You are viewing a single comment's thread from:

RE: This post is for role play

in #rp6 years ago

-B-Bo...bo jeśli naprawdę chcesz to mogę mu powiedzieć ż-że...że mam jakąś ważną sprawę w pracy i że muszę wyjechać. Ja chcę...chcę być z Tobą - Przyznała szczerze, już opuszczając szybko głowę. Nie lubiła kłamać, nie znosiła tego tak naprawdę. Ale nie była gotowa jeszcze chociaż wiedziała że to tylko im sprawi problemy. Przygryzła sobie nerwowo usta. Chciałaby do końca roku już z nim posiedzieć. Po prostu...przy jakimś ładnym widoku za oknem, opatuleni kocykiem.

Sort:  

Przechylił łepek, wpatrując się w nią teraz. Nie spodziewał się... Choć ne śmiał marudzić. Przeciwnie!
-Więc...- w sumie to nie wiedział co powiedzieć, chyba poczuł ulgę. -Napewno mogę? - szepnął do niej, miziając ją noskiem po szyi, przy uchu. Jego oddech mógł łaskotać. Jeśli tylko zapewni go, że jest zdecydowana... Święta z nią, nie mógł się nagle doczekać. Choć nie traktował tego czasu jakoś poważnie, perspektywa spędzenia świąt z nią jakoś go ekscytowała.

Kiwnęła z zapałem głową i mocniej go przytuliła. Oczywiście, że mógł. Uwielbiała go ponad wszystko...
-Musimy tylko znaleźć miejsce...ale to nie teraz. Jutro - Szepnęła, muskając delikatnie jego ucho. Chciała z nim spędzić czas, chociaż jeszcze jakiś czas temu to pewnie byłoby z ich strony ciągłe leżenie w łóżku i seks. Ale teraz...wiedziała że mogą tak po prostu siedzieć i nic nie robić, rozmawiać...to było coś czego szukała. I cholera, jej serce coraz bardziej się mu oddawało...

Mógł zostać przy niej. Cieszł się... Przymknął oczy spokojnie. Z nią spędzi święta choćby w jakimś holetu. Choć nie wiedział czy by jej to pasowało. Przeszły go lekkie dreszcze gdy go tak musnęła. Lubił to. Zaczął głaskać jej plecy, wędrując po nich dłońmi.
-Święta... Jak je zazwyczaj spędzasz? - szeptem zarzucił temat.

Zadowolona tak wtulała się w niego gdy o to spytał. Przygryzła dolną wargę i popatrzyła na jego buzie uważnie.
-Choinka...jakieś jedzenie. Ostatnio byłam u Bryan'a na święta - Wyraźnie spochmurniała. Nie wspominała tego za miło, jego ojciec jej po prostu nie lubił. Nie wiedziała czemu chociaż spodziewała się, że chodzi tu o jej charakter. W końcu żona spadkobiercy ogromnej firmy powinna być delikatna, powabna i powinna się słuchać swojego męża. A ona często stawiała na swoim...

-Rozumiem... Bez przesadyzmu - mruknął spokojnie, taką miał nadzieję. Wiedział że są rodziny poważnie traktujące święta. Grono bliskich sobie ludzi, wspólne świętowanie. A on wolał raczej spokój. Na przykład właśnie teraz... Rozleniwił się, siedząc z nią wtulony. Nie musieli za wiele rozmawiać. Nawet wcale. Tak właśnie spędzili wieczór.
Kiedy nieuchronnie zbliżał się dzień w którym Bryan miał przycjechać do Mikasy, Levi niecierpliwie czekał na powrót dziewczyny z pracy. Skończył trochę wcześniej, uszykował obiad w miare jego nikłych umiejętności... Powinni coś dzisiaj postanowić. Gdzie się ukryją przed całym światem w święta?

Dziewczyna sama dość długo nad tym myślała, mimo wszystko lepiej żeby to nie było gdzieś w mieście. Chociaż kto wie do cholery...Bryan miał się pojawić lada dzień, musieli już coś ustalić.
Na pewno bardzo ją rozczulił fakt że próbował gotować, nie spodziewała się tego po nim i nawet nie oczekiwała tego. Po prostu...dlatego jak tylko wróciła do domu to pierwsze co zrobiła to mocno się w niego wtuliła. Ale nie chciała czekać ze swoim pomysłem.
-Jakiś hotel będzie w porządku? Nigdzie indziej nie pojedziemy, może być słabo z miejscami - Szepnęła mu do ucha, po chwili jednak spojrzała mu w oczy i odgarnęła czule kosmyki włosów z twarzy.

Te całe gotowanie to, co prawda wiele zachodu... Musi się wiele uczyć. Co gdyby nie ten internet?
Tęsknił... W pracy się nie widywali. Sam ją objął, zaciskając ramiona na jej talii. Trochę zaskoczyła go, że przywitała się takimi słowami.
-Pasuje mi - zapewnił odrazu. -Ale... Czy pasują ci takie miejsca?