Źródło: Pixabay
Dobry wieczór.
Zrobiłam power up, żeby wystartować w konkursie @polish.hive. A może akurat uda się zgarnąć czapeczkę.
Obudziłam się niemalże o świcie. Niby nie chciało mi się już spać, więc wstałam, zjadłam śniadanie i coś tam się pokręciłam wokół własnej osi. Koło dziewiątej uznałam, że idę się jeszcze na chwilę położyć, bo przede mną cały dzień pracy, a ja jestem jakaś senna. Nastawiłam budzik na 10:30 i poszłam spać. Spałam jak kamień, totalnie mnie siekło. Otwieram oczy, a tu na zegarku prawie 12. Jakimś cudem przespałam budzik i telefon od kolegi, który się do mnie dobijał. Wyskoczyłam z łóżka jak oparzona, wyprowadziłam psa, zrobiłam błyskawiczny obiad i poleciałam do pracy.
W pracy dramat. Bardzo mało pracy. Obstawiałam, że zamkniemy magazyn o 19:30 i tak właśnie się stało. Lubię moją firmę, ale coraz bardziej wątpię w jej wydolność. Odkąd straciliśmy głównego klienta, a będzie to już kilka miesięcy cały czas słyszymy, że "zaraz wejdzie nowy, jeszcze większy i pracy będzie bardzo dużo". No i nic. A to my musimy świecić przed ludźmi oczami, bo albo mają mało godzin i mało zarabiają [umowa zlecenie] albo muszą potem odrabiać godziny, a nie ma pracy, więc robią jakieś durne zajęcia byleby odbębnić swoje [umowa o pracę]. Koło 17 poczułam jakąś dziwną potrzebę napisania do przyjaciółki co tam u niej. W sumie nie wiem czemu, bo ja rzadko kiedy do niej piszę tylko jak już to się zdzwaniamy raz na tydzień czy dwa. No i przyszła do mnie wiadomość porażająca, że chwilę wcześniej jej mama odeszła. Chorowała na raka trzustki, więc wszyscy niby byli na to gotowi, a jednak i tak mną to wstrząsnęło. Jest mi cholernie przykro. Tak do szpiku kości, do ostatniego włókna w sercu. Co zrobię jak moja biologiczna matka odejdzie? Nie wiem. Czy to siła wyższa tak chciała, żebym napisała do przyjaciółki akurat dzisiaj, akurat o tej godzinie? Nie wiem..
Po powrocie do domu mocno przytuliłam psa, ale ciśnienie nie zeszło. Zostawiłam laptopa służbowego i zabrałam kudłacza na spacer. Chciałam "wychodzić" wszystkie emocje, ale niewiele mi to pomogło. Czy w obliczu śmierci pomaga cokolwiek? Nie wiem.. Niemniej jednak zrobiliśmy sobie długi spacer, a ja posłuchałam muzyki i odrobinę udało mi się wyciszyć. Nie wiem co powinnam zrobić. Czy w takiej sytuacji idzie się na pogrzeb? Czy pisać do przyjaciółki lub dzwonić? A może takie osoby lepiej zostawić, żeby doszły do siebie w ciszy i spokoju? Co powinnam zrobić jako przyjaciółka, aby jej pomóc? Jak się zachować, żeby być dobrą przyjaciółką, która pomoże, a nie przysporzy trosk i stresu? Nie wiem..
Zostawiłam kudłacza w domu i poszłam do sklepu. Zanim wyszłam to zrobiłam sobie listę zakupów i odkryłam, że mam do wypłaty 400, a nie 300 zł i bardzo mnie to ucieszyło. Listę zakupów oceniałam na jakieś 30 zł, ale trochę przestrzeliłam, a to dlatego, że zobaczyłam, że w Biedronce jest też kuskus perłowy, więc kupiłam [bardzo polecam], żółty ser, na który miałam niezrozumiałą ochotę i jakieś tam pomniejsze pierdoły. Za cały plecak zakupów zapłaciłam 45 zł, więc myślę, że jest spoko. Nie uszczupliłam głównego budżetu [400 zł], ponieważ te 45 zł uzbierałam z klepaków wszelakich. Przez ułamek sekundy było mi trochę wstyd płacić bilonem, ale potem stwierdziłam, że pieniądz jak pieniądz. Chciałam jeszcze kupić moje ulubione pierniki w półkilogramowej paczce. Uznałam, że ten dzień zasłużył na to, żeby się objeść, że walić dietę. I co? I pierników nie było. Dieta utrzymana. Siła wyższa? Nie wiem..
Po powrocie zjadłam obiad, ale nie miałam na niego ochoty. Jestem smutna, tak cholernie smutna. Byłam smutna i bez tej śmierci, a teraz jest jeszcze gorzej. To nie jest tak, że to był mój ulubiony człowiek na świecie, ale fakt, że moja przyjaciółka tak bardzo cierpi łamie mi serce. A do tego jeszcze dochodzi to, że bardzo boję się śmierci i każde z nią zetknięcie jest dla mnie traumatycznym przeżyciem. A jeśli ja też zachoruję? Statystyka jeśli chodzi o genetykę jest przeciwko mnie i raka mam niemal pewnego. Co wtedy? Jak będę pracować? Z czego żyć? Kto się mną zaopiekuje skoro żyję sama? Kto się zaopiekuje Pakosławem jeśli ze mną będzie coś nie tak? To nie są myśli, które powinny gościć w głowie 33 letniej osoby. Jeszcze chyba mam czas na takie rozkminy, a nie mogę się ich dzisiaj pozbyć. Dlatego też wzięłam już leki i idę zaraz spać. Tym bardziej, że jutro dzień biegowy. Może jak wybiegam te emocje jutro to będzie mi łatwiej i lżej? Przeżywanie emocji na trzeźwo jest trudne i to bardzo..
Idę coś tam jeszcze poczytać na #polish i do wyrka.
Do jutra.
Congratulations @ataraksja! You have completed the following achievement on the Hive blockchain And have been rewarded with New badge(s)
You can view your badges on your board and compare yourself to others in the Ranking
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP
Check out our last posts: