You are viewing a single comment's thread from:

RE: Życie jest za krótkie na tanie wina

in #polish7 years ago

Ja powiem tak - wino lubię, inne alkohole - wcale (wyjątek zrobię dla cydru i dobrej nalewki, sporadycznie może jakiegoś drinku). Miałem okazję pić i bardzo budżetowe wina z Biedronki, i bardziej ekskluzywne, na przykład lodowe, również. I nie ma reguły. Znajdą się bardzo przyjemne wina za kwotę do 30 zł, znajdą się mierne za kilkukrotność tej sumy. Jak i denne za 30 zł i znakomite za 300. O znakomitych domowych za grosze lub za darmo już nie wspomnę. W dodatku, moim zdaniem, nie ma jakiegoś jednego wyznacznika jakości. To, co jedna osoba uzna za przepyszne, druga skrytykuje, a trzecia powie, że niby nie jest złe, ale...
Jeśli miałbym być szczery, wśród moich ulubionych znajdzie się i różowy JackRabbit Zinfandel (do kupienia w Żabce za 15 zł), i ciut droższe białe Rkaciteli, i lodowy macedoński Traminec (ten chyba za ok. 70 zł za półlitrową butelkę), czy domowe wino kupione od stareńkiej babci na gruzińskiej wsi w cenie, na nasze, kilka złotych za litr.
Dlatego uważam, że nie ma co patrzeć na ceny, a po prostu sprawdzać różne produkty, by trafić na swoje ulubione ;)

Sort:  

Lodowe jest przepyszne chociaż ja akurat kosztowałam chyba słoweńskiego.
Zgadzam się! Hm... Może za mało to zaznaczyłam w poście, ale chodziło mi o to, że nie ma sensu tracić czas na wina, które są mierne lub o wątpliwych walorach jakichkolwiek prócz procentowych. Uważam, że jeśli już korzystać z tych dobrodziejstw to wybierać coś dobrego i smacznego do... bardziej posmakowania, a nie koniecznie do urżnięcia się. Wydaje mi się, że chyba za mało nakreśliłam tej opinii w moim poście niesiona radością z (chwilowego) posiadania dobrych trunków w barku.

Słoweńskie też są znakomite, choć akurat lodowych tam nie próbowałem ;) Zgadzam się, że nie chodzi o to, żeby się urżnąć w trupa, że tak brzydko powiem - choć tu ciężko określić, jaka porcja jest potrzebna, czasami po jednej butelce na głowę ma się tylko wesoły nastrój, czasami po 1/3 butelki już się mocno odpada... Natomiast trudno się dowiedzieć, które wina są mierne, dopóki się samemu nie spróbuje, bo to bardzo indywidualna kwestia. Dlatego podoba mi się kupowanie domowego wina w Gruzji - zanim kupisz taką buteleczkę (oczywiście, plastikową, po mineralnej najczęściej), sprzedawca odleje Ci łyczka-dwa na dno kubeczka, żebyś się mogła przekonać, czy Ci odpowiada, czy nie. Inna rzecz, że jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby nie odpowiadało ;) A u nas w sklepach, niestety, trzeba bardziej zaufać butelce, etykietce, opisowi - czasem się człowiek rozczaruje, czasami będzie bardzo zadowolony ;)