Bardzo mi się podoba Twój post... taka ludzka "przypadłość" - wątpić, szukać, uprawomocniać swoje istnienie lub je deprecjonować... Osobiście, po przejściu wielu z tych etapów, osiadłam (mam nadzieję na dłużej) na wygodnej mieliźnie zaufania. Zaufania, że owszem, jest coś większego i mądrzejszego ode mnie (nazywam to Bazą :)) i nawet jeśli ja nie do końca widzę sens czy cel tego co dzieje się wokół, to widocznie jestem na to za krótka :) A tak na serio - rozumiem Twoje rozterki dotyczące własnego potomstwa, w moich oczach dowodzi to Twojej niezwykłej odpowiedzialności.
You are viewing a single comment's thread from:
Podobnie jak Ty "przeszedłem etapy".
Jak to powiedziałaś. Kiedyś sam utworzy sobie intelektualną "bazę" istnienia.
Widzę, to samo co u siebie już ... dawno temu. Za duży procentowy udział intelektu w działaniu.
Czasami trzeba dopuścić do głosu to co nieuświadomione i "poza".
:) Według mnie @dotsconnecting jest na etapie intelektualnych łamigłówek i porządkowania obrazu świata.
I to napisał facet, który zastanawia się nad tym, czy ktoś postawił mu obiad, za który sam zapłacił :).
Dzieciak w środku nie umiera nigdy :)
Podobne jak Ty dywagacje, snułem przed pierwszym potomkiem.
Potem, jeżeli wsiądziesz do pociągu, masz zgoła inne problemy.
Czy mały przetrwa noc z wysoką gorączką.
Czy to nie czas kończyć z pampersami.
Dlaczego pozytywka w nocniczku już nie gra..
Dlaczego nie wymawia pewnych głosek.
Jak szybko nauczy się jeździć na rowerku.
Czy odnajdzie się w szkole.
Czy wróci bezpiecznie do domu nocą.
Co osiągnie w życiu.
Czy będzie w szczęśliwy.
I czy komórka nie przyrośnie przypadkiem do dłoni...
I czy przypadkiem nie dałeś początku nowemu gatunkowi Homo komurensis-fejsbukus.
Prawda etapu :)