Mam bardzo podobnie. Pochodzę z małej wioski i od dziecka byłem bardzo religijny. Różańce, czuwania, rekolekcje i wszystkie litanie w paluszku miałem. Dopóki nie poszedłem na katolicką uczelnię. Zobaczyłem jak "diabeł się w ornat ubrał i ogonem na mszę dzwoni " To księża zamiast do wiary przyciągać od wiary odepchnęli. Tylko w mojej parafii w przeciągu kilku lat mieliśmy złodzieja, pedofila i takiego co miał najlepszy samochód w całej parafii, w trzech osobach nie w jednej. Widziałem jak biskupi najnowszymi luksusowymi samochodami z auli na stołówkę 50 metrów są wożeni. Każdy kilka głównych grzechów ma na koncie to widać z daleka. Pycha, chciwość, nieumiarkowanie w jedzeniu, lenistwo. Ja do tego jeszcze nieczystość dorzucam bo przy takich gabarytach żaden się nie podetrze.
Ten pedofil za karę, że dziewczynkę molestował musiał parafie zmienić i tam ludzi umoralnia i komunię podaje. Ja stwierdziłem, że od takich komunii nie przyjmę. Papierze łącznie z Janem Pawłem z pedofilami nic nie zrobili tylko sprawę tuszowali.
Jezus jakby znów na ziemie zstąpił to by to w diabły rozgonił jak w świątyni kupców.
Wierzę w Boga, staram się żyć zgodnie z dziesięciorgiem przykazań ale kościół to dla mnie mafia.
Nie chce wchodzić w polemikę odnośnie "nic nie robienia" w sprawie pedofili chociaż to nie jest prawda, ale tylko (może niepotrzebnie) wyjaśnię że autor wyraźnie zaznaczył że to nie zepsucie członków KK odwiodło go od Boga, ale jego rozum, a dokładniej myślenie o prawdopodobieństwie trafności religii. Więc nie jest to podobna sytuacja ;)
Gdyby bezrozumnie i bezkrytycznie patrzeć na poczynania księży wtedy rzeczywiście sytuacja nie byłaby podobna. Jak by nie patrzeć, obydwaj byliśmy wierzący, pod wpływem przemyślenia pewnych zdarzeń i sytuacji oddaliliśmy się od potocznie rozumianej wiary. Jednakże sami rozważamy słuszność tej sytuacji dla mnie podobieństwo jest spore. Jeśli chodzi o działania przeciw pedofilii to ja tego nie widzę. Zmienianie parafii pedofilowi jest dla niego nagrodą nie karą.
Nie znam sytuacji, nie ocenię jej. Nie przeczę że grzechy w Kościele są ogromne.
Pozwól że postaram się wyjaśnić dlaczego różnica jest ogromna.
Twoje odejście od Kościoła wynikało z tego że widzisz grzeszność ludzi w konkretnej religii. Zasadniczo jest to w ogóle błąd, przynajmniej jeśli chodzi o katolicyzm, ponieważ religia katolicka jest zdania że człowiek z natury jest skłonny do grzechu. Grzech więc jest czymś czego należy się spodziewać, chociaż oczywiście należy walczyć itd. Grzechy ludzi którzy są w Kościele nie unieważniają wiary i objawienia które w nim jest. No chyba że te grzechy wynikałyby wprost z religii (jeśli religia nakazywałaby robić coś złego). Tak nie jest. Wszystkie grzechy o których mówisz są grzechami w opinii Kościoła, a więc to co oburza Ciebie, oburza również KK (Kościół to nie księżą to coś znacznie więcej). Podsumowując, ponieważ ludzie grzeszyli w Kościele odwróciłeś się od niego. Twoje pobudki są hm emocjonalne, wynikają z doświadczenia, nie z surowej rozumowej analizy.
W przypadku autora postu, doszło do rozumowania które były niezależne od doświadczeń. Wynikało z analizy samej religii, nie z doświadczenia dotyczącego ludzi ją wyznających.
Pozdrawiam :)