Jeśli chcemy oceniać postęp cywilizacyjny z perspektywy tego jak ta cywilizacja wyglądała w przeszłości to co to za postęp? A ludzie nieszczęśliwi znajdą się zawsze i zawsze byli,. ich obecność ma tylko ma wskazać, jakie wartości jako cywilizacja mamy promować a jakie nie. Być może dostatek nie jest wcale nadrzędną wartością.
Skąd do głowy przyszedł Ci pomysł, że posiadanie wielu partnerów seksualnych ma korzenie w niskim poczuciu wartości? Ponoć libertarianizm zakłada, że jesteśmy właścicielami swoich ciał. Czy to dotyczy tylko mężczyzn? Różnica jest taka, że zdradzając kogoś zwyczajnie ranimy drugą osobą, jesteśmy nieuczciwi i to jest już wielkie NIE, NIE w moim systemie wartości, który zakłada głównie, żeby nie czynić drugiemu co mi niemiłe. Biblia chyba też o tym coś wspomina.
Wszyscy lewoskrętni mówią o tej tolerancji, wolności obyczajowej itd., a szkoda, że nie zauważają, że konserwatyści również walczą o wolność i szczęście, tylko że dla przyszłych pokoleń, które same obronić się nie mogą, bo jeszcze się nie narodziły. Rozpusta dewaluuje miłość. Brak miłości to rozpad małżeństw. A rozpad małżeństw to dzieci bez autorytetów czyniące nieszczęśliwymi zarówno siebie jak i innych.
Nie wygląda mi to na "postęp cywilizacyjny".
"Jeśli chcemy oceniać postęp cywilizacyjny z perspektywy tego jak ta cywilizacja wyglądała w przeszłości to co to za postęp? "
Postęp to relacja czegoś do czegoś, a nie własność zapodmiotowana w jednym bycie, więc z definicji to porównanie teraźniejszości do przeszłości.
"A ludzie nieszczęśliwi znajdą się zawsze i zawsze byli"
Tak, ale nie zawsze były choroby cywilizacyjne.
"Być może dostatek nie jest wcale nadrzędną wartością."
Przecież dokładnie to napisałem.
"Skąd do głowy przyszedł Ci pomysł, że posiadanie wielu partnerów seksualnych ma korzenie w niskim poczuciu wartości?"
To jest elementarna wiedza psychologiczna. Osoba ze zdrowo zarysowaną osobowością nie jest w stanie wzbudzić w sobie potrzebę intymności z wieloma partnerami w krótkim czasie, wręcz przeciwnie, ma tendencję do pogłębiania jednej wybranej relacji.
"Ponoć libertarianizm zakłada, że jesteśmy właścicielami swoich ciał."
Ponoć zadałeś pytanie o libertarianizm i wyjaśniłem Ci już tą kwestię, więc po co udajesz, że nie masz pojęcia o czym mówisz?
"Czy to dotyczy tylko mężczyzn?"
Zdajesz sobie sprawę, że "bronienie" kobiet tam, gdzie nawet nie ma takiej potrzeby – bo puszczalstwo jest wadą obu stron – nie sprawi, że będziesz dla nich bardziej atrakcyjny? Oczywiście nie zamierzam się z Tobą spierać, że taka była Twoja motywacja. Po prostu pokazuję do czego prowadzi ten sposób rozmawiania. To taka rada, byś odpuścił z taką tanią erystyką, której jako potencjalny rozmówca nie mam zamiaru tolerować. Wkładanie w moje usta czegoś, czego nie powiedziałem, jest najzwyczajniej w świecie chamskie. No ale życzliwie założę, że zrobiłeś to nieświadomie :)
"Różnica jest taka, że zdradzając kogoś zwyczajnie ranimy drugą osobą, jesteśmy nieuczciwi i to jest już wielkie NIE, NIE w moim systemie wartości, który zakłada głównie, żeby nie czynić drugiemu co mi niemiłe. "
Zwróć uwagę na to, co sam napisałeś. Nie należy czynić drugiemu, co TOBIE niemiłe. A jak np. ktoś jest osobą, która doświadczyła w dzieciństwie opuszczenia przez któregoś rodzica, stanowiącego pierwotną figurę przywiązania i wzór wszelkich kolejnych relacji damsko-męskich, to zdecydowanie niemiłe będzie dla tej osoby wchodzenie w bardzo płytkie relacje i psucie ich gdy tylko zaczynają się pogłębiać, ze strachu przed ponownym odegraniem sytuacji pt. "utrata figury przywiązania". Bardziej miłe będzie uświadomienie sobie swojej sytuacji i terapia, niż wchodzenie w przygodne stosunki seksualne, które w przyszłości, z perspektywy osoby już bardziej dojrzałej, będą postrzegane jako wstydliwe błędy.
Jak potrzebujesz innych przykładów, to atrakcyjna dziewczyna, która nie umie powiedzieć "nie", też będzie miała dużo partnerów seksualnych. Osoba, która z jakiegoś powodu czuje otwartą nienawiść do siebie również. Borderlajny też mają dużo takich przypadkowych sytuacji. Niedojrzali chłopcy, wychowani na amerykańskich serialach również dowartościowują się liczbą zaliczonych lasek i nawet się ścigają w tym. Człowiek to jest trochę bardziej niż skomplikowane dzieło sztuki, niż wizja pt. ciało+mózg z obszarami do jedzenia, spania, jebania i nienawidzenia kobiet. To, że popęd jest naturalny, to nie znaczy, że nie należy go kierować racjonalnie.
Jeszcze co do zdrad, to powody zdrad są identyczne z powodami posiadania wielu partnerów gdy nie jest się w związku. Różnią te sytuacje tylko okoliczności no i to, że w związku jednak rzadziej się nawiązuje relacje seksualne z innymi, bo taka zepsuta osoba dowartościowuję się wtedy "byciem w związku".
Warto jeszcze zwrócić uwagę na to, co napisał fantomen. Do pewnej liczby, gdzie te relacja traci swój dość prosty charakter (bodajże przy kilkunastu to trochę opada, ale ręki sobie nie dam uciąć), prawdziwym jest stwierdzenie, że im więcej partnerów seksualnych przed ślubem, tym więcej rozwodów.
"..."więc z definicji to porównanie teraźniejszości do przyszłości"
Czy nie powinno być "przeszłości" a nie przyszłości?
Aby móc zauważyć postęp/regres, musimy porównać teraźniejszość z przeszłością. Przynajmniej tak mi się wydaje.
Jeśli się mylę, to rozwiń proszę tę myśl. Chciałbym zrozumieć :)
Tak, przeszłości. Przejęzyczenie. Edytuję, dzięki.