaków, bo nie chce mi się szarpać widelcem. Jak banan będzie rozgnieciony to merdamy wszystko na papkę.

20241006_125225.jpg
Źródło: fotografia własna

20241006_125309.jpg
Źródło: fotografia własna

Na patelni rozgrzewamy olej. Co do oleju to sprawa wygląda następująco: jak macie dobrą naleśnikową patelnię to jest on opcjonalny, ale wtedy placek wychodzi taki chrupki i zwarty. Ja dodaję zawsze olej, ponieważ po pierwsze mam problem z nabijaniem kcal, a po drugie lubię jak on jest taki cudownie mięciutki. Tu też polecam najlepiej sprawdzić samemu, którą opcję się woli. Jedno jest tylko faktem, że patelnia musi być z dobrą nieprzywierającą powłoką, ponieważ banan lubi się bardzo szybko karmelizować, więc bywa tak, że placek się po prostu do tej patelni przyklei. Ja patelnię rozgrzewam oczywiście na maxa.

20241006_125317.jpg
Źródło: fotografia własna

Jak patelnia będzie rozgrzana to wylewam z pojemnika masę i formuję placka. Tutaj też oczywiście pełna dowolność, bo równie dobrze można zrobić z tego kilka malutkich placuszków. Mi pasuje jeden duży luj, tak się po prostu przyzwyczaiłam, to nic więcej jak fanaberia. Po wylaniu na patelnię placka zmniejszam moc na 3 [w 9 stopniowej skali], przykrywam patelnię i zostawiam placka na 15 minut. I teraz tak, czy ten czas nie jest za długi? Nie wiem. Myślę, że spokojnie można dać pod patelnią większą moc i zrobić go szybciej. Ja po prostu od samego początku mam takie przyzwyczajenie i się tego trzymam. Nie sądzę, żeby to miało realne przełożenie na jakość, konsystencję czy cokolwiek innego.

20241006_125354.jpg
Źródło: fotografia własna

Po 15 minutach wyłączam kuchenkę, przewracam luja na drugą stronę i pod przykryciem trzymam kolejne 15 minut. I tutaj jak w punkcie wyżej ta sama sprawa. To kwestia mojej fanaberii, bo równie dobrze można zostawić kuchenkę odpaloną, podsmażyć go raz - dwa i mieć gotowe.

20241006_130947.jpg
Źródło: fotografia własna

W czasie kiedy luj dochodzi do siebie ja przygotowuję dodatek, z którym jem go najczęściej czyli po prostu twaróg. Nie ma tu żadnej wielkiej filozofii. Zagniatam kostkę twarogu chudego [250 g] ze słodzikiem i cynamonem. I tyle. Co do dodatków to tutaj jest tak naprawdę pełna dowolność. Owoce, sosy, jogurty, puddingi, kaszki, cokolwiek co lubicie, a powiem więcej: ten placek świetnie wjeżdża też bez niczego.

20241006_130211.jpg
Źródło: fotografia własna

I tyle. Mamy słodki, zdrowy i pyszny posiłek. Danie nie wygląda estetycznie, bo ja po prostu nie umiem estetycznie gotować i podawać jedzenia, ale smak rekompensuje wszystko. Najbardziej w tej opcji chyba podoba mi się to, że mogę sobie go go zrobić z wyprzedzeniem czyli jak mam pierwsze zmiany to muszę wstawać o czwartej rano, więc nie bardzo mi się uśmiecha wstawać jeszcze wcześniej, żeby szykować sobie śniadanie, bo po prostu wolę dłużej spać dlatego przygotowuję sobie mocarza i twaróg dzień wcześniej, a rano wstaję na gotowe. No kocham to danie. Naprawdę. Nie wspomnę już o tym, że mocarz idealnie zaspokaja mój popęd do słodkiego.

Makro placka:

  • białko: 15,8
  • tłuszcz: 19,1
  • węglowodany: 59,8
  • kcal: 483

Makro całości [placek + twaróg chudy]

  • białko: 55,8
  • tłuszcz: 19,9
  • węglowodany: 71,1
  • kcal: 696

20241006_132528.jpg
Źródło: fotografia własna

Smacznego!

Sort:  

Muszę koniecznie spróbować 😋Dzięki za przepis👌

Manually curated by ewkaw from the @qurator Team. Keep up the good work!