Czołem Steemianie i Steemianki!
To, czym szczycą się religie to niesienie ludziom odpowiedzi na pytania, które są poza zasięgiem metody naukowej. Sens, wartości, moralne postępowanie, dobro i zło. Żaden naukowiec nie jest w stanie zmierzyć i zbadać tych rzeczy, a nawet jeśli, to tylko teoretycznie. Nauka za to może zbadać mechanizmy występowania i ewolucji tych pojęć. Wciąż podnoszą się głosy w dyskusji o to, czy ludzie mogą postępować etycznie bez drogowskazów, jakie niosą religie. Na tym aspekcie skupię się w tym wpisie. Dodam tylko, że wpis powstał w ramach konkursu w labiryncie świata, na temat "Wiara bez religii".
Skończyłem ostatnio czytać świetną książkę holendersko-amerykańskiego badacza naczelnych, Fransa de Waala. Autor jest jednym z większych autorytetów w swojej dziedzinie, a magazyn Time uznał go w 2007 roku za jedną ze stu osób, które kształtują nasz świat. Przyjemna lektura napisana przystępnym językiem, do tego autorowi obcy jest lekceważący, prześmiewczy ton znany z Dawkinsa, który bardzo mi imponował w licealnych czasach. Moje przygody z religią są zresztą długie i burzliwe, może kiedyś napiszę coś więcej na ten temat. Wróćmy do książki.
O, taka książka, zdjęcie mojego autorstwa.
Teorię ewolucji możemy zgłębiać już od 160lat, a mimo to wciąż dość trudno jest ją zrozumieć wielu osobom, fakt, że możemy mieć z małpami wspólnego przodka (nie pochodzimy od małp!) wydaje się nie do zaakceptowania co bardziej oświeconym (a może nawiedzonym?) ludziom. Nie mówiąc już o koncepcji memów, która rozszerza ewolucję na poza-biologiczne obszary. A może naukowe wytłumaczenie pochodzenia życia, po prostu, burzy pewne sacrum, a konsekwencje takiego spojrzenia są tak trudne do przyjęcia bo tak bardzo gryzą się z tym, co wpajają religie darzone przecież czcią i szacunkiem. O dysonansie kognitywnym napiszę jutro, bardzo ciekawe zjawisko. Stay tuned.
W szkole, na lekcjach poświęconych ewolucji, najczęściej przedstawia się najbardziej łopatologiczne rzeczy. To jest noga konia, to jest ludzka, a to płetwa wieloryba. Dzieci widzą? Widzą. Wszędzie analogiczne kości. Wszyscy zbudowani z tych samych białek, wszędzie na całym świecie, w każdym znanym żywym organizmie te same kwasy nukleinowe. Jakby komuś anatomia i genetyka nie wystarczyły, to jest jeszcze ekologia ewolucyjna. O czym się natomiast nie mówi to o ewolucji psychiki i zachowań. A może teraz już się mówi? Kto z Was ostatnio chodził do liceum?
Pisałem nie tak dawno, w kontekście pewnej dziwnej historii, o odkryciach związanych z zachowaniami zwierząt, które do tej pory były uważane typowo za ludzkie. Są tam zresztą wspomniane badania de Waala, które kilka lat temu zrobiły dużą karierę w Internecie. Kto jeszcze nie widział kapucynki oburzonej niesprawiedliwym traktowaniem, niech to zmieni natychmiast.
Nie jesteśmy pierwszymi społecznymi zwierzętami na tej planecie! To nie jest ta jedna typowo ludzka rzecz, która oddziela nas od innych zwierząt. Organizowanie się w grupy jest mechanizmem przystosowawczym, który pozwala na zwiększenie szansy na przetrwanie. Wyobraźmy sobie teraz taką grupę zwierząt, które wykazują antyspołeczne zachowania. Chaos. Dobór naturalny zdecydowanie tego nie pochwali. W książce są zresztą przytoczone tuziny badań naukowych, które potwierdzają tę tezę.
Dlaczego autor pisze o bonobo? Po pierwsze; badał je przez dziesiątki lat. Oprócz tego bonobo są dość charakterystyczne, różnią się od szympansów, ciekawie ujął to ten losowy pan z Nowego Yorku, nagrany w projekcie Humans of the New York. Spojrzeć trzeba z przymrużeniem oka, ale rzeczywiście bonobo przez lata nie dawały spokoju naukowcom, burząc wizerunek zwierząt jako dzikich, nieokrzesanych bestii. Bonobo wykazują chyba najszerszy poza ludźmi wachlarz społecznych zachowań wśród zwierząt, a do tego wszystkie relacje są cementowane nieskrępowanym seksem.
