You are viewing a single comment's thread from:

RE: Shock Doctrine - czy wolny rynek oznacza zawszę Wolność?

in #polish7 years ago

przecież jeśli pracownikom bardziej zależy na firmie, niż właścicielowi, to mogą ją kupić? Co za problem? Bo ja nie widzę żadnego. Tylko właśnie chodzi o to, że pracownik jest pracownikiem dlatego, że nie jest właścicielem ani przedsiębiorcą. Nie chce ponosić odpowiedzialności za prowadzenie firmy, czy nawet tylko jej posiadanie. Firmy, które przejęli pracownicy w historii świata, można policzyć na przysłowiowych palcach. Niektóre sobie świetnie radzą, ale generalna zasada jest zgoła inna. I realne działanie - a więc pracownicy, którzy nie koncentrują wspólnych oszczędności, nie tworzą biznesplanu i nie pozyskują kapitału, by wykupić firmę od właściciela - są żywym dowodem na to, że tego nie chcą, więc to właściciel ma decydować, komu sprzedaje firmę, czy ją zamyka. Proste. Na tym zresztą polega sens własności prywatnej, że jej suwerenem jest właściciel, a nie jakaś strona trzecia, która wpada z butami i się zaczyna panoszyć.
Zresztą co to znaczy "działać na szkodę firmy", gdy jest się jej właścicielem? Jeśli ktoś działa w taki sposób, by np. wyłudzić odszkodowanie za pożar, to jest przestępcą i nie potrzeba tutaj żadnych nowych przepisów. A jeśli ktoś prowadząc firmę, nie widzi dłużej nadziei na tym segmencie rynku i decyduje się ją zamknąć, to ma do tego święte prawo. Jak robi to przez wyprzedaż sprzętu i zamykanie oddziałów - ma do tego święte prawo. Jak robi to przez zamknięcie działu R&D, to ma do tego święte prawo.
A jak się pracownikom to nie podoba, to niech wykupią firmę. W kapitalizmie nie ma z tym żadnego problemu.

Jeśli pracownicy chcą mieć udziały w firmie, to niech je sobie kupią. Nic prostszego. Ale praktyka pokazuje, że nie chcą. Przynajmniej większość. Więc niech potem nie strzępią ryja, że firma jest zamykana bez ich zgody. Oni nie mają żadnego prawa głosu.
I żadna niunia nie ma prawa wypowiadać się o tym, jak prowadzić firmę, jeśli sama żadnej nie prowadziła.

Sort:  

Ok, zgodzę się nie jest to idealne rozwiązanie, podałem to jako przykład tymczasowego rozwiązania.

Zresztą co to znaczy "działać na szkodę firmy", gdy jest się jej właścicielem?

Podam przykład z życia, pracowałem w firmie w której udziałowcy mieli różne wizje działalności firmy. Doprowadziło to do konfliktów personalnych, które spowodowały bankructwo. Było więcej dyrektorów niż innych pracowników. Właściciele to też ludzie mogą mieć swoje ambicje. Które okazały się w przytoczonym wypadku dla nich cenniejsze niż dobro firmy.

Aha, praca nie jest takim samym kapitałem jak inne dobra. Więc nigdy ich nie będzie stać na odkupienie firmy. Ziemia może leżeć odłogiem i być coś warta.