Z moich dziecinnych kontaktów z kartami do gry w gronie rodzinnym pamiętam pewną rozbieżność terminologiczną w nazwie kolorów. Otóż z domu znam nazwy czerwo (♥), wino(♠), żołądź (♣) i dzwonka (♦), podczas gdy źródła „uczone” określają je odpowiednio jako kier, pik, trefl i karo. Polskie nazwy wydawały mi się dość nieadekwatne, gdyż choć związek serca z czerwienią jest oczywisty, a liść można powiązać z winoroślą (choć umiarkowanie przypomina znane mi liście tej rośliny), to trzy kółka wyrastające ze wspólnego pnia nijak się mają do żołędzi, a romb łączy z dzwonkiem jeszcze mniej, Nazwy „uczone” nic mi nie mówiły, więc było mi wszystko jedno, dopóki uczestnicy rozgrywki wiedzieli, o który kolor chodzi.
Nie tak dawno doznałem pewnego oświecenia dotyczącego tego tematu. Otóż dzięki rozmowie ze znajomym Włochem miałem okazję dowiedzieć się, że istnieją karty o zupełnie innym zestawie kolorów: miecze (wł. spade), kielichy (coppe), pałki (bastoni), i monety (denari). W tejże rozmowie brał też udział @hallmann, który uświadomił mi, że przecież na Śląsku w skata gra się kartami o jeszcze innych kolorach.
Symbole na tychże kartach to czerwone serce, zielony liść winorośli, żołądź, który jest co prawda abstrakcyjnie pokolorowany, ale jednak ma rozpoznawalny kształt, i dzwonek z gatunku takich, jakie można kupić w pasmanterii lub ujrzeć czasami na końskich uprzężach — w formie metalowej kulki ze szczeliną. Nazwy kolorów stosowane przez śp. dziadków całkiem tu pasują — zdaje się więc, że były to niegdyś powszechnie stosowane karty, a terminologia jakimś cudem przetrwała zastąpienie ich kartami pochodzenia francuskiego.
W angielszczyźnie z kolei jest pewna mieszanka: nazwy kolorów czerwonych (hearts i diamonds) są adekwatne do kształtów symboli, a czarnych mają związek z włoską tradycją. Piki to spades. O ile nie trzeba wiele wyobraźni, by przyznać, że szpadel mógłby rzeczywiście mieć taki kształt, to jednak lexico.com, etymonline.com i dictionary.com wyprowadzają ten wyraz od włoskiego spada (miecz, l.mn. spade). Trefle to clubs — jak widać, ten kolor ma szczególną predylekcję do przechowywania niepasujących doń nazw.
Przypadek kolorów kart może służyć jako ilustracja niezwykle nieprzewidywalnego zjawiska, jakim jest rozwój języka. Tutaj przechował gruntowną zmianę pewnej mody i stanowi świadectwo zwyczaju, po którym nie został chyba żaden inny ślad.
Jeżeli ktoś byłby zainteresowany nabyciem kart typu włoskiego, to jedyny znany mi sposób to kupno talii tarota — arkana małe mają te same kolory i występują te same figury. Do gry w briscolę trzeba odrzucić karty od ósemek do dziesiątek włącznie oraz damy.
Poniżej karty z trzech talli: niżnik żołędny z talii do Skata zaprojektowanej przez Franciszka Bunscha, walet trefl (niestety nie mam informacji o wzorze) i giermek pałek (fante di bastoni — dosłownie: piechur) wzięty z talii tradycyjnie używanej we włoskiej Romanii.
Na koniec trzy asy: winny z talii Bunscha, jego odpowiednik z talii standardowej i as mieczy (asso di spade).
Tak się złożyło że w ciągu ostatniej doby dużo myślałem o kartach, symbolice i karcianych grach.
Hive czasem potrafi odgadnąć myśli, jak prawdziwy hivemind.
Congratulations @szmulkberg! You have completed the following achievement on the Hive blockchain and have been rewarded with new badge(s) :
Your next target is to reach 50 upvotes.
Your next target is to reach 100 upvotes.
You can view your badges on your board and compare yourself to others in the Ranking
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP
Check out the last post from @hivebuzz:
Dupek krojc 🤪
Griny, szele i herce, szkoda, że już coraz rzadziej się słyszy.
Kiedyś będąc w bytomskim szpitalu, grali pod oknami panowie ze Lwowskim zaśpiewem w szkata i używali śląskich nazw i powiedzeń. Na to mój ówczesny współlokator powiedział, że to jest najwyższy dowód potwierdzajacy skuteczność i konieczność edukacji regionalnej.
Wpadnij do KBK na Briszkota to usłyszysz ;)
Orzeczono, że dwa lata studiów w Sosnowcu skutecznie unieważniają moje związki ze Śląskiem sprzed powodzi z 1997 r. 😉
Swoją drogą, chętnie spróbowałbym szkata, ale jak próbuję czytać zasady, zwłaszcza dotyczące licytacji i liczenia punktów, to nie jestem w stanie tego pojąć, a co dopiero zapamiętać.