Znacie Ekipę Chrumasa? Z tej bajki pochodzi cytat w tytule. Od kilku lat w polskich szkołach uczniowie otrzymują mleko i produkty mleczne oraz warzywa i owoce. W kolejnych latach następowały różne zmiany organizacyjne, przez jakiś czas były to dwa projekty, a w tym roku jest to po prostu "Program dla szkół " Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa. W pierwszym semestrze przez 12 tygodni każdy uczeń otrzyma (i już otrzymuje) 41 porcji warzyw lub owoców i 40 porcji mleka i przetworów mlecznych, czyli zarówno mleko jak i przekąski owocowo-warzywne pojawiają się przynajmniej 3 razy w tygodniu. Z relacji syna wiem, że w tym roku szkolnym jedli jabłka, śliwki, pomidorki koktajlowe oraz pili mleko. We wcześniejszych latach pojwiały się również gruszki, truskawki, winogrona, borówki, morele, rzodkiewki, kalarepa, marchewka, mleka smakowe, jogurty, kefiry.
Jak widać część drugiego śniadania uczniowie po prostu dostają w szkole.
A co najczęściej pakuję dzieciom do pudełek? Dość prosty zestaw. Bułki lub rogaliki z masłem (nie zawsze domowe - na zdjęciu kajzerki z lokalnej piekarni), pomidorki koktajlowe, kawałki parówek lub kabanosów i jakiś owoc. Gdy kończą się pomidory z własnego ogródka, czasem kupuję szklarniowe, a dość często rozkrawam im na słupki marchewkę.
Sama nie miałam nawyku jedzenia śniadań. Ani z czasów szkoły podstawowej, ani liceum nie przypominam sobie jedzenia przed wyjściem z domu. Rodzice wychodzili do pracy wcześniej, babcia nie wymagała, żebym coś zjadła. W moim domu rodzinnym kolacje jadało się około dwudziestej, później można było jeszcze podojadać, więc teraz specjalnie mnie nie dziwi, że rano nie byłam głodna. Z doświadczena zawodowego wiem, że niejedzenie śniadania przed wyjściem z domu nadal jest powszechne wśród dzieci. Uczniowie szczerze przyznawali, że nie jedzą, bo nie są głodni albo wolą spać 10 minut dłużej.
Kilkanaście lat temu, już "na swoim", przestawiłam system posiłków na pięć z kolacją jedzoną przed osiemnastą. Gdy pojwiły się dzieci, kolacja przesunęła się nieco - zwykle jemy około osiemnastej trzydzieści. I to działa. Rano dzieci wręcz domagają się śniadania. Nic skomplikowanego. Najczęściej są to płatki z ciepłym mlekiem. Kukurydziane, owsiane i jako dodatek około łyżki jakichś słodkich kulek, kwadracików, czy co tam wskażą w sklepie jako przedmiot porządania. To jest jedyny dosładzacz, nie dodaję cukru do mleka.
Druga opcja, bardzo lubiana i całkiem częsta, to królowa polskich sałatek zwana w niektórych regionach "kaczym żerem". Dzieci lubią sobie rozpocząć dzień cudem natury - ziemniakiem. Dziś skład uproszczony, czyli ziemniaki, jaja na twardo, groszek konserwowy i kukurydza, ogórki kiszone, musztarda, łyżka majonezu, łyżka jogurtu greckiego, sól, pieprz czarny. Do tego kromeczka chleba, rogalik albo pół bułki.
Jako pierwsze śniadanie pojawiają się również: chleb z twarożkiem, parówki na ciepło, jajecznica. Do śniadania dzieci piją wodę. W ogóle sa przyzwyczajeni do picia wody. A ja w ich wieku piłam głównie mocno posłodzoną czarną herbatę.
A tytułowa Ekipa Chrumasa? Powstała w 2017 roku jako serial promujący program „Owoce i warzywa w szkole”. Świetne głosy, styl animacji, który bardzo podoba się i dzieciom i mnie, wpadająca w ucho muzyczka. Choć w odcinkach ważny jest zawsze motyw dydaktyczny, to jednak towarzyszy temu pomysł i dobre wykonanie. Czy na przykład wiecie, kiedy szkołę mogą zaatakować zombie? A wtedy, kiedy zamiast zjeść marchewkę czy jabłko, zamknie się je w szafce i pozwoli powolutku rozkładać. Mamy zabawny odcinek i przynajmniej moje dzieciaki pamiętają, żeby nie zamykać jedzenia w "tajnych" miejscach.