No dobra. To skąd te religie i po co nam te religie? Wedle wizji nakreślonej przez badania służyły tylko do skodyfikowania już istniejących zasad, które klarowały się w nas samych w ciągu milionów lat ewolucji. Mojżesz, wcale nie zszedł z góry do dzikich ludzi, aby ich ucywilizować. Ludzie nie muszą być świadomi różnych procesów, aby mogły one zachodzić. Jego kamienne tablice to opowieść o myślicielu, który (prawdopodobnie) po długiej i głębokiej medytacji dostrzegł pewne prawidłowości i podzielił się swoim odkryciem z innymi. Powstała kulturowa legitymacja do piętnowania aspołecznych zachowań.
Autor, chociaż sam jest ateistą, przyznaje, że skoro religie istnieją, to muszą być do czegoś potrzebne, wspomina zresztą, że nagłe ich usunięcie prowadziło zawsze do zastąpienia ich inną strukturą, a to kończyło się niezbyt przyjemnie. Taki na przykład Związek Radziecki, władza miała tam niemalże boskie przymioty. Natomiast warto zwrócić też uwagę, na fakt, że coraz więcej ludzi od religii odchodzi, i to na pewno też ma swoje przyczyny. Czy stajemy się barbarzyńcami bo odeszliśmy od kościoła? Taką optykę kreują religijni hierarchowie, na pewno zaniepokojeni statystykami. A może stajemy się barbarzyńcami bo odeszliśmy od swojej natury?
Na koniec, chcę się z Wami podzielić rewelacyjnym krótkim metrażem, opartym o opowiadanie (genialne zresztą!) Stanisława Lema pod tytułem "Golem XIV". Enjoy!
Dzięki za uwagę!
Cieszę się, że zdążyłeś na konkurs, a jeszcze bardziej, że na serio szukasz przyczyny, dla której religie istnieją i jakoś wcale nie przestały istnieć wraz z pojawieniem się nauki i sprawdzalnej wiedzy...
Pozdrawiam!
a tak się namęczyłem. ehh stos mnie swędzi:D
Też się cieszę.
Heh, ale, że mnie wena akurat o 2 w nocy naszła. No nic, będę spać jutro :)
Pozdrowienia!
Koniecznie sięgnij po książki Dennetta. Od "Odczarowanie. Religia jako zjawisko naturalne" i potem "Świadomość" i " Od Bakterii do Bacha. O ewolucji umysłów".
Po drodze możesz sięgnąć po "Dźwignie wyobraźni" książka która uczy jak myśleć lepiej.
Dennett dość sprawnie pokazuje jak ewoluuje umysł, świadomość i co za tym idzie, skąd się biorą te wszystkie niemierzalne rzeczy jak empatia, moralność, wartości. No i jaką rolę w tym wszystkim ma religia, jako efekt rozwoju umysłu, abstrakcyjnego myślenia i poszukiwania odpowiedzi na pytania o naturę otaczającej nas rzeczywistości.
Zapisane. Opieram tą część myślenia o świecie w teorii integralnej Kena Wilbera, fajnie będzie dorzucić inny punkt widzenia. Denetta znam i szanuję z TED talków, niesamowity umysł. I w myśleniu o duchowości w ogóle uważam, że trzeba przyjrzeć się kwestii popełnienia błędu "pre/trans"". No, ale to już trochę inny temat, tylko luźno związany z religią.
You just planted 0.21 tree(s)!
We have planted already 3098.58 trees
out of 1,000,000
Let's save and restore Abongphen Highland Forest
in Cameroonian village Kedjom-Keku!
My Steem Power = 18564.79
Thanks a lot!
Thanks to @deepresearch Plant trees with @treeplanter and get paid for it! @martin.mikes coordinator of @kedjom-keku
Podobało mi sie to:
Natomiast co do moralności i altruizmu Dawkins fajnie to ujmował w sensie statystycznym i to mi wydawało się dość strawne. Oczywiście, nawet dziś, wyjaśnic coś obywatelowi przy pomocy statystyki jest dużo trudniej niż pokazać mu to w postaci przypowieści religijnej...
Czytałem Samolubny Gen, statystyka jest tylko odbiciem, powierzchniową warstwą, nie tłumaczy za bardzo co stoi za procesami, jakie są mechanizmy, czysta matematyka. Co prawda jest to przydatne i ciekawe, jednak sprowadzanie całego zjawiska do liczb wydawało mi się zbytnim uproszczeniem.