Problem jest taki, że trwa wielka wojna informacyjna i czasem trudno jest odróżnić co jest fejkiem, co jest prowokacją, co jest celowym kompromitowaniem jakiejś teorii, albo i całej grupy ludzi głoszących jakiś spisek.
Dla przykładu, jeśli "teoria spiskowa" w powszechnej świadomości staje się synonimem wariata, to jeśli ktoś powie: "Rosyjskie boty wpływały na referendum w/s Brexitu" to zaraz znajdą się tacy którzy będą mówić "to teoria spiskowa" i przyklejać łatkę wariata, a jeszcze ktoś inny powie: Rosjanie manipulują wszystkimi wyborami wszędzie i tym bardziej skompromituje pierwotną teorię.
A przecież spiski to chleb powszedni służb specjalnych poważnych państw. Spiski są, były i będą, a ich ujawnianie dziś jest niemal niemożliwe właśnie przez tę łatę wariata spiskowcy...
tu nawet nie chodzi o wojnę informacyjną tylko o ilość informacji jaka nas zalewa a tego, cczego nie jesteśmy sprawdzić.
Pisałem artykuł o tym https://steemit.com/shooting/@martwykotek/florida-shooting-fear-manipulation-misleading-informations
Ciężko nie ulec negatywnemu nacechowaniu zwrotu "teorie spiskowe" kiedy miażdżąca większość z nich nie opiera się na merytorycznych argumentach i ostatecznie okazuje się nieprawdziwa...
Bo net jest zalewany pseudo teoriami spiskowymi, typu reptilianie, płaska ziemia czy inne. Prawdziwe spiski dotyczą władzy, cichej wojny między państwami, wywoływania wojen "głośnych", obalania reżimów, wszczynania rewolucji itp. I te się znacznie częściej sprawdzają ;)
A post czytałem, bardzo dobry, dawałem upvota jak pamiętam.
I najgorsze, że jednych i drugich po formie w jakiej są przedstawiane i po profilu osób w nie wierzących nie rozróżnisz.
Niestety, większość osób skupiła się na przykładach i zaczęła bronić swoich wierzeń, czego z jednej strony żałuję, bo merytoryczna dyskusja pojawia się tu tylko w kilku komentarzach, a z drugiej strony:
komentarze np @kungalu tylko potwierdzają moją tezę o formie tych teorii i dowodach, jakie są używane do ich podparcia.