You are viewing a single comment's thread from:

RE: This post is for role play

in #rp6 years ago

-Też nie chce, ale może...mam trochę oszczędności - Spojrzała w końcu na niego poważnie i już tylko zajęła się Sumo. Nalala mu świeżej wody i nasypała karmy, momentalnie się na to rzucił z apetytem. Jej kochany piesek...jak tylko skończył to kucnęła przy nim i z całej siły go objęła. Sumo z radością odpowiedział jej na to, miała po chwili czerwoną twarz od tego jak ją lizał...
-Chciałabym z Tobą spędzić czas w spokoju, bezstresowo.

Sort:  

Zaczął zmywać w zamyśleniu. Powinni szybko podjąć decyzję...
-Zgoda - mruknął najpierw nie przejmował się pieniędzmi, zwyczajnie nie pozwoli jej zapłacić za wszystko. Podzielą wydatek na pół. -Chciałbym też coś od siebie dodać, skoczę jutro do banku po pracy, przed zamknięciem. Wrócę tu i wezmę swoje i twoje rzeczy... Spakujemy się dzisiaj. Tak chyba będzie dobrze? Lepiej dmuchac na zimne. Tylko... Co z Sumo? Ty będziesz musiała poczekać na Bryana. - bezwiednie się skrzywił, wolałby aby się z nim wcale nie widziała. Trzymał zazdrość na wodzy, choć od dluższego czasu zdawał sobie sprawę co takiego czuł. W sumie to nie jedyne uczucie... Czuł się przez to jak smarkacz.

Zgodziła się, to był jak najbardziej okey plan. Kiwnęła jeszcze głową jednak co do Sumo miał rację. Będzie musiała poczekać na Bryan'a...wzięła głęboki wdech i wzruszyła już ramionami.
-Chyba będę musiała...ale nie przejmuj się, naprawdę! Spytam się go tylko o której wróci i...będziemy potem mogli już myśleć tylko o sobie - Szepnęła i powoli już podeszla do niego. Pogłaskała go po ramieniu delikatnie - Cieszę się Levi...nawet nie wiesz jak cieszę.

Akurat odkładał umyte talerze, kiedy podeszła.
-Wydaje mi się, że jednak wiem - wymruczał spokojnie, przymilając się do niej bardziej. Co tam pogłaskanie po ramieniu, wolał się choćby przytulić. -Powinirnem zacząć się pakować. Muszę przypilnować by nic po mnie nie zostało, no nie? - ukradł jej buziaka i niechętnie zabrał się za to. Święta w hotelu... Jak to może wyglądać?

No tak...nawet gdyby coś zostało to zapewne udało by jej się z tego wytłumaczyć. Ale jednak lepiej nie kusić losu. Sama już została pochłonięta rozmyślaniami o ich wyjeździe. Święta w hotelu...póki będą razem to będzie to dla niej tak samo przyjemne jak gdyby byli w domu. Nie będzie narzekać, czasami w ogóle nie miała żadnych świąt...dopiero ostatnie lata jakoś regularnie jej się udawało spędzić z kimś czas w Boże Narodzenie. Schowała sobie włosy za ucho i już poszła się zająć domem. Musiała posprzątać i wyprowadzić Sumo...
Czas płynął jej przy nim niewiarygodnie szybko. Dlatego jak tylko mogła to siedziała przy nim, wtulała się w niego, całowała go...przez te cholerne uczucia pojawiły się w niej również obawy i strach. W końcu...świat może jej znowu kogoś odebrać. Jak dotąd starała się tego uniknąć, po prostu się z nikim nie wiązała. Ale wpierw Bryan, a teraz Levi...
W dodatku do Levi'ego zaczęła czuć coś naprawdę silnego i poważnego. Tylko jak ma sobie z tym poradzić? Na zewnątrz miała poważną minę, ale w środku czasem po prostu była już załamana i zrozpaczona.

Nie mógł przez jej aktorstwo zauważyć większości jej trosk. Wiedział jednak, że jest w głębi bardzo delikatna i wrażliwa. Umiał ją rozgryźć. Była dla niego idealną mieszanką kobiecości przy czym pozostawała wielce niezależna.
Dzień spędzili milutko, mogli nawet sobie nie zdawać sprawy jak wpatrzeni w siebie już byli. Udało mu się spakować oraz znaleźć czas dla niej. Następnego dnia, gdy skończył pracę wziął z jej samochodu swoje bagaże. Już wszyscy kończyli papierkowe roboty w biurze... Przez chwilę myślał czy nie zostać i nie poczekać w aucie, jednak zrezygnował. Przed zwmknięciem wszystkiego chciałby jej coś kupić na święta. Przed tym jednak poszedł zanieść rzeczy do hotelu który w końcu razem wybrali.

Mikasa tak szybko nie wyszła. Musiała skończyć sprawę, a potem jeszcze złożyć raport. No a ten dzieciak gdzieś jej zniknął w biurze, a potrzebny był jego podpis...naprawdę jej to robi tuż przed świętami?! Chodziła wściekła jak osa po budynku i zanim Levi wyszedł to mógł ją jeszcze gdzieś zauważyć jak biegła korytarzem, wściekła i zmęczona. Musiała się wcześniej bić z jakimś narkomanem i nie dość że miała rozciętą wargę i łuk brwiowy to ten bachor chciał ją opatrzyć...
Oczywiście odmówiła i to ostro. I chyba przez to teraz się schował.
Odnośnie prezentu to długo się zastanawiała co mogłaby mu kupić. W końcu jednak znalazła coś niby odpowiedniego, miała nadzieję że da radę.

Nawet nie zauważył że była po małej szarpaninie. Mignęła mu przez korytarz, a wściekłość dziewczyny było czuć długo po tym jak zniknęła za zakrętem. Levi w końcu znalazł się w hotelowym pokoju... Był gotów spędzić z nią te święta. Nawet mieli choinkę w pokoju. Ładnie migotała... Rozejrzał się po pokoju, znajdując miejsce by ukryć prezent. Był już głodny, ale zdecydował się zjeść wraz z nią.