Myślę sobie, że fizyczny "fant" działa na każdego amatora (również na mnie) dużo lepiej, niż sama świadomość przebiegnięcia danego dystansu.
Szanując ogrom pracy włożonej w przygotowania prawdziwych biegaczy, równocześnie doceniam każdą formę "zachęty" dla amatorów, by ruszyli tyłki sprzed telewizorów. Jeśli taką zachętą ma być kupiony medal kolekcjonerski - niech będzie.
p.s.
Organizatorzy poszli jeszcze dalej - są biegi "seryjne", a medale częściowe, które składa się na koniec roku w jeden cały medal (wiem, że wiesz, ale może warto o tym wspomnieć, w ramach ciekawostki)
You are viewing a single comment's thread from:
Zgadzam się że każda forma zachęty do zdrowego trybu życia jest dobra i jeśli ktoś nie uprawia sportu profesjonalnie to fajna zabawa a taki ''medal' to też pamiątka. Czy to źle że ktoś na tym zarabia?? Ja osobiście uważam że nie. Ponieważ jeśli ktoś na coś poświecą czas i komuś taka inicjatywa się podoba to czemu nie?? W końcu czas to po za zdrowiem najcenniejsze co człowiek może posiadać.
Prawdopodobnie dlatego, że od początku swojej biegowej przygody nie byłem rozpieszczony kupionymi za własne pieniądze fantami, to inaczej postrzegam ten obraz.
Myślę, że każdy, kto kiedykolwiek traktował bieganie nieco bardziej poważnie, przygotowywał się do udziału w zorganizowanej imprezie biegowej odbiera to inaczej. Sam start jest niezwykłym uczuciem, rywalizacja od startu do mety, walka z rywalami i z własnymi słabościami dostarcza ogromnej ilości adrenaliny.
Oczywiście dobrze, że chociaż w ten sposób można kanapowca zachęcić do ruszenia "dupy", ale czy nie lepiej byłoby, gdyby te 30-40 zł, które organizatorzy liczą sobie za medale, zostawało w kieszeni. Można by przeznaczyć te pieniądze na kolejne 1-2 starty, bo wiadomo, że organizatorzy nie robią tego charytatywnie i koszty muszą być pokryte.
Tak wiem o tym, ale główną ideą tych biegów była rywalizacja w całym cyklu, gdyż czasy osiągnięte na poszczególnych zawodach się kumulowały i na podstawie tego wyłaniany był zwycięzca całego cyklu.