To prawda, wydał nawet w tej sprawie oświadczenie. Natomiast temat rozmowy, w której użył cytowanych słów i sposób w jaki to zrobił nie stawia go w najlepszym świetle. Moim zdaniem, RPO pisząc w oświadczeniu o sformułowaniach, które " – zwłaszcza wyrwane z kontekstu – mogły zostać źle odebrane czy być niezrozumiałe (...)" wyraźnie sam udowadnia rażący brak kompetencji. Część mediów go potępi, część wytłumaczy, ale co z możliwością interpretacji jego słów poza granicami? Czy jesteśmy w stanie, za wszelką cenę, zawsze i wszędzie się tłumaczyć? Każdy może takie słowa wykorzystać na naszą niekorzyść, a rzecznik "czegokolwiek" powinien formułować wypowiedzi jasne i klarowne, niezależnie od sytuacji, to przecież jego praca. Moim zdaniem zachowałby honor podając się do dymisji. Co o tym sądzisz? ( i sądzicie?)
You are viewing a single comment's thread from:
Z pewnością byłoby to honorowe, ale lubię równowagę w polityce, a Bodnar jest przeciwwagą dla partii rządzącej. Szczerze nie wiem co jest ważniejsze.
Akurat nie lubię tego rodzaju argumentu. Bo mam wrażenie, że ważniejsze aspekty (tj. podtrzymywanie świadomości o nieusuwalnej ciemnej stronie ludzkiej natury oraz empatia dla ofiar) schodzą wtedy na plan dalszy.
I nie chodzi tu o to że image nie jest ważny. Bardziej chodzi mi o zachowanie proporcji: jeśli 80% uwagi idzie w kwestie ochrony image'u, to dzieje się to kosztem uwagi, która powinna być skierowana na te ważniejsze aspekty.
Tu nie o image się rozchodzi, a o słowa wypowiedziane niechlujnie i w złym momencie, które właśnie na dziesiątki sposobów można interpretować. Tu tkwi problem według mnie, plus dokładka do wojny polsko-polskiej.
No tak ale przyznasz że gdyby ten nieszczęsny Bodnar powiedział coś w tym stylu:
...to domyślam się, że dostałby podobne baty od Michalkiewicza. Ale może się mylę, może Michalkiewicz jest bardziej przytomny niż mi się wydaje.
Ja mam żal, że tego rodzaju debaty podnoszą rangę tej drugorzędnej sprawy. I dają niebezpieczny komfort poczucia, że holocaust to sprawa wyłącznie niemiecka, więc nas Polaków to nie dotyczy. Podczas gdy to jest sprawa znacznie szersza bo ogólnoludzka.
Zgodzę się, ale uważam, że głównym powodem może być też polityka Niemiec, dążąca do wyparcia ze świadomości jej obywateli jakiejkolwiek odpowiedzialności za holocaust i taki miał być też jeden z wydźwięków wypowiedzi Michalkiewicza, moim zdaniem. Może bylibyśmy zdolni do debaty, jak zachowałyby się inne narody, ale dopiero wtedy, gdy wyraźnie opowiemy wszystkim jak było. Przecież nazizm w Niemczech został sprawnie zainstalowany, niemieccy obywatele byli nieźle urabiani w tamtych czasach. Dzisiaj politycy wypierając to z ich świadomości, blokują jakąkolwiek debatę, bo nie chcą, aby zrozumieli jak do tego doszło, podważyliby swoją wiarygodność. Na wymianie u mojej dziewczyny była kiedyś Niemka, która dopiero odwiedzając Oświęcim dowiedziała się, że naziści to byli Niemcy i co tak naprawdę wydarzyło się na ziemiach Polski i nie tylko. Tu jest główny problem, ponieważ nie wiedziała, jak ma się zachować i zaczęła przepraszać, ze łzami w oczach, ogarnięta wstydem. Czemu winna jest siedemnastolatka? Buduje się błędny obraz, po to, żeby Polak nie lubił Niemca i na odwrót, bezcelowo? Dla dzieci nie ważne jest skąd pochodzą koleżanki i koledzy, gorzej jak zaczynamy dorastać ;)