Chyba pozostaje w tym momencie tylko spytać o definicję wolnego rynku. Jeśli ktoś jest mu przeciwny, może w zasadzie wszystko co najgorsze nazywać "wolnym rynkiem" lub zasługą "wolnego rynku", tylko jaki to ma sens?
Rozmówcy mogą sobie wtedy podnosić nawzajem ciśnienie bezproduktywną wymianą zdań, używając tej samej nazwy dla dwóch zupełnie różnych zjawisk - tylko to nie jest rozmowa, a raczej przeplatające się monologi na dwa różne tematy.
You are viewing a single comment's thread from: