Dziennik #8/2025 - bieganie jest spoko

in #polish17 days ago

image.png

Źródło: ChatGPT


Dobry wieczór.

@poprzeczka przeskoczona, ze ho, ho. Prawie 20k kroków. Czaicie? Ja.. Szok.

image.png

Wstałam zmęczona. Ogólnie sam Garmin mi ostatnio krzyczy alertami o przewlekłym stresie. Udziela mi się to w nocy. Wybudzam się i mam napady głodu. Dzisiaj zastosowałam technikę od terapeuty i zobaczymy co będzie dalej. Chcę bardzo wyjść na prostą z tym odżywianiem, ale mam z tym ogromną trudność. Najgorsze w tym wszystkim wcale nie jest to, że upadam tylko to, że sama siebie bardzo karcę za każde potknięcie zamiast otoczyć się czułą opieką i zadbać o lepsze jutro. Nie. Ja się karcę, wyzywam, besztam jak jakiegoś psa. Droga donikąd. Wstałam już klasycznie [od paru dni he, he] o piątej, wypiłam energetyka [wiem, że to syf], wyprowadziłam mojego kochanego psiaczka misiaczka, a potem poszłam biegać. Nadal mam tempo żółwia, ale kompletnie mi to nie przeszkadza. Mam taką frajdę z biegania aktualnie, że nigdy nic mnie tak nie cieszyło. Czuję, że odpoczywam. Jestem tylko ja i ulubiona muzyka. Nie wiem co takiego się we mnie zmieniło, że polubiłam bieganie na przestrzeni raptem kilku dni, bo dokładnie tak było. @ptaku pisał o swoich wyprawach i nagle mi przeskoczyła w mózgu jakaś iskra inspiracji i proszę, oto jestem i wstaję o piątej rano, żeby iść biegać. Szalone. Po prostu szalone.

image.png

image.png

image.png

I mały rekordzik na koniec do kolekcji.

image.png

Po bieganiu nastąpiła ta część, którą najbardziej lubię ostatnio. Wiecie dlaczego wstaję biegać o piątej rano pomimo tego, że do pracy mam dopiero na 14, więc mogłabym dłużej spać? Ponieważ te poranki są cudownie leniwe i takie moje. Biegam, potem biorę długi prysznic, bez pośpiechu, robię sobie pyszne śniadanie i kawę i mogę się zanurzyć w jakiejś rozrywce niskich lotów, ale tak bardzo mi potrzebnych, żeby odmulić umysł po przebodźcowaniu z pracy. Tym razem padło na to, że oglądałam Brzydulę. Nie mogę oglądać Przyjaciół. Patrzę na Chandlera i płaczę. Z jakiegoś powodu ta śmierć mnie boli i najpewniej jest to spowodowane tragicznymi okolicznościami życiowymi Perrego, ale już nie chcę w to wchodzić. Nie cieszy mnie ten serial jak kiedyś, gdy on jeszcze żył. Mam za dużo rozkmin o życiu i śmierci i zamiast się dobrze bawić to się dołuję. A Brzydula mnie bawi. Ja wiem, że to nie jest filharmonia czy inny teatr, ale nie wstydzę się tego, że odpoczywam przy czymś pospolitym. Jestem tu sobą. Bardzo mało czytam, przeklinam, złoszczę się, oglądam bzdury. Cała ja, po prostu.

Umówiłam psa do groomera. Jeszcze nie jestem pewna czy będę miała na tę wizytę środki, ale pilnie muszę go ostrzyc. Niestety gałgan nie daje się czesać i ma już takie dredy, że aż wstyd. Obcinać o dziwo się daje, ale tylko jednej pani. Mam nadzieję, że naprawdę uda mi się wygospodarować środki na tę wizytę, bo pies musi być ostrzyżony pilnie. Czasem wyrzucam sobie, że nie dbam o niego tak jak powinnam..

W pracy totalny armagedon. Nie mogę wyjść z podziwu, że tamta zmiana ma czas na papieroski, a nie ma czasu na pracę. Wkurwia mnie to, ale może niedługo nie będzie to moim problemem. Oficjalnie dzisiaj zgłosiłam swoją kandydaturę na inne stanowisko. Mój mózg mówi mi, że się nie dostanę, ale serduszko po cichu łka, bo bardzo by chciało.. Pracy było tyle, że stąd moja dzisiejsza liczba kroków. Non stop musiałam gasić jakiś pożar. Jak po 18 poszłam na przerwę zjeść obiad to jak usiadłam to myślałam, że już nie wstanę. Tyle dobrego, że przynajmniej czas szybko zleciał. Jeszcze tak z dwa tygodnie takie ciężkie mają być, a potem powinno być trochę lżej, ale w tej branży to nigdy nic nie wiadomo, więc na razie się nie nastawiam.

Wróciłam do domu totalnie zmarznięta. Wyszłam w bluzie, a na dworze minusowa temperatura. Zagrzałam się, uzupełniłam płyny i pokarmy i szczerze mówiąc to idę zaraz spać. Jutro też wstaję o piątej i raczej też będę biegać. Nie mogę biegać w piątek, bo mam terapię, więc jeśli jutro rano będę się dobrze i komfortowo czuć to też wyjdę sobie potruchtać. Moje święte pięć minut. Ale to jeszcze zobaczymy.

Odżywianie zaburzone.
Woda: 3l
Kroki: 19k

Do jutra.

Sort:  

Bieganie super sprawa, ale o tej porze to dla mnie za późno. Nie wiem, czy masz buty do biegania, bo w zwykłych 'adasiach' można sobie zaorać kolana.

Mam, mam. Kupiłam kilka lat temu jak próbowałam się z bieganiem polubić :) Nie są jakieś drogie, ale turbo wygodne i dedykowane właśnie bieganiu. Kicam jak zajączek w nich :D

To super :). Może w wakacje się pościgamy na wyniki na apce :D.

Masz garmin connect albo stravę?

Mam Stravę, ale usunąłem bo miałem mało miejsca na telefonie zimą. Jak za parę miesięcy zrobi się ciepło i zainstaluję, odezwę się.