Wszystkie odcinki Ekipy Chrumasa dostępne są na kanale Owoce i warzywa w szkole.
Śniadanie i drugie śniadanie ważna rzecz. Gdy dzieci w szkole zajadają zawartość pudełek, w domu pijemy kawę (tak - na drugie śniadanie) i na przykład w poniedziałki podjadamy sobie po kawałku niedzielnego ciasta. :)
rety, Jacek, i Ty musisz z tym jakoś żyć, c'nie?
z tym
przekleństwemdarem :)(A Beautiful Mind :D)
"Jacek jest śliczny" a ja opijam się yerbą, pale szlugi, rysuje, a na drugim ekranie miażdży się ekipa chrumasa. I cytat i mój medialny wspomagacz zawdzięczam bowess. Dzięki Ośmiornico. pisał to wilk
Córka lubi Meee, syn Chrumasa, Uchol jest "tym trzecim". Ciekawa jestem, z którym bohaterem nić sympatii nawiązał Wilk. :)
Mee miewa momenty, w których chciałbym jej ukręcić łeb - doświadczenie uczy że kiedyś będzie naprawdę fajną laską. Chrumas jest w miarę ok, ale szału nie ma. Uchol miewa momenty, ale zwykle jest typowym Obelixem . Czyżby scenarzyści go olewali? Pozostaje mi dołaczyć do drużyny córki, choć z dystansem by kózka dożyła swej świetności.
A ja lubię Uchola w tych jego momentach. Trzymam wtedy z grzesznikiem. ;)
Julia - pisz! Poniedziałek - mleko, wtorek - owoc lub warzywo, środa - mleko i owoc lub warzywo, czwartek - owoc lub warzywo, piątek - mleko. :D
Bardzo fajną robotę wykonujesz. My również chcemy promować zdrowie dla przyszłych pokoleń.
Pozdrawiamy
Fit family
Dzięki za odwiedziny!
Staram się po prostu zachowywać zdrowy rozsądek, bo w szale konsumpcjonizmu łatwo zapomnieć, że przeróżne rzeczy kupić bardzo łatwo, a zdrowie ma się tylko jedno i samymi pieniędzmi nie da się go wykupić w abonamencie.
Serdecznie pozdrawiam!
Myśle że najważniejsze jest usiąść z dzieckiem do każdego posiłku. Te parówki mi się nie podobają :-)
Posted using Partiko Android
No cóż - w szkole drugie śniadanie jedzą w gronie koleżanek i kolegów z klasy. :)
Też nie jestem wielką fanką parówek (ani mięsa w ogóle), ale dzieci jednak lubią rozdrobnione wyroby wędliniarske. Nie jedzą ich jakoś dużo, a pewnie z czasem będzie tego jeszcze mniej.
Ach żeby wszyscy rodzice mieli takie podejście :-). Z licznych relacji wiem co niektóre dzieci dostają na drugie śniadania:
A warzywa i owoce od szkoły najczęściej trafiają do śmietnika, albo jako piłki do kopania na korytarzu. A opakowania z mlekiem lubią sobie wyfrunąć przez okna ewentualnie są świetną amunicją na wojnie w szatni.
Jest też opcja 5-10 złotych "na" drugie śniadanie. Kończy się różnie, zwykle słodyczami. Teoretycznie w sklepikach szkolnych miały być nieco zdrowsze rzeczy, praktycznie ajenci twierdzą, że dzieci po prostu ich nie kupują.
Chyba ta suszona kiełbasa w powyższych przykładów jakaś taka najbardziej pożywna. :D
A propos mleka i owoców rozdawanych w ramach programu. U moich dzieci w szkole również bywało, że mleka zostały gdzieś porzucone, jabłka lądowały w koszach. Pomogła prosta zasada - nie masz ochoty, nie bierzesz, za kombinowanie z odebraną porcją, chowanie, wyrzucanie jest minus z zachowania. No ale jest to jednak wbrew idei, bo w ten sposób dzieci, które nie jedzą warzyw i owoców, mogą słodko trwać w swoim kręgu żywności wysokoprzetworzonej.
Podejrzewam, że właśnie dlatego takiej zasady w tamtej szkole nie wprowadzono - chyba akurat tam jest bardzo kiepsko ze świadomością o zdrowym żywieniu, to może jak gówniak zje co któreś warzywo albo z głodu sięgnie po owoc to się w jakimś sensie opłaci (choć mnie akurat bardzo wkurza marnowanie jedzenia).