Ostatnio, robiąc wstępny rekonesans dotyczący wynajmu lokum w pobliżu mojego przyszłego miejsca pracy, zdałam sobie sprawę, że przeprowadzałam się w życiu do 11 różnych mieszkań, nie licząc akademików. Ponieważ sześć z nich wynajęłam sama, już po studiach, siłą rzeczy opracowałam kilka technik bezproblemowego i w miarę możliwości bezpiecznego poszukiwania odpowiedniego miejsca zamieszkania za granicą. Być może w dobie wymian studenckich i pracy w delegacji, moje doświadczenia przydadzą też się komuś z Was.
(wszystkie zdjęcia CC0, pixabay)
Zorientuj się jaki masz miesięczny budżet na wynajem mieszkania. Być może okaże się, że będziesz musiał/a poszukać pokoju we współdzielonym mieszkaniu lub mniejszego mieszkania w dalszych dzielnicach. Zastanów się co jest Twoim priorytetem: czy dystans dzielący Twój dom od pracy, czy może niezależność.
Zbadaj ceny mieszkań lub pokoi które Cię interesują: rzuć okiem na Numbeo, dołącz do grup danych miast na facebooku i zadaj pytanie mieszkańcom. Dzięki temu będziesz w stanie oszacować, czy Twoje założenia z punktu pierwszego są realistyczne i w razie potrzeby je zmienić.
Szukaj. Jeśli masz możliwość, na pewno wygodnym sposobem jest szukanie mieszkań przez agencję, to jednak może wiązać się z dodatkowymi opłatami. Ja zawsze szukałam sama i najczęściej udawało mi się to właśnie za pomocą grup na facebooku w rodzaju "Miasto apartment rental" w odpowiednim języku. Oczywiście najlepiej szukać mieszkań tak, jak robią to tubylcy - często stawki dla zagranicznych studentów są wyższe niż dla "lokalsów". Chyba każdy kraj ma także swój rodzaj polskiego "gumtree", np. łotewskie ss.lv czy amerykański craigslist. Korzystanie z tego rodzaju serwisów może wiązać się z ryzykiem, że padniemy ofiarą oszustwa, szczególnie, że sposoby wyłudzeń pieniędzy są coraz bardziej wyszukane. Jednak zwykle tego typu serwisy mają najlepsze ceny i czasem warto rzucić na nie okiem.
Nigdy nie płać żadnych zaliczek przed obejrzeniem mieszkania, nawet jeśli chcesz zabezpieczyć sobie miejsce przed przyjazdem do nowego miejsca. Lepszym rozwiązaniem jest zabookowanie airbnb i ustalenie intensywnego planu oglądania mieszkań przez kilka dni po przyjeździe do nowego miejsca. Na 100% znajdziesz swoje miejsce, jeśli zrobisz porządny research i umówisz się na oglądanie 7-8 mieszkań.
Na co zwrócić uwagę w ogłoszeniach? Podstawy to zdjęcia, lokalizacja i cena. Sprawdź, czy z wynajmem nie wiążą się dodatkowe opłaty oraz jaka jest wysokość kaucji. Standardem jest kaucja w wysokości miesięcznego wynajmu, która często zamiast zwrotu zostaje użyta jako czynsz za ostatni miesiąc. Istotne są także opłaty: czy są one wliczone w czynsz, czy też nie. Warto poprosić o zdjęcie lub skan rachunków z zimowego i letniego miesiąca, często są to różne kwoty w zależności od lokalizacji - w Nowym Jorku, z racji dusznego lata więcej płaci się latem, zaś w Rydze - zimą, kiedy dogrzewa się chłodne mieszkania elektrycznymi farelkami. Warto to wiedzieć zanim wybierzemy lokum. Jeśli wynajmujemy pokój, upewnijmy się, czy nasz pokój jest niezależny, czy też przechodni i (szczególnie w Ameryce) czy ma okno.
W Ameryce często wynajmuje się wysokie piwnice (tzw. basement apartments) jako tańsze samodzielne mieszkania. To na pewno jest super, jeśli zależy nam na swobodzie i oszczędności, oraz jeśli... rzadko bywamy w domu. Warto wiedzieć, że mieszkania w półpiwnicach i na parterze często wiążą się ze słabym nasłonecznieniem. Jeśli łapiesz doła bez naturalnego światła, tak jak ja, to to nie jest opcja dla Ciebie! Do tego dochodzi oczywista niedogodność - niestety wybór nisko położonego mieszkania wiąże się z częstą obecnością niemile widzianych gości takich, jak karaluchy, szczurów, a także rzadziej - pchły i inne nieprzyjemne owady.
Zanim umówisz się na oglądanie mieszkania, sprawdźmy za pomocą google maps, czy mamy realistyczny dojazd do pracy. Nie marnuj swojego czasu i czasu właściciela na odwiedziny mieszkania, z którego i tak zrezygnujesz.
