Niestety post pełen błędów merytorycznych :(
Część z nich wypunktuję. Nie traktuj tego proszę jako czepialstwo. Po prostu internet pełen jest totalnie nieprawdziwych treści, ja się staram z nimi walczyć i wkurza mnie powielanie mitów.
zacznę od:
informacjami na temat cholesterolu. Jest on bardzo popularnym zjawiskiem i w sumie nie dotyka już tylko i wyłącznie osoby otyłe.
Cholesterol nie jest zjawiskiem. Krąży on we krwi każdego, to cząsteczka chemiczna, lipid. Prawidłowo mogłabyś powiedzieć: Jego podwyższony poziom jest popularnym zjawiskiem...
Czyli podsumowując: cholesterol to całkowita ilość tłuszczu w krwi.
Zupełnie nie. Cholesterol kompletnie nie odzwierciedla "całkowitej ilości tłuszczu we krwi"
Generalnie podział cholesterolu na "zły" i "dobry" jest przestarzały i raczej niepoprawny. Nie jesteśmy w stanie funkcjonować bez LDL, więc nie można mówić, że jego pojawienie się jest czymś nienormalnym i złym. Nie chcę tu wnikać dokładnie w lipoproteiny VLDL i ILDL, bo by wyszedł komentarz dłuższy niż post, jednak polecam zainteresowanym poczytać na ten temat. Prawdą jest natomiast to, że stosunek HDL: LDL jest lepszym wyznacznikiem ryzyka chorób naczyniowo-sercowych, niż ilość cholesterolu całkowitego.
tłuszcz zwierzęcy też jest nam potrzebny.
Nie jest niezbędny. Oczywiście nie mówię, że jest szkodliwy, ale nie jest to czynnik bez którego organizm by nie mógł funkcjonować.
Temat cholesterolu jest chyba jednym z bardziej błędnie rozumianych tematów (z zakresu odżywiania / zdrowia) w społeczeństwie. Wiadomo, że nie każdy musi być jakimś specjalistą, bo tak się nie da. Niemniej jakiś czas temu przeprowadziłem wśród najbliższych po cichu eksperyment polegający na tym że skierowałem rozmowę na temat m.in. cholesterolu, żeby wybadać co na ten temat sądzą (w końcu tu chodzi o zdrowie, a nie o to czy ktoś się zna na np piłce nożnej, więc temat moim zdaniem ważny). No i cóż. Ostatnio włożyłem rodzicom pod choinkę taką książkę, bo tam jest przystępnie napisany rozdział na ten temat.
To racja, każdy temat, którego nie da się wyjaśnić w jednym zdaniu obrasta potem dziwnymi mitami w stylu: "cholesterol to tłuszcz który pływa we krwi i zatyka żyły, masło ma cholesterol, więc zamieńmy masło na margarynę". Ehh... Ja jak najbardziej, w 100% zgadzam się, że nie każdy musi być ekspertem i mieć pojęcie o zdrowiu, ale kurcze, niech takie osoby nie dają chociaż rad innym na tematy o których nie wiedzą za dużo. Przez to właśnie później ludzie, którzy nie chcą tematu rozumieć, tylko znać suche fakty, zaczynają wierzyć w takie bzdury. I wcale się im nie dziwie, bo te tłumaczenia brzmią logicznie. Można się interesować, można czytać różne źródła i podważać zawarte w nich informacje, dyskutować. Jednak damn... pisząc informacyjny dla innych post już chyba wypada zrobić coś więcej niż przeczytanie jakiejś stronki, skopiowanie z niej połowy informacji, zamienienie połowy słów na prostsze i dodanie jeszcze kilku zupełnie błędnych zdań :( Ja bym się w życiu nie ośmieliła pisać przykładowo porad komputerowych nawet gdybym przeczytała o nich 10 blogów w internecie, bo po prostu się na tym nie znam i nie umiem zweryfikować czy te info są prawdziwe... ;/
A książka, którą dałeś rodzicom super! Czytałam i mam. Dziewczyny z Medfood (autorki) bardzo przystępnie opisują te skomplikowane tematy podchodząc do nich faktycznie holistycznie i ze zdrowym rozsądkiem. Chociaż nie ze wszystkim co mówią się zgadzam (rozwalił mnie eksperyment z szeptaniem dobrych i złych słów do ryżu, który opublikowały na Facebooku, nie wiem czy słyszałeś o tym i co sądzisz), to szanuję je bardzo!
Hah, o eksperymencie z ryżem nie słyszałem :)
W skrócie: dwa wyparzone słoiki. Do każdego z nich wkłada się ugotowany ryż. Odstawia się je w osobne miejsca. Codziennie do jednego ze słoików mówisz brzydkie rzeczy, wyzywasz go i klniesz, a do drugiego same miłe. Po jakimś czasie podobno ryż zwyzywany się psuje i pleśnieje, a ten kochany jest trwały i świeży.
To znaczy, ja generalnie wierzę w to, że nasze słowa, emocje i umysły mogą mieć jakąś moc której jeszcze nie rozumiemy, nie jesteśmy jej fizyką w stanie wytłumaczyć. Ale ten eksperyment z ryżem jest dla mnie trochę przesadą chyba jednak.
Potwierdzam :-) każde lipoproteiny (chylomikrony, VLDL, LDL, IDL i HDL) są niezbędne dla homeostazy organizmu i nie można powiedzieć, że któraś jest lepsza czy gorsza, każda ma inną funkcję. Nadmiar oczywiście jest szkodliwy szczególnie przy narażeniu na stres oksydacyjny, a także przy hiperlipoproteinemiach pierwotnych (genetyczny defekt apolipoprotein lub receptorów).