Źródło: Pixabay
Chyba dzisiaj będzie krótko, bo jestem bardzo wstrząśnięta tym, co miało miejsce na terapii i nie wiem, czy chce mi się tutaj pisać dzisiaj nie wiadomo jak długo. Ale dobra, od początku, bo w sumie zawsze jak mówię, że będzie krótko to i tak wychodzi epopeja.
Tragicznie spałam. Wybudzałam się średnio co kilkadziesiąt minut. Dawno nie wstałam tak zmęczona. W ogóle wyglądałam jakby mnie piorun jebnął, serio. Oczywiście rano przymrozek, więc spacer z psem to w ogóle był miód na moje zmęczone serce.
Zaczęła się terapia. Jeden pan wydał mi się mocno dziwny. Niby nic, ale wiecie, swój swego pozna i ja przez te lata picia mam trochę tak, że ciężko mnie oszukać, że się jest trzeźwym. Nie wiem czy każdy alkoholik tak ma, no ja takie rzeczy widzę. Ale stwierdził, że jest zmęczony, bo wstał o 5. No dobra, nic się nie odezwałam, bo nie miałam 100% pewności, a nie chciałabym takiego oskarżenia rzucać bezpodstawnie tym bardziej, że skoro terapia była na Skype to ciężko by też gościowi było udowodnić swoją niewinność. W ośrodku normalnie jest alkomat i narkotesty, jak jest podejrzenie to jechanka. Potem zostaliśmy podzieleni na małe grupy, więc nie miałam z nim kontaktu. Dostałam w ogóle dzisiaj bardzo dużo miłych informacji na temat mojej pracy nad sobą i aż mi się przyjemnie zrobiło na sercu. Chyba przez ostatnie 20 lat życia tyle ciepłych i miłych słów nie dostałam co dzisiaj.
Potem terapeuta prowadził bardzo ciekawy temat z pracy nad emocjami. Starałam się nad tym bardzo mocno skupić i robić jak najwięcej notatek, bo identyfikacja tego co czuję jest moją piętą achillesową. Po omówieniu tematu godzinna przerwa na obiad. Zjadłam tą moją nieszczęsną potrawkę, która jednak nie okazała się zbyt dobra, w weekend jadę do babci to poproszę ją czy mogłaby mi pokazać i nauczyć jak robić takie rzeczy, bo ewidentnie coś zepsułam. Zjeść zjadłam, ale żeby to było wybitnie przyjemne doznanie smakowe to niekoniecznie.
Po przerwie zaczęliśmy omawiać pracę o litrażu [to spis całego wypitego alkoholu w życiu, podsumowanie ile na to wszystko poszło pieniędzy i ile lat się zmarnowało; wiadomo są to szacunkowe wyliczenia, ale dają mocno do myślenia; na pewno podzielę się swoimi wyliczeniami jak napiszę tę pracę] no i tu już gość z trzeciego akapitu był po prostu napierdolony. Bełkotał, przerywał i w ogóle gadał od rzeczy. Terapeuci szybko zareagowali, grupa też, bo okazało się, że więcej osób miało podobne odczucie do mojego, a gość generalnie się obraził, dymów narobił i tyle.
Jeden incydent, a powiem szczerze, że moje poczucie bezpieczeństwa na grupie runęło. Nie dlatego, że ktoś się napił. To normalne, że się upada i wstaje i powie to nawet każdy terapeuta, ale dlatego, że był na terapii pod wpływem alkoholu, pił na terapii alkohol i jeszcze skłamał, że tego nie robił. Wiecie no bełkot był taki, że małe dziecko by wiedziało. Generalnie nie powinna to być moja sprawa, bo w sumie nie jest, jego życie, jego leczenie, ale mam duży problem z oswojeniem się z przebywaniem w grupie ludzi i w momencie, gdy zaczęłam się tam czuć bezpiecznie [wiecie, że się nie napiję, że jestem ważną częścią grupy, że mogę wyrzucić z siebie najgorsze demony i dostanę pomocną dłoń, a nie kopa w dupę etc] to dzieje się coś takiego co to poczucie bezpieczeństwa po prostu mi rozjebało w drobny mak. Czuję się z tym bardzo niekomfortowo. Nie wiem co zrobią z nim terapeuci. Z tego co wiem w takich sytuacjach jest rozmowa normalnie na grupie co się stało, co jest do poprawy etc, ale jest to w sytuacji normalnego zapicia, a nie napierdolenia się w trakcie terapii no i jest głosowanie czy grupa wyraża zgodę, aby dana osoba pozostała w terapii. Jeśli i tym razem tak będzie to mój głos będzie na nie i nie dlatego, że się napił, ale dlatego, że zrobił to w trakcie zajęć kłamiąc i kłócąc się [na tyle na ile można było ten bełkot zrozumieć], że to kłamstwo. Czuję się bardzo źle po dzisiejszej terapii.
Po terapii pojechałam pojeździć trochę autem i posłuchać muzyki, zajechałam do taty dać mu prezent urodzinowy, bo to dziś dzień starości przypada u niego i wróciłam do domu. Jestem niby wyciszona, ale czuję w sobie straszny niepokój. Jedyne co mnie pociesza to, że moja terapeutka się w tańcu nie pierdoli i po chwili jego bełkotu i wykłócania z nami po prostu wyjebała go z grupy. Co będzie dalej zobaczymy.
Jak zrobię sobie listę zakupów to mam do obejrzenia jakiś film zadany przez terapeutów, więc jeszcze przed spaniem na pewno się podzielę tutaj swoimi wrażeniami.
Oglądałam film Tylko strach, ale przyznam szczerze, że jestem tak potwornie zmęczona, że nie byłam w stanie odpowiednio odnieść go do siebie. Na pewno wrócę do niego jutro czy pojutrze, aby w pełnym skupieniu go obejrzeć, bo niestety przegrałam ze zmęczeniem. Film generalnie polecam każdemu choćby ze względu na przewspaniałe kreacje aktorskie, a Dymna to już przeszła samą siebie, totalnie. Nie sądziłam, że stary film może mi się spodobać, a tu proszę.
Bardzo źle zniosłam dzisiejszy dzień dlatego z tym większą przyjemnością zakopię się pod kołdrą z nadzieją na odpowiedni wypoczynek.
Nom, to fajnie mi krótki post wyszedł. To chyba nowa, świecka tradycja będzie, że za każdym razem, gdy zakładam, że post będzie krótki to nie ma końca.
Do jutra!
Congratulations @ataraksja! You have completed the following achievement on the Hive blockchain and have been rewarded with new badge(s):
Your next target is to reach 2250 upvotes.
You can view your badges on your board and compare yourself to others in the Ranking
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP
Check out the last post from @hivebuzz:
Support the HiveBuzz project. Vote for our proposal!