Jest środa 19ty marca 2025, i sporo się dzieje :)
"Faza szczytowa mocy" mocno mnie obciąża, ale na szczęście bieganie nie stanowi mojego źródła utrzymania, a ma mi sprawiać przyjemność, więc po prostu odpuszczam treningi, by dać organizmowi troszkę luzu.
O tych zawirowaniach będzie słów kilka w kolejnym raporcie, a teraz skupmy się na poprzednim tygodniu.
17.12 - 4:26:22
24.12 - 4:20:53
31.12 - 4.16.41
07.01 - 4.13.48
14.01 - 4.11.17
21.01 - 4.06.52
28.01 - 4.03.17
04.02 - 3.59.54 - pierwsza prognoza poniżej 4rech godzin :)
11.02 - 3.56.12
18.02 - 3.54.05
25.02 - 3.50.23
04.03 - 3.48.32
11.03 - 3.48.24
18.03 - 3.43.43
I to mi się podoba :)
5 minut urwane od poprzedniego tygodnia :)
Treningowo jest ciężko, ale przynajmniej widać rezultaty (przynajmniej na papierze, a weryfikacja nastąpi już niedługo).
Strava pokazała poziom obciążenia ponad normę, i tak też to odczuwam.
Widać na wykresie, że niby miałem odpoczynek we wtorek i w piątek, przed mocniejszymi jednostkami treningowymi, ale osobiście czuję, że potrzebowałbym kilka dni odpoczynku pod rząd, by się odpowiednio zregenerować.
Cóż... taki urok szczytowej fazy przygotowań przedstartowych :)
Patrząc nieco szerzej - na powyższym wykresie widać jak obciążający był ostatni miesiąc.
Prócz dziury na środku spowodowanej chorobą, było mnóstwo mocnego biegania, więc nie dziwię się, że czuję się nieco zajechany :)
Obciążenie w/g Garmina wynosi 1, czyli jest optymalne :)
Widać jednak, że trend rósł, a ostatnie dni pikują w dół.
Wyprzedzając pewne fakty - będzie jeszcze niżej, ale tak jak pisałem - czuję potrzebę odpoczynku :)
Tutaj warto odnotować sukces - wskoczyłem z pułapem tlenowym na poziom 51 :)
Mocne treningi pomogły mi wrócić do wieku sprawnościowego na poziomie 34,5 lat :)
Status zmienności tętna przez cały tydzień utrzymał się w normie.
Trend nieco rosnący, spowodowany obciążeniem organizmu, ale ogólnie jest nieźle w tym temacie.
Przynajmniej widać, że problemy przeziębieniowe są już za mną.
Próg mleczanowy :
07.01 - tętno 166 bpm tempo 5.00/km
14.01 - tętno 167 bpm tempo 4.55/km
21.01 - tętno 167 bpm tempo 4.50/km
28.01 - tętno 165 bpm tempo 4.50/km
04.02 - tętno 166 bpm tempo 4.46/km
11.02 - tętno 166 bpm tempo 4.46/km
18.02 - tętno 165 bpm tempo 4.41/km
25.02 - tętno 163 bpm tempo 4.39/km
04.03 - tętno 165 bpm tempo 4.39/km
11.03 - tętno 165 bpm tempo 4.39/km
18.03 - tętno 165 bpm tempo 4.39/km
Ocena wytrzymałości :
07.01 - 5874
14.01 - 5934
21.01 - 6018
28.01 - 6091
04.02 - 6165
11.02 - 6251
18.02 - 6305
25.02 - 6392
04.03 - 6439
11.03 - 6438
18.03 - 6572
Próg mleczanowy pozostał bez zmian, i podejrzewam, że aktualny poziom obciążenia treningowego nie spowoduje już znacznego zwiększenia tych parametrów.
Jak na mój gust, i na moje potrzeby, to ten próg mleczanowy (na tę chwilę) jest jak najbardziej ok - oby utrzymać ten parametr :)
Co do oceny wytrzymałości, to znacznie się zwiększyła, co mnie cieszy :)
Przyczyniło się do tego zapewne długie sobotnie wybieganie.
Waga
Teraz, w ostatnich i najcięższych tygodniach przedstartowych, skupiam się bardziej, by przeżyć ten czas w zdrowiu, doszlifować formę, i wystartować z powodzeniem w zawodach.
Waga zeszła na drugi plan.
Liczę kalorie, ale nie jest dla mnie problemem przekroczenie tygodniowego limitu.
Od środy wręcz zamierzam przekraczać ten limit, by wdrożyć procedurę tzw "ładowania glikogenu" przed niedzielnym startem.
Pierwotnym założeniem było wnieść poniżej 80 kg na linię startu maratonu, ale jeśli to będzie 81 kg, to też nic strasznego się nie stanie :)
Dodatkowe kalorie pozwolą łatwiej regenerować się organizmowi, zmęczonemu mocnymi treningami.
Dane z domowej wagi Garmin (średnia z tygodnia) :
07.01 - 85,8 kg 26.8% bf
14.01 - 84,7 kg 26,2% bf
21.01 - 83.7 kg 25,6% bf
28.01 - 83.1 kg 25,2% bf
04.02 - 83.1 kg 25% bf
11.02 - 81.7 kg 25.5% bf
18.02 - 81.9 kg 24.8% bf
25.02 - 81.2 kg 24.6% bf
04.03 - 81.4 kg 24.5% bf
11.03 - 81.2 kg 25% bf
18.03 - 80.9 kg 24.3% bf
Zaskoczył mnie fakt, iż w tygodniowym rozrachunku mam jedynie niecałe 800 kcal na plusie.
Jadłem naprawdę sporo, ale mocne bieganie + sobotni long run, pozwoliły spalić równocześnie odpowiednio dużą ilość kalorii.
Podsumowując - robię swoją robotę, nie trzymając się sztywno wytycznych, ale pilnując, by nie przesadzić zarówno z aktywnością, jak i z podażą kalorii.