Długo zastanawiałem się nad tematem prezentacji, która jest warunkiem zaliczenia przedmiotu pod nazwą Geografie wyobrażone Europy Środkowej. Ostatecznie wybrałem film animowany "Jakub, Mimmi i gadające psy" (łot. Jēkabs, Mimmi un runājošie suņi), gdzie odnajdziemy mocno wyidealizowany obraz jednej z dzielnic Rygi. Temat więc idealnie pasuje do przedmiotu zajęć. No a poza tym film jest kooprodukcją polsko-łotewską, czyli zjawiskiem tak rzadkim, że choćby z tego powodu warto się nim zainteresować.
Zarys fabuły: Jakub nie chce, ale musi spędzić wakacje u swojego wujka, który mieszka na Moskiewskim Przedmieściu (dzielnica Rygi). Razem ze swoją kuzynką Mimmi i bandą gadających psów próbuje zapobiec betonozie, którą chce zgotować mieszkańcom inwestor Imants Rausis wycinając drzewa w parku i budując wieżowiec.
Patrząc przez pryzmat problemów, które porusza film, to jego akcja spokojnie mogłaby się toczyć w Krakowie. Bierność większości mieszkańców, ekspansja deweloperów i próba zajęcia każdej wolnej przestrzeni... Brzmi dość znajomo, prawda?
Problem tylko w tym, że sielski klimat Moskiewskiego Przedmieścia pokazany w filmie, nie do końca pokrywa się z rzeczywistością. Maskačkā nie ma dobrej prasy. Za sowietów i w latach 90-tych było to jedno z najniebezpieczniejszych miejsc w Rydze, notowane wielokrotnie w kronikach kryminalnych. Obecnie jest spokojniej, ale głównie ze względu na wyludnienie i geriatryzację.
Filmowe przedstawienie Maskački pomija te problemy. Moskiewskie Przedmieście (łot. Maskavas Forštate), które poznaje Jakub to miejsce przyjazne, spokojne i zielone. Jedynym zjawiskiem, które można ocenić negatywnie (oprócz bierności mieszkańców) jest działalność złomiarzy.
Wyidealizowany jest również krajobraz (cityscape) Maskački, który stanowi przekładaniec małomiasteczkowo-wiejski. Uwagę zwraca całkowity brak sowieckich bloków. Również pustostany nie są wyeksponowane. Poniżej jedna z nielicznych klatek, na której widać zabite deskami okna.
W filmie Moskiewskie Przedmieście jest skontrastowane z resztą Rygi, która w tej artystycznej wizji mocno wyrosła w górę. W istocie jednak w krajobrazie miasta jest bardzo mało wieżowców.
W tej wyobrażonej geografii dzielnicy znajdziemy oczywiście kilka miejsc realnych, które można łatwo zidentyfikować. Niestety nie ma ich zbyt dużo.
"Maskačkas vārti" czyli "Wrota Maskački"
Maskavas dārzs, czyli Park Moskiewski
Cerkiew Św. Michała Archanioła
W animowano-anonimowej przestrzeni Maskački prawdziwe są również stare tramwaje, które pamiętają czasy Związku Radzieckiego. W filmie pojawiają się dwa modele: kanciasta Tatra T6B5 i nieco zaokrąglona Tatra T3. Nie są one jednak obiektem nostalgii, bo dzieci tworząc coś na wzór "planu zagospodarowania przestrzennego" zakładają, że po Maskačce jeździć będą nowe tramwaje.
Interesujące jest również to, że żaden z pokazanych w filmie przystanków tramwajowych nie ma swojego odpowiednika w rzeczywistości. Poniżej przykład. Otóż na Moskiewskim Przedmieściu jest sporo zieleni, ale nie ma przystanków znajdujących się w otoczeniu jak na poniższych klatkach.
Ta nieidentyfikowalność elementów krajobrazu dotyczy w zasadzie większości scen pojawiających się w filmie. Budynki wyglądają znajomo, ale nie mają swoich wyraźnych odpowiedników.
Oczywiście wielu charakterystycznych widoków Maskački nie zobaczymy w filmie. Na przykład sowieckich bloków z białej cegły, których jest całkiem dużo albo charakterystycznych transformatorów.
Prawdziwy obraz Moskiewskiego Przedmieścia jest złożony. Z jednej strony jest to mocno zaniedbana część Rygi. Popadających w ruinę pustostanów jest bardzo dużo. Nie brakuje też nijakich bloków. Przechadzając się choćby na Street View zauważyć możemy gdzieniegdzie pijanych ludzi. Dzielnica ta ma jednak trzy poważne atuty: lokalizację, zieleń, historię.