Zorientuj się, czy umowa, którą podpiszesz będzie obowiązywała na czas, który Cię interesuje. Czasem wymiany studenckie czy też kontrakty zawieramy na pół roku lub rok. Nie każdy właściciel zgodzi się na termin krótszy niż 12 miesięcy - zapytaj o to.
Pralnia - to temat ważny w Ameryce. Zorientuj się, czy pralka jest w mieszkaniu lub budynku, czy też masz pralnię w miarę niedaleko. Daję Ci moje słowo, że jeśli co tydzień będziesz musiał chodzić pieszo więcej niż 5 minut do pralni, taszcząc torbę z praniem na plecach i czekać tam godzinę, to w końcu szlag Cię trafi i zaczniesz prać ręcznie albo kupisz 30 par bielizny online na zapas. :-) Oczywiście żartuję, ale warto wiedzieć, czy masz w okolicy pralnię, stację metra lub przystanek autobusowy, podstawowy sklep spożywczy, siłownię lub park do biegania itp.
Jeśli rozważasz wynajem małego pokoju, sprawdź jego wymiary - zdarza się, że właściciele przerabiają na prowizoryczne sypialnie np. spiżarnie lub tzw. pokoje służby, które często mają oba wymiary krótsze niż dwa metry i nie da się tam wstawić łóżka. Spotkałam się z tym zarówno na Łotwie (gdzie zresztą kilka miesięcy wynajmowałam pokój 4m2, śpiąc na dmuchanym materacu :-)) jak i w Nowym Jorku. Nie polecam jednak takich rozwiązań, bo uważam, że to, jak mieszkamy ma duże przełożenie na nasze samopoczucie i komfort psychiczny, dlatego jeśli chcemy zaoszczędzić, warto poszukać pokoju gdzieś dalej od centrum miasta lub w większym mieszkaniu.
Kiedy już umówisz się na oglądanie mieszkania, idąc tam zwróć uwagę na okolicę - czy czujesz się w niej bezpiecznie, jak wygląda dojazd (dobrym trikiem jest podjechanie na taką wizytę spod pracy) itp. Po wejściu do mieszkania od razu odhaczam w głowie trzy punkty: czy pachnie wilgocią lub pleśnią? czy w łazience i kuchni jest wentylacja? czy jest gorąca woda w kranie i czy w mieszkaniu jest ciepło (jeśli oglądamy je zimą). Wydaje się to podstawą, jednak na wszystko zdarzyło mi się już naciąć.
Nie idź w nowe miejsce sam. Przyznaję, zdarzało mi się tak robić w momencie, gdy nie miałam innego wyboru, jednak z perspektywy czasu uważam, że warto ruszyć niebo i ziemię, i poprosić znajomego lub nawet współpracownika, aby poszedł z nami. Nie tylko dla bezpieczeństwa, ale co dwie głowy to nie jedna - kiedy jesteśmy zmęczeni lub zestresowani umyka nam naprawdę wiele szczegółów, które osoba postronna łatwo wychwyci.
Kiedy już będziesz zdecydowany/a, wpłać kaucję - ale z głową. W USA najlepiej zrobić to za pomocą ubezpieczonej karty kredytowej, z której można ściągnąć pieniądze w przypadku nie dostarczenia usługi. PayPal działa w podobny sposób. Jeśli nie masz takiej możliwośći, najlepiej byłoby wstrzymać się do dnia, w którym się wprowadzisz i przekazać pieniądze w zamian za podpisanie umowy i przekazanie kluczy. Jeśli i to nie jest możliwe, bo np. jest dużo chętnych na dane mieszkanie, spróbuj umówić się na zaliczkę oraz zawsze wymagaj dokumentu potwierdzającego wpłatę. Resztę kaucji i czynsz zapłać dopiero przy odbiorze kluczy.
Będę tę listę jeszcze uzupełniać, dlatego koniecznie dajcie znać, czy macie swoje sposoby! Wydaje mi się, że to praktyczne podstawy, które zwykle powinny wystarczyć, aby poważnie nie naciąć się na nieuczciwe oferty, których niestety jest na świecie cała masa - i choć ostatecznie miałam dużo szczęścia, to żałuję, że nikt mi tego nie powiedział kilka lat temu, bo mogło mi to oszczędzić sporo czasu i nerwów. Jeśli ten temat jest dla Was ciekawy, w następnych postach mogę opisać moje przygody z wynajmem na Łotwie i w Nowym Jorku na konkretnych przykładach, a wkrótce także - w zupełnie nowym dla mnie kraju. Dajcie znać. :)
Szukanie mieszkania w Reykjaviku to jest jakiś absolutny horror. Rynek mieszkaniowy tutaj jest horrendalnie drogi, a mieszkania potrafią być bez podstawowych rzeczy typu prysznic/wanna i i tak są wynajmowane za grube pieniądze. Każda oferta na facebooku jest zalewana w 2 minuty dziesiątkami chętnych. Sam w marcu wziąłem z kumplem pierwszą ofertę, która w ogóle nam odpisała i, no cóż, nie jest to najlepsze lokum w jakim mieszkałem. Na szczęście od grudnia przeprowadzamy się do ślicznego domu, który na spokojnie sobie tym razem znaleźliśmy :)
Super poradnik, dorzucam do @kurator-polski
Dzięki! W sumie w Rydze widziałam mieszkania ze wspólnymi toaletami w budynku, jak u "Kiepskich", ale to co mówisz to niezła abstrakcja. Powodzenia w przeprowadzce!
