Dziennik #347/2024 - jestem niedopowiedzialna

in #polishlast month

image.png
Źródło: ChatGPT


Dobry wieczór.

Kiepsko spałam. Obudziłam się zaraz po szóstej i już nie mogłam usnąć. W sumie nawet nie wiem dlaczego. Trochę się pokręciłam po domu i przed samym wyjściem udało mi się jeszcze chwilę zdrzemnąć, ale jednak to nie to samo co długi, nocny, a przede wszystkim nieprzerwany wypoczynek.

Pojechałam na terapię. Miałam dzisiaj indywidualną sesję. Dużo z siebie wyrzuciłam, ale mam jakieś takie poczucie totalnej beznadziei. Niby dostałam jakieś zadanie domowe, ale mam poczucie, że to wszystko prowadzi do niczego. Nie czuję się w ogóle lepiej. Nie czuję kompletnie, żeby to wszystko co robię prowadziło mnie do tego, że chociaż kiedyś tam w przyszłości poczuję się lepiej. Czuję się źle, stoję w miejscu i nic nie zapowiada tego, że cokolwiek się zmieni.

W drodze do pracy zjadłam drożdżówkę. Od wczoraj kompletnie nie trzymam diety. Wszystko runęło, a ja nie potrafię wrócić na właściwe tory. W pracy dramat tak mało roboty. Wiedziałam już, że wyjdę szybciej i umówiłam się z kierowniczką, że o 20 będę mogła się ulotnić. Dziewczyny gadały, żebyśmy zamówiły sobie kebaby i się złamałam. Tu zachowałam się dzisiaj po raz pierwszy nieodpowiedzialnie. Nie dość, że złamałam bardzo poważnie dietę to jeszcze wydałam kupę pieniędzy. Jakby tego było mało kebab był niedobry. Rozumiecie? Wydałam 40 zł na kebaba, który był kurwa niedobry. I mały. Masakra.

Wyszłam o 20 i poleciałam zapłacić za mieszkanie. Jestem szczęśliwa, że miałam w tym miesiącu na to pieniądze. Jeśli się nic groźnego nie wydarzy to jest szansa, że przeżyję ten miesiąc bez naruszania oszczędności HBD. Bardzo bym tego chciała. Nie wiem tylko ile będą kosztowały leki w tym miesiącu, bo ta cena dość dynamicznie się zachowuje, ale to zobaczymy w sobotę. Tak czy siak wydaje mi się, że to nie będzie zły miesiąc. Wracając do domu wstąpiłam do Biedronki, bo bardzo chciało mi się wody gazowanej, jak to po kebabie. No i stałam sobie już przy kasie ze zgrzewką Oazy i patrzyłam na półeczkę poświęconą WOŚP. Patrzyłam, odchodziłam, wracałam, odchodziłam i tak w kółko. W końcu nastąpił moment nieodpowiedzialnego zachowania numer dwa dzisiaj i kupiłam kubek za 35 zł. Totalnie nie potrzebuję kubka, wręcz nie mieszczą mi się w szafce, ale mam potrzebę wspierania WOŚPu i dlatego tak wyszło. Uważam, że zachowałam się totalnie nieodpowiedzialnie, ponieważ powinnam liczyć każdy grosz i trzeba było wrzucić kilka złotych do puszki w trakcie finału, a nie kupować od razu kubek za 35 zł, ale no stało się. Już czasu nie cofnę. Niemniej kubeczek jest bardzo ładny.

20241212_214628.jpg
Źródło: fotografia własna

Wróciłam do domu, poszłam z psem, wykąpałam się i siedzę jak ten cap. Nic mi się nie chce, jestem rozdrażniona pracą i tym, że rzuciłam w diabły dietę, a tak dobrze już mi szło i chyba zaraz idę spać, bo mam wrażenie, że ten dzień nie ma dla mnie nic dobrego do zaoferowania. Cieszę się, że jutro ostatni dzień pracy i czekają mnie cztery dni odpoczynku. Oczywiście jutro muszę siedzieć do końca, ponieważ moja kierowniczka teraz będzie każdy piątek wychodzić szybciej, bo może. Bo jest kierowniczką, a ja robakiem. Ale już mi się nie chce nakręcać na to co się ostatnio w tym burdelu dzieje. Równi równiejsi i niby powinnam to zaakceptować, bo tak jest wszędzie, a jednak nie umiem. Po prostu nie umiem.

Do juterka.

Sort:  

Manually curated by ewkaw from the @qurator Team. Keep up the good work!