Zmagania Katarzyny Wiśniowskiej z biurokracją

in #polish8 months ago

Z dokumentów znalezionych na strychu w rzeszowskim Królestwie Bez Kresu wyłania się obraz tego jaką fuszerką i złodziejstwem czasu był aparat państwowy w okresie PRL-u.

Pierwszy to opinia dot. Katarzyny Wiśniowskiej wydana 10 stycznia 1962 roku.

Ob. Katarzyna Wiśniowska od 1953 roku jest członkiem Związku Łuczniczego. Pracuje aktywnie w Zarządzie Okręgu PZŁucz., oraz prowadzi zajęcia szkoleniowe w Młodzieżowej Szkole Sportowej w Rzeszowie w charakterze trenera łucznictwa od 1956 r. Posiada duże wyniki w pracy. Posiada duży wpływ na młodzież, w wyniku czego stale powiększają się szeregi młodocianych zawodników. W związku z powyższym Zarząd Okręgu PZŁucz. w Rzeszowie prosi o przemianowanie Ob. Katarzyny Wiśniowskiej z trenera kl. II-giej na trenera kl. I-szej.

Drugi to zawiadomienie o przyznaniu stopnia trenera klasy I w łucznictwie z 6 marca 1962.

Wojewódzki Komitet Kultury Fizycznej i Turystyki w Rzeszowie zawiadamia, że Główny Komitet Kultury Fizycznej i Turystyki nadał Obywatelce stopień trenera klasy I w łucznictwie.
Książeczka trenerska znajduje się w WKKFiT, po odbiór której należy się zgłosić dnia 8.III.62 r. godz. 10-tej.

Uwagę zwraca nie tylko wyznaczenie dokładnego dnia i godziny, kiedy należy odebrać książeczkę, ale również adnotacja z tyłu zawiadomienia.

Pani Olgo! Bardzo Pani dziękuję za powiadomienie mnie - ale niestety termin już minął.

Należy zaznaczyć, że pierwszego dokumentu w ogóle mogłoby nie być. Dlaczego? Otóż, Katarzyna Wiśniowska była nie byle kim. Zapisała się w historii sportu jako mistrzyni świata w Łucznictwie z Helsinek z 1955 roku. Jeszcze ciekawsze wątki znajdziemy w artykule z Przekroju nr 588 (29/1956)...

Warto zwrócić uwagę szczególnie na fragment:

Łucznik powinien mieć swój własny, "ostrzelany", dostosowany do siebie łuk. Tymczasem ja nie mam dotychczas własnego łuku. Ba! Mogłabym nie mieć własnego, ale chociaż moje Zrzeszenie mogłoby mieć jeden łuk wyłącznie dla mnie. Gdzie tam! Do Londynu posłano mnie z łukiem, z którego w zeszłym roku strzelał inny zawodnik; był to łuk dostosowany już do męskiej ręki. Strzały miałam stare i zdezelowane. Tak została wyekwipowana na wyjazd zagraniczny zawodniczka z tytułem mistrzyni świata. Koleżanki z Czechosłowacji pokpiwały sobie z naszej ekipy. One też przyjechały ze starymi łukami, ale w Londynie poszły do pierwszego lepszego sklepu i kupiły sobie najwykwintniejsze wyczynowe łuki i najlepsze strzały.

Sort:  

Manually curated by ewkaw from the @qurator Team. Keep up the good work!