Pijam kilka kaw dziennie, w domu mam młynek i ekspres do kawy. W biurze gdzie pracuję problem z dobrą kawą jest taki, że jej nie ma. Do dyspozycji jest tylko czajnik elektryczny lub automat z niesmaczną kawą. Co tu zrobić, żeby napić się kawy?! Z pomocą przyszedł mi french press.
Nowoczesny french press firmy Bodum [1]
Historia i projekt
French press, press pot, coffee plunger czy jakkolwiek kojarzycie tę nazwę. Jest to wąski dzbanek o walcowatym kształcie z przykrywką i tłoczkiem zakończonym filtrem. Jego historia sięga końca IX wieku, a dość znaczący patent został zarejestrowany przez włoskiego projektanta Attilio Calimani w latach 30 X wieku. Rozwiązania zastosowane w tym patencie używane są do dzisiaj. Najbardziej rozpoznawalną firmą produkującą French pressy jest duńska firma produkująca sprzęt kuchenny - Bodum.
Rysunek z patentu Calimaniego [2]
Sposób parzenia
- Jeśli chcemy zaparzyć 500 ml kawy, to gotujemy w czajniku ok 700 ml wody. Te 200 ml posłużą nam na ogrzanie french pressa przed parzeniem.
- Standardowa porcja kawy na 100 ml to 6 gramów. Potrzebujemy więc 30 gramów. Nie mielimy za drobno, ponieważ wtedy kawa będzie przechodzić przez otwory w filtrze. Kawy nie wsypujemy jeszcze do kubka.
- Aby wstępnie ogrzać nasz kubek, wlewamy wcześniej zagotowaną dodatkową porcję wody. Ostrożnie mieszamy kubkiem aby się nie poparzyć. Na koniec wylewamy wodę.
- Wsypujemy zmieloną kawę do kubka
- Zalewamy kawę 1/3 naszej wody, odczekujemy chwilę.
- Ustawiamy minutnik na 4 minuty i wlewamy resztę naszej wody.
- Zakładamy pokrywkę z tłoczkiem i po odmierzonym czasie, wolno ale stanowczo wciskamy tłok.
- Przelewamy kawę do kubków.
- Cieszymy się dobrą kawą.
Mój french press firmy Hario. Posiada gumową uszczelkę zamiast sprężyny.
Mobilność
French press poza łatwością i szybkością parzenia kawy ma jeszcze jedną zaletę - jest mały i poręczny. Istnieją na przykład podróżne modele, zamiast ze szkła, wykonane są z plastiku lub stali nierdzewnej. Dzięki czemu bezpiecznie można z nimi podróżować.
Model podróżny firmy Bodum [1]
Dzięki za przeczytanie tego postu. Cieszmy się dobrą kawą!
źródła zdjęć:
[1] http://www.bodum.com
[2] http://www.gallacoffee.co.uk
źródła tekstu:
http://www.gallacoffee.co.uk
książka Kevin Sinnott - The Art and Craft of Coffee
Super, dzieki za ten wpis. Bardzo milo czyta sie to. Chetnie sprawdze na allegro ile za takie cacko, duzo kawy pijama w sumie to moze byc calkiem fajna opcja.
Coś ponad stówkę taki mały Hario bodajże, czy to drogo to już sam musisz sobie odpowiedzieć, ale pewnie są i tańsi producenci.
Takie notki lubię, bo są piękne, z pasją i pouczające.
Ale ja sam od jakichś 4 lat odstawiłem kawę na rzecz yerba-mate.
Próbowałem yerby, ale czułem się jakbym pił wywar z petów :). A może spróbować zaparzyć yerbę we french pressie?
He he, miałem podobne wrażenia (mieszanka starej herbaty i peta papierosa), ale to na początku, powiedzmy 3m-ce, raz w tygodniu. Ale potem stopniowo smak się zmienia, również stosowane gatunki się zmieniają. I w pewnym monencie staję się koneserem takich smaków. Teraz pijam mocne gatunki, a ostatnio (od roku) najchętniej wybieram: Energia-Guarana.
Raz nastawiona yerba w półlitrowym naczyniu starcza, na cały dzień -3 do 4 ponownych napełnień.
Działanie różni się od kawy: u mnie kawa daje ok. 1h pik energetyczny i potrzeba kolejnej; yerbę sączy się rurką praktycznie cały dzień i nie ma tego silnego piku, tylko spokojne pobudzenie na równym poziomie przez wiele godzin. Tyle, że trzeba dobrze wyliczyć ilość yerby, aby dało się spać w nocy. ;)