Ucieszył się... To już postanowili... Cmoknął ją w usta i pociągnął do stolika, na obiad. Posiłek nie był jakiś skomplikowany. Usiedli, gdy Levi nałożył im jedzenie. Wyciągnął telefon odrazu przeszukując ofertę hoteli.
-Na jak długo zostaniemy? Do nowego roku?
You are viewing a single comment's thread from:
Znowu kiwnęła głową, to była najlepsza opcja. Chyba że akurat dzień przed czy wcześniej nie będzie już można zostać w hotelu. Ale po świętach to i tak będzie w miarę spokój i w jego domu i w jej. Chociaż nie chciałaby, żeby wrócił do Alice...
-Zależy jeszcze gdzie, bo...no może nie być miejsc. Wiesz jak to jest - Mruknęła, po chwili zaczynając jeść powoli. Wyszło mu całkiem nieźle, nie spodziewała się tego po nim. Przekrzywiła delikatnie głowę i spojrzała znowu na niego - Na pewno nie chce Ciebie oddawać do końca roku.
Levi przeglądał internet by odrazu zabukować pokój, ale prawda była taka, że trudno o miejsca. Tak jak przewidziała. Skrzywił się, podjadając to co ugotował. Cały posiłek mu zajęło szukanie czegoś. Zostały tylko droższe hotele...
-Nie chcę żebyśmy musieli wydawać fortunę - mruknął ze zrezygnowaniem, już odkładając komórkę i biorąc talerze do mycia. -Prawie wszystko pozajmowane.
-Też nie chce, ale może...mam trochę oszczędności - Spojrzała w końcu na niego poważnie i już tylko zajęła się Sumo. Nalala mu świeżej wody i nasypała karmy, momentalnie się na to rzucił z apetytem. Jej kochany piesek...jak tylko skończył to kucnęła przy nim i z całej siły go objęła. Sumo z radością odpowiedział jej na to, miała po chwili czerwoną twarz od tego jak ją lizał...
-Chciałabym z Tobą spędzić czas w spokoju, bezstresowo.
Zaczął zmywać w zamyśleniu. Powinni szybko podjąć decyzję...
-Zgoda - mruknął najpierw nie przejmował się pieniędzmi, zwyczajnie nie pozwoli jej zapłacić za wszystko. Podzielą wydatek na pół. -Chciałbym też coś od siebie dodać, skoczę jutro do banku po pracy, przed zamknięciem. Wrócę tu i wezmę swoje i twoje rzeczy... Spakujemy się dzisiaj. Tak chyba będzie dobrze? Lepiej dmuchac na zimne. Tylko... Co z Sumo? Ty będziesz musiała poczekać na Bryana. - bezwiednie się skrzywił, wolałby aby się z nim wcale nie widziała. Trzymał zazdrość na wodzy, choć od dluższego czasu zdawał sobie sprawę co takiego czuł. W sumie to nie jedyne uczucie... Czuł się przez to jak smarkacz.
Zgodziła się, to był jak najbardziej okey plan. Kiwnęła jeszcze głową jednak co do Sumo miał rację. Będzie musiała poczekać na Bryan'a...wzięła głęboki wdech i wzruszyła już ramionami.
-Chyba będę musiała...ale nie przejmuj się, naprawdę! Spytam się go tylko o której wróci i...będziemy potem mogli już myśleć tylko o sobie - Szepnęła i powoli już podeszla do niego. Pogłaskała go po ramieniu delikatnie - Cieszę się Levi...nawet nie wiesz jak cieszę.
Akurat odkładał umyte talerze, kiedy podeszła.
-Wydaje mi się, że jednak wiem - wymruczał spokojnie, przymilając się do niej bardziej. Co tam pogłaskanie po ramieniu, wolał się choćby przytulić. -Powinirnem zacząć się pakować. Muszę przypilnować by nic po mnie nie zostało, no nie? - ukradł jej buziaka i niechętnie zabrał się za to. Święta w hotelu... Jak to może wyglądać?
No tak...nawet gdyby coś zostało to zapewne udało by jej się z tego wytłumaczyć. Ale jednak lepiej nie kusić losu. Sama już została pochłonięta rozmyślaniami o ich wyjeździe. Święta w hotelu...póki będą razem to będzie to dla niej tak samo przyjemne jak gdyby byli w domu. Nie będzie narzekać, czasami w ogóle nie miała żadnych świąt...dopiero ostatnie lata jakoś regularnie jej się udawało spędzić z kimś czas w Boże Narodzenie. Schowała sobie włosy za ucho i już poszła się zająć domem. Musiała posprzątać i wyprowadzić Sumo...
Czas płynął jej przy nim niewiarygodnie szybko. Dlatego jak tylko mogła to siedziała przy nim, wtulała się w niego, całowała go...przez te cholerne uczucia pojawiły się w niej również obawy i strach. W końcu...świat może jej znowu kogoś odebrać. Jak dotąd starała się tego uniknąć, po prostu się z nikim nie wiązała. Ale wpierw Bryan, a teraz Levi...
W dodatku do Levi'ego zaczęła czuć coś naprawdę silnego i poważnego. Tylko jak ma sobie z tym poradzić? Na zewnątrz miała poważną minę, ale w środku czasem po prostu była już załamana i zrozpaczona.