Mi się wydaje tak: najistotniejszą lekcją z holokaustu jest to, że niezależnie od narodowości większość z nas jest zdolna do potwornego okrucieństwa. To że akurat się to zdarzyło Niemcom to splot okoliczności historycznych. Przez chwilę wahałem się czy nie dorzucić do tego statystycznie pojmowanych cech osobowości Niemców, ale przypomniało mi się że i Włosi mieli w swojej historii epizod faszystowski a Rosjanie dokonali jeszcze większych (liczbowo) zbrodni. Więc poprzestańmy na konfiguracji okoliczności historycznych.
To co powyżej w żaden sposób nie umniejsza winy ludzi, którzy byli sprawcami tych zbrodni. Chodzi o to, że każdy z nas ma potencjał żeby być takim sprawcą. A tym bardziej ten, komu się wydaje, że jego to nie dotyczy, bo on jest "z natury dobry i nikomu w żadnych okolicznościach by takiej krzywdy nie wyrządził". Ludziom, którzy mają o sobie takie wyobrażenie, w zakresie moralnym nie ufam najbardziej.
Więc sens tej wypowiedzi Bodnara tak mniej więcej odbieram: żeby nam Polakom się nie wydawało, że nie bylibyśmy zdolni do tego co zrobili Niemcy. Nie wiem czy on rzeczywiście miał to na myśli, czy może bardziej mu chodziło o to, że i Polacy popełniali spore okrucieństwa podczas wojny. Na pewno popełnił błąd zbytniej lakoniczności - w tego typu kwestiach potrzebna jest maksymalna precyzja, a tego rodzaju wypowiedzi temu nie sprzyjają.
W tym świetle moim zdaniem to co napisał Michalkiewicz jest raczej szkodliwe: bo umacnia poczucie pewnego rodzaju narodowej wyższości moralnej. Generalnie nie ufam ludziom, którzy uprawiają lekcje moralności bez wyraźnego zastrzegania, że dotyczą one wszystkich bez wyjątku. Michalkiewicz takich zastrzeżeń nie czyni.
I też nie lubię, gdy ktoś komuś mówi co jest honorowym wyjściem z danej sytuacji. Honor ma taką właściwość, że jest to domena przynależna wyłącznie do jego właściciela i każdy powinien się zajmować własnym honorem a nie cudzym.
Zaczynając od honoru, zgodzę się co do przynależności, ale pan Bodnar to osoba publiczna, zabierając się za takie stanowiska przecież ryzykuje i musi się liczyć, że kodeks jego postępowania nie dotyczy już czubka własnego nosa, staje się niejako reprezentantem nas wszystkich. Raczej łatwo powiedzieć, czy ktoś zachowa się honorowo, czy nie. Rzadko, gdy już mowa o honorze, to sytuacje skomplikowane.
Ja wypowiedzi pana Bodnara tak nie odebrałem, może potem w jego tłumaczeniach zauważalny był ten tok rozumowania :)
Michalkiewicza natomiast odebrałem, rzeczywiście z pewną wyższością, ale nie jestem pewien czy narodową. To po prostu inteligentny facet, twardo stojący przy swoim i jak mało kto potrafiący wytłumaczyć, co ma na myśli. Wiedzę myślę też ma nie małą i nie spotkałem się jeszcze z jakąś nietrafioną informacją przez niego wypowiedzianą. Co do holocaustu, to temat bardzo szeroki i pozwolę sobie poruszyć go w artykule kiedy indziej, zgadzam się w sprawie okrucieństwa, jak najbardziej masz rację, ale ważne jest również co je kształtuje i jak dochodzi do jego eskalacji.