Dziennik #62/2025 - masakra

in #polishlast month


Źródło: Pixabay


Dobry wieczór.

Okropnie spałam. Cały czas się budziłam, kręciłam po mieszkaniu, nie mogłam usnąć. Nie denerwowałam się o to aż tak bardzo, ponieważ znałam przyczynę problemów ze snem: nowe stanowisko w pracy. Nad ranem przysnęłam jak kamień i wstałam z wielkim trudem.

Pojechałam do pracy na 8:00, ale moja koleżanka zapomniała, że się ze mną tak umówiła i przyjechała 30 minut później. Rozpoczęłam naukę na nowym dziale i myślę, że sobie nie poradzę. Tego jest tak dużo, a wszystko wydaje się tak niestandardowe, że ja naprawdę chyba tego nie ogarnę. Porwałam się z motyką na słońce. Mam wielką ochotę zrezygnować. Nie zrozumiałam prawie nic z tego co koleżanka mi tłumaczyła. Jest mi cholernie przykro, źle i ciężko, ponieważ marzyłam o tej pracy, a jak się okazuje nie jestem w stanie jej wykonywać. Wypełniłam też kwity na delegację. Jedziemy w środę, wracamy w sobotę. Kudłaty synek będzie u moich rodziców w tym czasie. Zaplanowaliśmy sobie kilka atrakcji na wolny czas i mam nadzieję, że będzie miło.

Moja była już kierowniczka podarowała mi dzisiaj prezent. Duży pluszowy pies, który robi za poduszkę, a w swoim brzuchu miał schowany kocyk. Uśmiałam się i zrobiło mi się bardzo miło, ponieważ ostatni prezent urodzinowy dostałam chyba na osiemnastkę. Co prawda urodziny mam dopiero jutro, ale to bardzo miły gest. Aż mnie lekkie wzruszenie złapało.

Po pracy weszłam do Rossmanna po kilka drobiazgów w delegację i po powrocie do domu zaległam przed komputerem i oglądałam "Love never lies Polska". Dalej mam bekę z tego programu. Mimo tego, że jest dopiero 21 to idę już do łóżka, ponieważ leki zaczęły już działać i jestem bardzo zamulona. Trudny to był dzień.

Do jutra.

Sort:  

Nie poddawaj się ja zmieniłam ścieżkę kariery i całkiem się odzeoranzuwilam po 12 latach pracy w Rossmannie. Dasz radę, wierz w siebie na początku zawsze wszystko wydaje się trudne z czasem jest prościej i może akurat będzie to praca Twoich marzeń. Nie wątp w siebie, początki zawsze są trudne.

Dziękuję za ciepłe słowa.

A żeby nie ograniczać się do zwykłego +1 u koleżanki (słuchaj jej, bo prawdę mówi! :P), ja to mam przy każdej pracy. Niby zrozumiałem, ale parę minut później ni wuja. Nawet w UK to czulem, aczkolwiek tam w przeciwieństwie do Polski (przynajmniej z moich doświadczeń - są miejsca, gdzie traktują cię jak człowieka cywilizowanego bez popędzania podczas etapu nauki), miałem dużo czasu. Generalnie nie da się nic na to poradzić poza nauką panowania nad swoimi emocjami... I w naszym przypadku jest to kurewsko trudne z uwagi na doswiadczenia. Musimy nadrobić sami to, co wielu naszych kolegów miało na początku. Może też spróbuj się przebranżowić albo sięgnąć po pomysł, o którym wspominałaś jakiś czas temu. Tj. książkę o alkoholiźmie, jak wyglądają początki uzależnienia, przy czym powinna nam się zapalić czerwona lampa, jak wyglądają myśli osoby uzależnionej.

Pisać umiesz, przyjemnie się to czyta i jako że mam podobne problemy (a niektóre takie same), to widzę że czasem walisz tekstami, które chodziły mi po głowie kilkanaście lat temu przy początkach. W zasadzie wiele myśli, wniosków i haseł, które widzę w Twoich wpisach widzialem na przestrzeni mojego życia. Takie publikacje są wartościowe, bo lekarze / eksperci często nie umieją napisać tego ludzkim językiem. Ty umiesz, a dodatkowo ogarniasz temat (a to czego nie ogarniasz, można zweryfikować u eksperta).

Tak czy siak, dasz rady!

Dziękuję. Chyba nie porwałabym się na napisanie książki. Praca w logistyce to coś, co mnie uszczęśliwia wbrew pozorom, bo ostatnio tylko narzekam. Chyba mam ostatnio za słabą psychę i muszę się trochę wzmocnić, bo słabo to wygląda.

Ja właśnie kończę drugą i daję rady. Pierwsza nie spotkała się z odpowiedzią wydawców, ale wrzuciłem ją na Watpad i teraz robię coś z zupełnie innego bieguna. Piszesz na tyle dobrze, że dałabyś sobie rady, serio. Gorsi twórcy robią kariery :).

A co do narzekania, ciągle jest za zimno, a wiosna dopiero nadejdzie. Sama wiesz, jak to ryje banie.

Przeczytaj swoje wpisy z pierwszych dni na dotychczasowym stanowisku. Z tego co pamiętam, to pisałaś dokładnie to samo. Będzie dobrze 😉