Dziennik #43/2025 - jestem nieprzytomna

in #polish3 days ago


Źródło: Pixabay


Dobry wieczór.

Poddaje się w @poprzeczka. Jest za zimno, żeby kręcić kroki, ale o tym niżej.

Wstałam totalnie, ale to totalnie nieprzytomna. Nie wiem co się ze mną dzieje przez ostatnie dni. Czy to już zmęczenie materiału jeśli chodzi o pierwsze zmiany? Czy to po prostu zarwana nocka z początku tygodnia się za mną tak ciągnie? Nie wiem o co chodzi, ale co poranek to gorzej znoszę wstawanie. Tym gorzej, że na dworze rano panował potworny mróz. -7 stopni i o ile temperaturę bym przeżyła to ten arktyczny wiatr mnie wykańcza. Na szczęście auto nie było aż tak zamarznięte jak się obawiałam, więc udało mi się bezpiecznie dojechać do pracy.

W pracy cisza i spokój. Co rusz wymyślają nowe obowiązki dla liderów, niektóre zaczynają być co najmniej dziwne i mało sensowne dlatego tym bardziej cieszę się, że za dwa tygodnie z hakiem przestanę pełnić tę zacną funkcję. Ogólnie jakbym miała podsumować dzień pracy to powiedziałabym, że był to mix nudy i zmęczenia. Nie lubię takich dni. Wolę jak sporo się dzieje, bo wtedy jakoś łatwiej jest przebrnąć przez dzień pracy. Jeśli jedyną atrakcją w ciągu dnia jest frustracja, że ekspres do kawy nie wrócił z naprawy to chyba coś poszło nie tak. Cieszę się, że mam długi weekend, bo z radością sobie odpocznę i tak po prostu fizycznie i od pracy. Dzisiaj znowu kierowniczka mnie przedrzeźniała, że będzie mnie ściągać na wsparcie i strasznie mnie to wkurwia, bo nie po to zmieniam stanowisko, żeby wracać do liderowania. I nie wiem czy ona żartuje tak cały czas czy mówi poważnie i będę skakać między stanowiskami. Frustrujące.

Po powrocie do domu przyznam się bez bicia, że padłam spać i spałam do wieczora. Przez chwilę trochę się wystraszyłam, że nie będę mogła spać w nocy, ale przyznam szczerze, że jestem tak zakręcona, że raczej usnę jak dziecko. Powinnam dzisiaj biegać, ale wymiękłam z tym mrozem. Nie mam odpowiednich ciuchów do biegania z taką temperaturę dlatego odpuściłam, żeby się nie pochorować. Lipa na maxa, bo czuję, że taka przebieżka dobrze by mi zrobiła, ale -7 czy -8 stopni plus lodowaty wiatr to dla mnie trochę za wiele. Najgorsze jest to, że takie temperatury mają się utrzymywać dłuższy czas i to mnie trochę martwi. Niestety pewnych rzeczy nie przeskoczę i nie wydam teraz kilkaset złotych, żeby sobie skompletować odpowiednie na taką pogodę ubranie do biegania. Może kiedyś jak się mocno wkręcę w bieganie i spłacę kredyty to owszem, ale na ten moment jest to poza moim zasięgiem.

Idę się położyć spać, bo jestem totalnie nieprzytomna. Trochę mam poczucie zmarnowanego czasu, bo wolałabym korzystać z dnia, ale co innego mam zrobić skoro przez zmęczenie i tak nie funkcjonuję? Dobrze, że jeszcze tylko jutro i urlop. Jutro nadrobię #polish i inne atrakcje.

Do jutra.