I on sączył co jakiś czas piwko, w trakcie gdy ona opowiadała. Jakieś bzdety... Nie chciał naciskać na temat który ich interesuje tak odrazu. Choć dowiedział się, że dosyć dobrze się znały. Trafili na rozgadaną osobę, to dobrze. Jednak faktycznie, nie mogli zapominać o sobie. Teraz to mu utrudniała nawet skupienie się... Zerknął na nią bezmyślnie. Ich twarze na moment były bardzo blisko. Aż Levi zdecydował się z powrotem odwrócić. To, nie było jakoś bardzo nieprzyjemne gdyby skupic się na jej oddechu, ale to już zbyt bliskie. Wolał starać się to zignorować... Musieli grać, więc jeszcze ją objął, tuląc do siebie bardziej. Później się pozabijają... Kobieta zaś zaczęła opowiadać o ostatnich klientach. Na paru była właśnie z Sofią. Levi zaczął wypytywac, choć ostrożnie. Wyraźnie posiedzą tutaj trochę.
You are viewing a single comment's thread from:
Kiedy ich twarze się niemalże stykały to poczuła się jak by czas się zatrzymał. Był naprawdę przystojny gdy się mu tak przyjrzeć...jego oczy miały taki cudowny kolor. Przygryzła dolną wargę i mocniej się do niego przytuliła. No i tak ładnie pachniał...nie mogła się powstrzymać i schowała twarz w jego szyi, chcąc lepiej go poczuć. Nawet nie słuchała już tej kobiety chociaż wiedziała że powinna. Była po prostu zmęczona, na kacu...i chyba nawet ta odrobina cydru wystarczyła żeby zrobiła się bardziej bezmyślna. Miał takie przyjemne ciepłe dłonie i ciało...a jeszcze jak ją obejmował! Nawet gdyby była w wyśmienitym stanie, to by się temu poddała. Mimo wszystko nie można się oprzeć czemuś takiemu, a ona stwierdziła właśnie że on z całą pewnością ma to coś.
-Gdzie...ją znajdziemy? Była nie-sa-mo-wita! Gdybym ja była taka kobieca...- Mruknęła niewyraźnie.
Levi wstrzymał na parę chwil dech. To... robiło się coraz bliższe. Czuł jak zaczynał szaleć w środku. Podniecenie? Może i coś innego, ale naprawdę nie chciał do siebie tego dopuścić. Kleiła się do niego niezła babka, to tylko to. Mimo wszystko dalej musiał t ciągnąć. Musnął ją we włosy nagle.
-Jesteś bardzo kobieca, głuptasie... - wymruczał jej przy uchu. Kobieta obok zmieniła orzed chwilą tenat, więc... Dobrze, że sprowadziło się ją na odpowiedni tor.
-Nie wiem gdzie mieszka... Znam ją tylko z pracy - wzruszyła ramionami smutno. -Ale ostatnio się zaczęła obijać, nie pracowała tak dobrze jak zazwyczaj. Nasz kochany szefunio się na nią zezłościł...
Gdy ją musnął to przymknęła oczy i mocniej się w niego wtuliła. To było nawet przyjemne...jednak nagle bardziej się skupiła na słowach kobiety. Zmarszczyła czoło i przekrzywiła głowę. Więc szef był na nią zły...lepsza taka informacja niż żadna. Może to on?
Uniosła głowę, żeby spojrzeć na Levi'ego.
-Musimy się jeszcze z nią spotkać...koniecznie Levi! - Wymruczała uroczo.
Znowu wrócił do niej wzrokiem, ponownie byli tak blisko, jednak... Pokiwał głową.
-Może ich szef będzie wiedział gdzie mieszka? - uniósł brew, tak na spokojnie jej się przyglądając. Miała ładną buzię... -Jest w agencji? - zapytał kobietę obok. Ona pokiwała. I tyle chyba im wystarczyło. Wtulił Mikasę w siebie bardziej. -Zgarniamy go? - wyszeptał jej praktycznie bezgłośnie do ucha, dosyć niskim tonem.
Patrzyła tak cały czas na niego i mógł nagle poczuć jak dziewczyna odgarnia mu kosmyk włosów z czoła. Po prostu ją irytował...kiwnęła znowu głową, ale mimo to się nie ruszyła. Jego ciepły oddech był taki przyjemny, kto by się spodziewał...przygryzła delikatnie dolną wargę. I co ona do jasnej cholery robiła...nawet jeśli faktycznie czuła się samotnie, to nie powinna tak...
-Z Tobą zawsze - Mruknęła niewyraźnie i już po chwili spróbowała zejść z krzesła.
Dobrze grała... Cóż, nawet nie domyślał się czemu ta gra idzie jej tak łatwo. Pomógł jej trochę w zejściu i jeszcze zapłacił za alkohole, swojego nie dopijając. Znowu. Miał o wiele słabszą głowę niż ona, to napewno. Nie że jedno piwo mogłoby mu cokolwiek zrobić, ale też nie chciał pić na pusty żołądek. Wziął ją ponownie za dłoń, jednak tym razem pociągnął ją w sobie obraną stronę. Znając takie miejsca... Gdzie on może być? Ruszył z nią w stronę prywatnych pokoi. Nawet pozaglądał za niektóre drzwi w których było cicho. Choć w nich po prostu te baby albo były same albo dopiero zaczynali z klientami. Zrobił trochę tym zamieszania. W końcu ochrona się zainteresowała. Ale i wyszedł jakiś mężczyzna.
-Państwo chyba przesadzają, wypieprz ich - mruknął i skinął na osiłka. Levi jednak zaraz się przedstawił, wyciągając odznakę. Wtedy się wstrzymano, a burzace się panie wróciły do pokoi. Koniec ich gry, jednak dłoni Mikasy chyba zapomniał puścić.
-Ty jesteś tu alfonsem? - zapytał, ale ten długo nie odpowiadał. Odgonił zaś ochronę.
-No, tak się składa. W czym pomóc? - najpierw zapytał, ale trochę zaczął się cofać, w końcu zwiewając. No wtedy juz musieli puscic swoje dłonie i po prostu za nim pobiec. Na szczęście nie biegał na tyle szybko. Levi już go złapał i przyparł do ściany, wyciągając kajdanki z wewnętrznej kieszeni swojego płaszcza. Już go mieli, choc zaczął się awanturować.
Mikasa szła za nim dość potulnie, kto by się spodziewał...w ogóle nie zwróciła uwagi na to, że trzymali się cały czas za ręce. Miał przyjemną dłoń...
Ale jak tylko zaczęła się ucieczka to biegła za nim, zaskakująco szybko. Jak tylko zaczął się szarpać to spojrzała na Leviego i na wszelki wypadek spróbowała się przygotować gdyby coś kombinował.
-Jeśli jeszcze czegoś spróbujesz to możesz być pewny, że będzie jeszcze gorzej! Zazwyczaj się ucieka gdy ma coś się na sumieniu - Burknęła i przyjrzała mu uważnie. Oni wszyscy wyglądają tak samo. Drogie zegarki, kosztowne ubrania no i ten smród papierosów. Nie czuła się najlepiej w tym miejscu, ale jego widok jeszcze bardziej ją obrzydził.