W dworach i pałacach istniały krótkie tunele ucieczkowe,które prowadziły poza obręb murów i miały za zadanie wyprowadzić mieszkańców bezpiecznie kiedy horda napastników dostanie się do środka. Często urastały z czasem do rangi tuneli łączących dwa obiekty w danej okolicy. W każdej legendzie może być ziarno prawdy.
Znam taki tunel z pewnego klasztoru. Potem przerobiono go na kryptę, ale wśród mieszkańców urósł do olbrzymiego lochu wiodącego kilka kilometrów pod rzeką :D
Patrz! Mam tak samo :)
W Bytomiu w dzielnicy Miechowice skąd pochodzę, zaraz na przeciwko jednej ze szkół podstawowych, znajdują się ruiny Pałacu Tiele-Wincklerów. Na przerwach chodziliśmy zwiedzać lochy, które wierzyliśmy, że służyły do torturowania ludzi :) I te dwa haki w suficie... na pewno służyły do krępowania więźniów ;)
Witam, znam te tereny. Na ul Stolarzowickiej mieszkała moja Oma, a stamtąd to już kawałeczek, ale opowieści żadnych mi nie przedstawiła. Pozdrawiam z Kalisza.
Mogłaby to być wersja bardziej prawdopodobna i dotyczyć tej pierwotnej budowli obronnej. Jednak taki tunel lub jego pozostałości nie są znane. Obiekty podejrzewane o bycie tunelem to wał ziemny biegnący równolegle do pałacu i pozostałości piwnic na terenie parku.
Ot takie marzenia o legendarnym tunelu, które niektórzy traktują trochę zbyt poważnie i gotowi są za ich potwierdzenie uznać gruz z remontu wywieziony nielegalnie na polną drogę.