You are viewing a single comment's thread from:

RE: Sztuczna inteligencja i mój światopogląd

in #polish6 years ago (edited)

Epoka informatyczna nie oduczyła nas używania umysłów w ogóle. Używamy ich po prostu inaczej, dlatego też "wsparcie dla umysłów" jest bliższe prawdy. To, że polegając na jakimś wsparciu zmieniamy się, to oczywiste. Tak samo jak polegając na wsparciu łopaty przy kopaniu dołów zmienia się nasz sposób używania mięśni niż gdybyśmy kopali je gołymi rękami. Pewnie, że są wady i zalety takiego wsparcia (z wad np. problem z byciem rozkojarzonym przy multitaskingu któremu obecna technologia sprzyja), ale nie jest to tak jasne jak "teraz ta młodzież nie używa umysłu" ;)

Sort:  

Nie jest tak, że nie używamy umysłów, ale w pewnych zakresach używamy ich mniej. Kto jeszcze pamięta numery telefonów lub potrafi korzystać z map drogowych? Już tego nie robimy, maszyny pamiętają te dane za nas.

Inna sprawa, że w przypadku map może to szybko być częściowe podejmowanie decyzji za nas. Yuval Harari argumentuje, że algorytmy już teraz analizują korki drogowe i podsuwają nam inną trasę, niż sami byśmy wybrali. Z czasem być może wszystkie takie algorytmy zostaną związane w jeden system i wtedy będzie on wyznaczał optymalną drogę dla wszystkich aut w mieście...

Ale czy na tym się skończy? Jeśli podamy algorytmom tylko film, jaki chcemy zobaczyć, wtedy wybiorą one dla nas kino (na podstwie jakości sali, sprzętu, rozkładu korków na ulicach...) Już nie my wtedy będziemy decydować, gdzie kupimy film....

Łatwo poprowadzić to w przyszłość, w inne dziedziny, gdzie stopniowo to już nie my będziemy decydować.... Decyzja będzie maszynowo-ludzka, z coraz większym naciskiem na pierwszy element....

No dobra, nie myślimy nad tym jak rozczytać mapę, ale w tym czasie wysilamy nasz mózg aby poprawnie skorzystać z nawigacji. Może cały proces jest krótszy, ale co z tego jeżeli mamy czas na inną czynność? W czasie gdy osoba która żyła kilkanaście lat temu głowiłaby się nad mapą my (dla przykładu) analizujemy sytuację polityczną. Złym jest mówienie że nie używamy mózgu lub używamy go znacząco mniej. Lepiej powiedzieć że korzystamy z niego inaczej.
Moim zdaniem nasz mózg jest wystawiony na więcej bodźców niż taki sprzed 50 lat.
Czekam na odpowiedź :)

Nie jest tak, że nie używamy umysłów, ale w pewnych zakresach używamy ich mniej. Kto jeszcze pamięta numery telefonów lub potrafi korzystać z map drogowych? Już tego nie robimy, maszyny pamiętają te dane za nas.

Właśnie tutaj dyskutowałbym, czy mniej. W pewnych zakresach tak, a w innych więcej, więc czy summa summarum mniej? Bo tak, nie pamiętamy na pamięć numerów telefonów, ale kto 20 lat temu miał w głowie schemat tego jak poruszać się po skomplikowanym systemie informatycznym który każdy ma w kieszeni? Miejsce zapamiętywania ciągu cyfr zajęły wyuczone umiejętności korzystania z telefonu z systemem operacyjnym - jest to bardzo skomplikowane narzędzie, technologia. Nie pamiętamy daty bitwy pod MiejscowościąZnanąZTegoŻeByłaTamBitwa, ale potrafimy szybko tą informację znaleźć w sieci - mamy w umyśle mentalną mapę korzystania z tych technologii i nie wiem czy łatwiej jest zapamiętać kilka cyfr, czy wyuczyć się takiej "mentalnej mapy". Stąd moja teza, że używanie umysłu może wychodzić na zero, albo możemy nawet używać go więcej. Czym jest zapamiętanie kilku numerów telefonów wobec konieczności radzenia sobie z ogromem informacji i cyfrowych technologii którymi jesteśmy dziś bombardowani?

Pewnie, że jest ryzyko sytuacji w której cała technologia nas zawodzi i okazuje się, że musimy na nowo uczyć się liczyć, bo słabo nam to idzie. Ale alternatywą jest stanie w miejscu i uczenie się na pamięc numerów telefonów przy rezygnacji z nowoczesnej technologii, dla samego zapamiętywania numerów telefonów, sztuka dla sztuki - bo nie robimy w umysłach miejsca dla nowszych umiejętności, dostosowanych do nowych techonlogii. Mamy ograniczone możliwości kognitywne. Tak samo jak porzuciliśmy powszechną umiejętność krzeszenia ognia na rzecz zapalniczek, zapałek itd. i nikt nie panikował, że "umiemy mniej" i jeśli kiedyś skończą się zapałki to nie rozpalimy ognia. Zawsze na wypadek potrzeby można się tej umiejętności uczyć od nowa, nie zapomnieliśmy o niej całkowicie, i jesteśmy dobrzy w adaptowaniu się do otoczenia.

Łatwo poprowadzić to w przyszłość, w inne dziedziny, gdzie stopniowo to już nie my będziemy decydować.... Decyzja będzie maszynowo-ludzka, z coraz większym naciskiem na pierwszy element....

Prawda, to już inny temat, bo mówimy o podejmowaniu decyzji za nas, a nie nawet o przechowywaniu informacji za nas.

Pisałem, że:

Ale alternatywą jest stanie w miejscu i uczenie się na pamięc numerów telefonów przy rezygnacji z nowoczesnej technologii, dla samego zapamiętywania numerów telefonów, sztuka dla sztuki

Ale muszę dodać, że badania sugerują iż porzucanie niektórych umiejętności nie jest dla nas korzystne. Na przykład pamiętam badanie, że dzieci które uczą się pisać odręcznie lepiej wypadają mentalnie w różnych aspektach niż dzieci których jedynie uczy się korzystania z klawiatur. Więc wniosek taki jak w innym komentarzu pod tym postem - trzeba być ostrożnym porzucając stare :)