Był dzisiaj mały dialog narodowościowy. Poza tym po prostu jeździłem na zwykłym rowerze z jedzeniem. Kończę właśnie intensywny tydzień jeżdżenia jako dostawca. Takiego tygodnia nie miałem od wielu miesięcy. W sumie trochę nawet czekałem na taki czas. Wykorzystałem go całkiem nieźle. Ponad tysiąc na koncie zawsze się przyda.
Zdjęć w zasadzie nie robiłem. Nic specjalnie nowego nie zobaczyłem, było dość szaro. Typowy listopad - ale w sumie to niezłe warunki do pracy bo jeszcze nie ma śniegu i mrozu. W ogóle nie mam zdjęć nocnych:
Jak widzę na końcu korytarza takie okno to zazwyczaj podchodzę podziwiać. Czasem na prawdę warto. Tu była bardziej kwestia nowej perspektywy - to okolice Lęborskiej i Krynickiej
Blokowisko między Lęborską a Kołobrzeską
Powstańców Wielkopolskich na Zaspie to uliczka przy której powstał ostatnio spory blok o 8 klatkach schodowych. Widać z niego dawny hotelowiec przyszpitalny, w którym też kiedyś byłem
Dzielnica historyzujących dużych domów i willi. Między nimi schowane 4-piętrowe bloki i z niego właśnie zrobiłem to nieudane zdjęcie. Ulica Grottgera (bliżej Kasprowicza) w Oliwie
Już wczoraj czułem zmęczenie i efektem tego było zupełne odpuszczenie poranka. Pora obiadowa jest lepsza, no ale wadą jest spędzanie w pracy fajnych godzin.
Zmęczony byłem w zasadzie przez cały czas. Najtrudniejsze były dla mnie kursy "równoleżnikowe". Niewielkie wzniesienie między Przymorzem a Oliwą dawały mi się we znaki. Tak samo jak ruchliwa i niebezpieczna ul. Kołobrzeska. Jechałem ją aż 5 razy - a jazda dwupasmówką to ciągłe czuwanie. Trochę też czekanie na klaksony niecierpliwych kierowców, którzy MUSZĄ być szybsi ode mnie.
Mimo zmęczenia dość szybko dopiąłem swego. Plan był by zarobić minimum 100 zł, a najlepiej by zrobić 10 zleceń w Uberze. Udało się to zrobić w niecałe 4 godziny a w każdej godzinie dostarczałem jedzenie mniej więcej 3 klientom. Nie rozdrabianiem się na dwie aplikacje. Od razu przychodziły zlecenia z Ubera - a ten daje teraz premie - także Wolt poszedł w odstawkę. Nie było dłuższych przestojów między zleceniami. Efekt to 43 zł/h.
W jednej z restauracji od obsługi usłyszałem:
-- O! Polak!
-- No coraz nas mniej. Odpowiedziałem.
-- Ty to chociaż torbę masz!
Usłyszałem, że w knajpce "lubią się kłócić" z kurierami bez toreb a, że większość to już pewnie emigranci to stąd ten dialog. Rzeczywiście nieraz widać kurierów, którzy torby zostawiają w samochodzie lub na bagażniku przy rowerze. Jak widzę takiego kuriera rowerowego to myślę sobie, że jego torba termiczna zamienia się w lodówkę.
Taka to niestety branża. Szybka praca, szybki sposób na dorobienie. Zasłyszane informacje, zainstalowana aplikacja i być może jeżdżenie na czyimś koncie. No, ale już w 2019 gdy zaczynałem jeździć to duży odsetek kurierów pochodził z zagranicy. Nikogo nie obwiniam bo Ci ludzie dowiadują się o tej pracy nieraz od kogoś.
Tak jeździłem:
Mapa wygląda "przyjaźnie", ale jednak te zachodnie, oliwskie fragmenty były najtrudniejsze. Plus najgrubsza na tej mapie Kołobrzeska z jej przedłużeniem - ulicą Bażyńskiego
Tradycyjne tabelki i wykresy pokazujące ciągłość tej pracy
Jeździłem 6 dni z rzędu "porządnie" i na prawdę dawno tyle nie jeździłem. Mam na to kolejny wykres, w którym rok 2024 jest czarną kreską
W aplikacji Ubera podobało mi się, że "mówiła" do mnie. Zawsze przy podjeżdżaniu do bloku klienta dostaję głosową informację o numerze mieszkania i uwagach. Dzisiaj się to przydawało. Większe skupienie na drodze a telefon głównie w kieszeni.