Z tego co wiem, to każdy narząd człowieka - potencjalnego dawcy - u którego ustało krążenie idzie do piachu. A więc musi być zachowane krążenie. Nie podejmuje się decyzji o transplantacji jakiegoś narządu nad grobem delikwenta, ale zaraz po domniemanej śmierci mózgu.
Skoro w pniu mózgu są ośrodki odpowiedzialne za krążenie, to dlaczego oświadcza się śmierć mózgu mimo, że te ośrodki pracują (w każdym razie - muszą wykazywać jakieś minimum aktywności skoro jest krążenie)? Nie jestem zwolennikiem powiedzenia, że wyjątek potwierdza regułę. Raczej wyjątek w pewnym zbiorze przypadków winien stanowić o fałszywości tej reguły. Dlaczego wielu pacjentów o hipotetycznej śmierci pnia mózgu wraca do normalnego funkcjonowania? Jest wiele takich przypadków i moim zdaniem są one doskonałym przykładem, że transplantologia powinna pójść troszkę w innym kierunku
Nigdzie nie napisałem, że decyzje podejmuje się nad grobem !!! Nie rozumiem dlaczego mi to zarzucasz. Nidzie też nie napisałem, że osoba od której pobiera się organy nie ma krążenie!
Myślę, że o to Ci chodzi ". W większości przypadków klinicznych obrzęk mózgu wynikający z jego uszkodzenia narasta od strony przestrzeni nadnamiotowej, a pień mózgu umiera jako ostatnia jego część" jest to cytat z strony poltransplant tam wszystko dokładnie jest opisane. Od siebie tylko dodam, że ośrodki najniższego piętra jako powstające w życiu płodowym jako pierwsze. Są najbardziej odporne na niedotlenienie oraz nasz organizm wszystkimi swoimi zabiegami stara się je utrzymać. Rozumiem Twoje rozgoryczenie bo to nigdy nie jest łatwa decyzja ja też nie uważam tego za idealne rozwiązanie nigdy tak naprawdę nie ma się 100% pewności. Jeżeli masz dostęp do materiałów z badań Profesora Jan Talara, to chętnie je zobacze.
No offence. Nic Ci nie zarzucam. Napisałeś
Chciałem tylko zwrócić uwagę na fakt, że nie można każdych narządów, które "idą do piachu" uznawać za stracone. Bo nie to się tutaj liczy. Liczy się czas. Trup, który leży kilka godzin bez krążenia jest dla transplantologii bezużyteczny.
Teraz kolejna rzecz:
Nigdzie Ci nie zarzuciłem jakobyś twierdził, że osoba od której pobiera się organy nie ma krążenia.
Po prostu odnoszę się do Twojej wypowiedzi. Napisałeś, że w pniu mózgu znajdują się ośrodki, odpowiedzialne za krążenie i oddech. Więc wniosek z tego jest prosty: skoro jest zachowane krążenie to ośrodek odpowiedzialny za krążenie zachowuje jakąś aktywność. A więc mamy jakąś sprzeczność. Ośrodek jest aktywny (z racji zachowania krążenia), a mimo to orzeka się o śmierci pnia mózgu? Chyba, że jakoś źle to rozumiem.
Nie mam dostępu do badań profesora Talara. Dziwne jest dla mnie to, że ten profesor był bardzo ceniony w środowisku medycznym do pewnego czasu. Do czasu aż podjął temat definicji śmierci człowieka. Obecnie jego osoba jest ciągle dyskredytowana i ośmieszana. Nie mam dostępu do takich badań do jakich chciałbym mieć dostęp i jakich zapewne oczekujesz. Rzetelne podejście do tego tematu powinno opierać się na literalnej analizie dokumentacji medycznej. Tego nie mam. Ale z łatwością na internecie można wyszukać liczne wywiady z profesorem, w których opisuje swoje przypadki.
PS. Jeśli odebrałeś mój komentarz jako jakiś atak to wybacz, nie miałem takiej intencji. Chciałem podyskutować. Tym bardziej zaintrygował mnie ten temat, gdyż podejmuje go przyszły lekarz. Ciekawiła mnie Twoja opinia.
Pozdrawiam
Oki co do cytatu "do piachu" odnosiłem się do przypadku braku zgody rodzinny na pobranie organów, to faktycznie bez tego uściślenia można było źle zrozumieć. Przepraszam.
Chyba wreszcie wiem co Cię gryzie "A więc mamy jakąś sprzeczność. Ośrodek jest aktywny (z racji zachowania krążenia), a mimo to orzeka się o śmierci pnia mózgu?" No tak faktycznie patrząc na to czysto logicznie jest to bez sensu. Ja osobiście tak to rozumiem: Ośrodek krążenia jest ostatnim który obumiera zauważmy, że ośrodek oddechu już nie działa co potwierdza test odłączenie od respiratora i pomimo wzrostu pCO2 w krwi nie podejmuje funkcji (a jest to najsilniejszy bodziec). Pozostawia to okno czasowe kilku godzin w których można pobrać organy. Trzeba też zauważyć że nie obserwuje się odruchów z wszystkich nerwów czaszkowych u takiej osoby, co wskazuje na brak funkcji wyższych pięter mózgu.
Profesor jest bardzo interesująca postacią z powodu swoich słów ale niestety brak jest twardych powtarzalnych dowodów. Trudno jest mi sobie to wyobrazić żeby podczas całkowitej śmierci mózgu funkcje wszystkich ośrodków na tyle dobrze przejął sam pień mózgu (na tyle że jedna z pacjentek zdała maturę). Nie zmienia to faktu, że bardzo kibicuje takim badaniom i uważam, że każdy krok do przodu to to co czyni Medycynę tak cholernie ciekawą
P.S Na dyskusje zawsze jestem otwarty i zapraszam do dialogu pod każdym postem. Dziękuje bardzo za komentarze :D
Dzięki! Zbadam temat głębiej!
A co do przyszłych dyskusji to oczywiście przyjmuje zaproszenie :). Żebyś tylko nie miał dość moich komentarzy! :D