Zdecydowanie się zgadzam. Na zajęciach prof. podał nam swoją definicję sukcesu. Jemu na przykład wystarcza praca, która daje mu satysfakcję (przy czym wspominał, że satysfakcję można czerpać z różnych rzeczy - z szacunku otoczenia, z ilości zarobionych pieniędzy, z uczucia, że pomagamy innym etc.), zdrowie i miłość bliskich. Ja dołożyłabym parę innych rzeczy, ale ogólnie zgadzam się z tym, że proste rzeczy są najlepsze. Główny problem naszych czasów polega na tym, że reklamy, książki i telewizja mówią nam, czego powinniśmy chcieć. I powoli przestajemy myśleć za siebie.
You are viewing a single comment's thread from: