Ministerstwo Dziwnych Kroków? :D
wiesz, tak sobie pomyślałam, że w sumie często idziemy z tym kamyczkiem udając, że nic się nie stało, paradoksalnie też tak trochę z troski o siebie.
"...bo przecież nie będę robić z siebie idiotki i ściągać buta na środku ulicy", przecież nie będziemy skakać na jednej nodze, wymachując w powietrzu drugą, nagą girą; a nie daj Bóg jeszcze stracimy równowagę, i dopiero będzie.
zatem trochę myślimy o sobie, ale tak naprawdę o innych - odbiorze swojej osoby w oczach innych. takie tam polskie: "coludziepowiedzo", a może ktoś sie popatrzy, albo przystanie, zjedzie na pobocze?! będzie robił fotki??
a ludzie mają nas centralnie gdzieś!!
rety, jak ja to sobie wreszcie uświadomiłam, jak to wreszcie dotarło do mej zakutej makówki, to była taka ulga, jakby mi ten Twój urosły głaz z hukiem spadł z mojego grzbietu.
ludzie nie poświęcają nam nawet cząstki tych myśli, o które moglibyśmy ich podejrzewać.
mają swoje. w swoich kosmosach.
aa, nawet jeśli.
to niech im sie świat rozweseli od tego mojego kretyńskiego skakania :)
w sumie chód w stylu Monty Pythona też jest niczego sobie :D
Miałam to w tekście, Kochana, prawie takimi samymi słowami! Ale skasowałam...bo pomyślałam, że co będę analizować, niech każdy to sobie przemyśli po swojemu :)
No właśnie. Opinia ludzka w żaden sposób nie wpływa na to, kim jesteśmy.
Poza tym... Co jest gorsze - stracić twarz przed kimś, kto zechce cię wyśmiać, czy przed samym sobą? Trzeba się liczyć z własnymi uczuciami.