-Wprowadził się do niej, więc to oczywiste... I jaki wyjazd? - pochyliła pierw łepek, zanim do niej dotarło. -Ktoś tu został okłamany... Oczywiscie, że najpierw poszłam do ich pracy. - mruknęła pod nosem, widząc jak zamykał drzwi. Westchnęła ciężko. Kim był dla Mikasy ten facet? Co jeśli był jej mężem? Oklamywała go? Zatem... jest źle! Aż jej się oczy zaszkliły. Chyba jej nie zdradzał, prawda?
Odłożył komórkę i przyciągnął ją do siebie, objął jej talię i zajrzał w oczy.
-Taa. Wiem, powinnaś odpoczywać - zgodzil się z nią, choć troche było mu samotno. Może to samolubne, ale od snu wolałby aby razem spędzali czas. Nagle sobie przypomniał... -Prezenty. Muszę pfzyznać, że chyba trochę się stresuję. Moglibyśmy mieć to za sobą? - choć może po prostu się niecierpliwił?
Wprowadził do niej? Jak już zamknął drzwi to oparł się o nie i właściwie...teraz nie wiedział co zrobić. Może chyba zadzwonić do Mikasy i spróbować się jej dopytać o szczegóły. Ten Levi był chyba czymś większym niż się spodziewał.
Mikasa za to popatrzyła uważnie na Levi'ego i jak już się podniosła z łóżka to akurat zadzwonił jej telefon. Zerknęła na wyświetlacz i nagle jej buzia się zrobiła blada. Bryan rzadko dzwonił gdy wiedział że ona jest w pracy...to musiało być coś poważnego. Niewiele myśląc odebrała i wyszła do łazienki. Nie chciała martwić Levi'ego, ale nawet mu właściwie nie odpowiedziała...
Nie spodziewała się jednak takiego przesłuchania. To nie w jego stylu. A zachował się...jakby się czegoś domyślał. Ale wtedy wyjaśnił że przyszła jakaś kobieta i szukała tego jej kolegi. I zrozumiała wszystko. Westchnęła ciężko i spróbowała mu wyjaśnić że to porąbana żona Levi'ego która sobie coś ubzdurała.
Levi po jej buzi zdał sobie sprawę że jest coś nie tak. No i kto niby mógłby do niej dzwonić? Wiedzial, że mogłaby to być jedna osoba. Jej reakcja tylko to potwierdzała. Coś się stało? Odprowadził ją do drzwi łazienki i westchnął. Cokolwiek by to nie było... To nie był dobry moment.
W końcu wyszła z łazienki i spojrzała na Levi'ego nieco ponuro. Wzięła głęboki wdech i podrapała się po głowie.
-Wiesz co...przełożymy prezenty? Muszę się napić kawy - Mruknęła i bez odpowiedzi poszła się już ubrać. W minutę była już ubrana i uczesana i bez słowa wyszła z pokoju. Nie miała chyba najlepszego humoru.
Levi nawet nie protestował. Skoro jest w takim nastroju, zdecydowanie nie jest to dobry moment na prezenty. Swoją drogą... Co ją tak wytrąciło z równowagi? Powinien iść z nią? Położył się z powrotem na łóżku, zamyślony. Może chce zostać sama czy coś? Nigdy nie umiał wyczuć. Chyba będzie dobrze, jak da jej pięć minut i do niej dołączy.
Po wczorajszej kolacji zaś nie było śladu. Ostały się jedynie dekoracje, stoły nie były kilkoma sporymi. W trakcie posiłku było sporo ludzi, w tym dużo twarzy z wczoraj. W tym blondyn z którym Mikasa zamienila z dwa zdania.
Mikasa usiadła przy jakimś stole, sama ale za to z filiżanką dobrej kawy. Popijała ją w zamyśleniu, witając się z niektórymi osobami z wczoraj. Tego blondyna też zauważyła no ale co z tego...wyglądał na zajętego. Wszyscy wyglądali na zajętych.
Niby tak, wszyscy wesoło rozmawiali. Po jakiejś chwili osoby rozmawiające z blondynem sobie poszli. On dojadł to co miał na talerzu i już chciał wyjść, gdy zauważył ją.
-Wesołych świąt - mruknął i pomachał dłonią. Dostrzegł jaka była ponura, niby ludzie omijają takie osoby szerokim łukiem, on jednak niepewnie ale się dosiadł. -Jest pani chyba nie w humorze. To nie moja sprawa, ale może chciałaby pani porozmawiać?
Uniosła na niego krótko wzrok jak złożył życzenia ale jak znowu się odezwał to popatrzyła na niego dłużej. Uniosła jedną brew i westchnęła ciężko.
-Raczej nic tutaj nie pomoże ale dziękuję - Mruknęła ponuro i już tylko dopiła do końca kawę. Mocna, takiej potrzebowała. Westchnęła ciężko i przetarła zmęczone oczy.