Od kilku dni każdy mówi o DeepSeeku. Nic dziwnego, bo oszaleliśmy na punkcie rozwiązań AI.
Chiński model językowy, bo o nim mowa, jest dostępny za darmo. Ponadto to rozwiązanie o otwartym kodzie źródłowym. Jakby tego było mało, Chińczycy podkreślają niskie zapotrzebowanie na moc.
Na minus znacznie mniej funkcji od bogatego w pluginy chata GPT. Jednak 0 zł to uczciwa cena. Natomiast za Chata płacę co miesiąc 20 dolarów.
Chociaż potencjał sztucznej inteligencji jest olbrzymi, warto zastanowić się, dlaczego to właśnie Chińczycy wyprodukowali tak popularną już alternatywę.
Moim zdaniem to nic innego, jak element wojny technologicznej z USA. Czysta rywalizacja, coś jak wyścig kosmiczny w ubiegłym stuleciu. Dojście do władzy Donalda Trumpa oraz silna pozycja Elona Muska mogą tylko ów konflikt zaognić. Do tego dochodzi groźba podwyższenia ceł ze strony amerykanów, choć uważam, że rozejdzie się po kościach, a obydwa kraje wzajemnie się potrzebują.
Już zdążyliśmy zapomnieć o ograniczeniach, jakie Google nałożyło np. na Huawei. Brak usług giganta na smartfonach de facto pogrążył markę.
Jednak jest jeszcze jeden powód. Wyczytałem, że "DeepSeek przyznaje sobie prawo do udostępniania tych informacji organom ścigania i instytucjom publicznym według własnego uznania". A gdy dodam, że Chińczycy mają najbardziej rozbudowany system inwigilacji video na świecie, wnioski nasuwają się same.
To co może być dobre dla świata, może skończyć się źle dla chińskich obywatali. A Chińczyków jest przecież najwięcej.
Nie unikniemy rozwoju sztucznej inteligencji, chociaż powstawały już petycje o jego zatrzymanie. Natomiast warto zastanowić się, skąd narzędzie pochodzi. Przy czym, absolutnie nie wybielam GPT czy innych rozwiązań.
Po prostu mam wrażenie, że podsuwane przez technolgię "dobra" dobre być nie muszą. DeepSeek teoretycznie ma nam pomagać. Tak jak TikTok teoretycznie zapewnia rozrywkę – w rzeczywistości ogłupia młodzież, a dla niezbyt mądrych osób jest po prostu niebezpieczny, chociaż to temat na innego bloga.
Dodam jeszcze, że DeepSeek jest solidnie ocenzurowany i trudno z nim rozmawiać o chińskich zbrodniach.
Potrafi przeliterować nazwę placu i podać daty masakr zdaję się.
Mała poprawka, najludniejszym państwem są obecnie Indie, zatem nie można już powiedzieć, że Chińczyków jest najwięcej;)
Faktycznie. Nie nadążam za tym światem -.-