Maskačka graniczy z centrum. Dostanie się z Vecrīgi (Stare miasto) w dowolne miejsce Moskiewskiego Przedmieścia zajmie rowerem 15-20 minut. Gdy jednak spojrzymy na zdjęcie satelitarne to zauważymy, że jest to wyjątkowo zielona dzielnica, zadrzewiona w o wiele większym stopniu niż centrum.
Trzecim elementem wpływającym na atrakcyjność Maskački jest jej historia. Co prawda nie brakuje tu tragicznych kart związanych z zagładą Żydów, niemniej dawna wielokulturowość (związana nie tylko z Żydami) jest tu zauważalna. Odnajdziemy tu świątynie prawosławne, luterańską, katolicką (z polską Mszą), ormiańską, starowierską i inne.
Ziemowit Szczerek w swojej książce "Międzymorze. Podróże przez prawdziwą i wyobrażoną Europę Środkową" napisał: Ryga wygląda jak tańsza i bardziej obskurna wersja Kopenhagi i nie przepadam za nią. Czytając te słowa odnoszę wrażenie, że Szczerek nigdy Rygi poznać nie chciał, zobaczył tylko to, co oglądają turyści prowadzeni za nos przez przewodników z biur podróży, czyli centrum. Ryga bowiem nie jest tańszą wersją czegokolwiek tylko miastem składającym się z różnych elementów, które tworzą unikalną całość. W centrum zobaczymy głównie bogato zdobione secesyjne kamienice. Natomiast w dzielnicach takich jak Maskačka dominuje architektura drewniana, którą trudno porównać z Kopenhagą nie ze względu na "rozkład", ale jej unikalność.
"Jakub, Mimmi i gadające psy" to próba tworzenia nowej narracji na temat Moskiewskiego Przedmieścia. Zdaje się, że celem tego zabiegu jest zwiększenie zainteresowania tą dzielnicą. Tak jak to miało miejsce w przypadku krakowskiego Kazimierza na przełomie wieków XX i XXI. Z tą tylko różnicą, że dyskurs wokół Maskački nie jest budowany na historii. Odbiorcą nie jest też turysta, ale mieszkaniec Rygi. Chodzi o to, by spełniła się wizja przedstawiona w filmie i Moskiewskie Przedmieście było dobrym, spokojnym miejscem do życia. Koresponduje to mocno z rosnącą ilością oddolnych inicjatyw, które mają na celu zmienienie Rygi. Jedną z nich jest Free Riga, która tymczasowo przejmuje pustostany (o ile dobrze zrozumiałem nie robią tego na dziko, tylko kontaktują się wcześniej z właścicielem) i tworzy tam niezależne ośrodki kultury. Jedno z takich miejsc działało w Maskačce w latach 2014-2017 w kamienicy przy ulicy Līksnas 26. Rok później powstało miejsce znane jako Lastādija, które działa do dziś.
Takich miejsc w Rydze jest dużo więcej. Część z nich opisałem w 2019 roku w artykule pt. Zakonspirowane lokale Rygi. Wiele jednak wskazuje, że od tamtego czasu jeszcze ich przybyło...
Za takie artykuły kuratorzy, czy jak tam nazywa się rada starszych hivovego szczepu, powinni płacić diamentowymi bitkojnami albo inną ekstra walutą. Serio. A przecież obok solidnego tekstu mamy jeszcze spory wysiłek włożony w zrobienie ilustracji.
Swoją drogą, Twoja opinia o profesjonalizmie i uczciwości niejakiego Szczerka to chyba najmniej zaskakująca rzecz, jaką przeczytałem w życiu.
No bez przesady. Robienie printsreenów nie jest znowu takie czasochłonne... ;) Więcej czasu schodzi na ich logiczne poukładanie.
Nie trawię postawy wspomnianego wyżej autora książki: "zachód super, wschód do niczego".
Daleko mi do bycia znawcą Rygi, byłem tam raptem dwa dni ale nie żałuję. Wręcz przeciwnie - często polecam ludziom wypad do tam (na przykład w duecie z Tallinem) jako bliską alternatywę do najpopularniejszych miejsc.
Uwielbiam promenadę nad Dźwiną. Rzadko miejskie miejscówki działają na mnie relaksująco, ta zdecydowanie taką była.
Po "Moskiewskim" też spacerowałem, co prawda bez świadomości, że "to to" ale wrażenia miałem pozytywne.
Świetny artykuł. Winszuję :)