Dodałbym: sprawdź czy właściciel nie jest jakimś durniem. Znalazłem kiedyś mieszkanie za 100 ojro w Dyneburgu. 2 pokoje. Ogłoszenie było po rosyjsku, więc poprosiłem znajomego, aby zadzwonił tam. Odebrała kobiecina, potwierdziła, że chętnie wynajmie mieszkanie. No i w sumie wszystko było już dograne - że w sobotę odbieram mieszkanie. W czwartek znajomy zadzwonił, że będę późnym wieczorem ze znajomymi, którzy mnie przywiozą. Na to kobiecina: "A gdzie będą spali? Jakiś hotel muszą sobie załatwić."
No to już wiedziałem, że tego mieszkania nie wezmę. Znalazłem inne 2x droższe, za to dużo większe (88m kw), w samym centrum miasta, po jewroremoncie. Wynajmowała je jakaś agencja, więc musiałem zatrzymać się w Sece i czekać do poniedziałku. Największą upierdliwością tego rozwiązania była konieczność płacenia przelewami, co mnie trochę oskubało, bo były dość drogie.
PS. Oczywiście szukałem przez ss.lv ;) I to w sumie jedyne doświadczenie z szukaniem przez ogłoszenia, bo wszystkie inne mieszkania znajdywałem po znajomości.
Dzięki za komentarz, przypomniałeś mi ważny temat - moim zdaniem to nie głupota tylko cwaniactwo tej pani. I może do tego udawała głupią... Bardzo często właściciele nie pozwalają na przyjmowanie gości, boją się, że wynajmą dwa pokoje, a zrobi się z tego hostel robotniczy dla ośmiu chłopa, nie takie rzeczy na Łotwie widziałam :D a potem będą mieć problem z rachunkami i remontem..też bym się już nie zdecydowała na takie miejsce, gdzie nie mogę zaprosić znajomych czy rodziny, zdarzało mi się tak mieszkac i to była tragedia.
Swoją drogą rachunki przypomniały mi sytuację - na Łotwie w moim pierwszym mieszkaniu okazało się, że przez pół roku właścicielka oszukiwała mnie na rachunkach za gaz. I to jak finezyjnie: do rachunków które zawierały już podatek dodawała podatek w takiej samej wysokości. Jak się wyprowadzałam i to zauważyłam to przyznała swój 'błąd', ale pieniędzy nie zwróciła. Kombinują jak mogą...
Witam. A jak to wygląda na przykładzie jeśli chodzi o cenę. Ja mieszkam w niewielkiej miejscowości w Kotlinie kłodzkiej i tu np. za mieszkanie rządają nawet 900 zł miesięcznie. W dużych miastach nawet 3x tyle
Posted using Partiko Android
Dzięki za komentarz! To zależy jak duże mieszkanie, w jakim kraju, mieście, w jakim budownictwie i jakich warunkach. Rozrzut jest duży. Tak jak wspominałam, sama posługuje się numbeo i pytam zawsze mieszkańców danej miejscowości o radę, robiąc wstępny rekonesans.
W Rydze za 4m2, tragiczne warunki łącznie z grzybem pochłaniającym całe mieszkanie i brakiem ogrzewania kiedy na zewnątrz było -15 stopni płaciłam 50€ miesięcznie, a za pokój w przyzwoitych warunkach już ok. 250€, co zjadalo ponad 2/3 tego, co wtedy zarabiałam. Warto też zwrócić uwagę na to, że ceny pokoi i mieszkań mają zwykle przełożenie na średnie zarobki w danym kraju. To zwykle sprawia nam trudność przy przeprowadzce, kiedy musimy zapłacić kaucję i pierwszy miesiąc w nowym miejscu, jednak później się stabilizuje. W Nowym Jorku pokój 30min od centrum w przyzwoitych warunkach kosztuje około $1200, ale wiadomo - znajdzie się i miejsce za $600 i za $1600. Zróżnicowanie jest duże, dlatego warto uważać, żeby nie przepłacić za coś, co nie jest tego warte...
Dziękuję za informację. Wiadomo, że jest dużo czynników, które trzeba brać pod uwagę. Najważniejsze chyba zarobki - nie na co porównywać pensji u nas w kraju a np. w Stanach. Życzę miłego dnia😁
Posted using Partiko Android
To prawda.. Z drugiej strony biorąc pod uwagę wydatki w Stanach to też nie jest różowo - chyba że ktoś jest na stanowisku menedżerskim. Ech :) pozdrawiam ciepło również :)