Szkoła to też zło

in #polish6 years ago (edited)

Z okazji dnia 1 września oraz natchniona artykułem @theadelina postanowiłam napisać jak najbardziej krótki artykuł na temat problemów jakie spotykałam w szkołach do których uczęszczałam. Czemu jak najbardziej krótki? Bo na ten temat pewnie nie tylko w moim przypadku można by napisać książkę.
Na mojej drodze edukacyjnej napotkałam wielu nieprzyjemnych ludzi i nieodpowiednich zachowań... jednak bardzo wiele razy byłam też potraktowana wyjątkowo dobrze oraz uczona byłam przez nauczycieli o których do dziś zdarzy mi się pomyśleć i uśmiechnąć :)
1.jpg

PODSTAWÓWKA- uczniowie równi i równiejsi

Szczerze mogę powiedzieć, że nienawidziłam mojej podstawówki.
Niestety przez całą podstawówkę chodziłam do klasy z chłopcem, który był adoptowany. Biedny chłopiec z domu dziecka... Nienawidziłam go... Czemu? Bo robił z innymi uczniami co chiał! Bił, wyzywał, okradał, wyzywał rodziców. Większość dzieci się go bała, albo miała na tyle wpływowych rodziców, że mogli cokolwiek załatwić w szkole... a ja? Ja nie umiałam się nie postawić. Niezależnie czy był to dzieciak z pierwszej, trzeciej czy piątej klasy- zawsze się stawiałam. A i moi rodzice niestety nie mieli stanowisk, które w oczach moich nauczycieli były by na tyle wysokie by moje dobro kłaść na równi z dobrem innych dzieci- tych z domu dziecka, czy tych których rodzice mają własne firmy. Poza tym, moi rodzice wychodzili z założenia, że skoro pani nauczycielka dzwoni i mówi, że ja wszczęłam bójkę to musi to być prawda i to wcale nie jest tak, że on rzucił się na mnie a ja się broniłam.
Artur- tak miał na imię ten chłopiec, który dziś jest już psychopatą. Matka adopcyjna nie żyje, od ojca wyłudza pięniądzę i zastrasza go wraz z kolegami. Więc Artur... Artur nie musiał nic umieć- oceny miał no... można powiedzieć jedne z lepszych w klasie. Artur nie musiał być grzeczny dla nauczycieli i tak miał dobre zachowanie... Artur był biednym dzieckiem z domu dziecka...
W klasie miałam też kilkoro dzieci, których rodziece byli dużo bardziej bogaci od moich. Z większością dobrze się trzymałam... Jeden tylko był taki co wciąż zaczepiał dzieciaki, biedniesze choć trochę i poniżał je. Oczywiście wszystko za przyzwoleniem nauczycieli. Na tyle potrafił być pewny siebie, że gdy nauczyciel zwrócił mu uwagę lub zbyt nisko ocenił to przy całej klasie potrafił przypomnieć, że jego tata to ma firme i na pewno się bardzo zdenerwuje...
Podsumowując moją podstawówkę mogę powiedzieć, że najmniej mam problemu do moich starych kolegów np. Artura. Nauczyciele po prostu byli złymi ludźmi. Swoimi podwójnymi standardami, zamiataniem mojej krzywdy pod dywan, kłamaniem moim rodzicom na temat mojego zachowania czy nawet zaniżaniem moich ocen znacznie obniżyli moją samoocenę. Czułam się gorsza ze względu na to kim są a kim nie są moi rodzice. Nie chciałabym żeby kiedykolwiek w życiu moje dzieci miały do czynienia z takimi ludźmi i takim miejscem jak moja podstawówka.

GIMNAZJUM- czy sportowiec idiota to stereotyp?

Może tak... może nie... Ja w swoim gimnazjum spotkałam i geniuszy i idiotów. Miły, grzeczny, wybitny w swojej dyscyplinie... ale idiota. Pamiętam jak na naszą lekcje matematyki wszedł najlepszy koszykarz. Wysoki, przystojny, mistrz. Czar prysł gdy się odezwał: „Dobry, ja przyszłem zaliczyć wzory.” Wyłożył się na pierwszym- wzór na pole kwadratu.
Uczniowie różni: jedni bardziej zaangażowani w sport, inni w nauke, nielicznym udało się to połączyć (mi nie). Cudowni nauczyciele zawsze wspierający nas i w nauce i w sporcie. Szczególnie mój wychowawca- człowiek anioł- zasługuje na osobny wpis.
Jedni ćpali, inni palili fajki, jeszcze inni pili... ale zawsze jakoś to było. Koszykarze chodzili na mecze piłkarzy, piłkarze na zawody szermierzy.
Jedyne co wybitnie źle zapamiętałam z mojego gimnazjum to zachowanie naszych kolegów z klasy, którzy byli zazdrośni o nasze osiągnięcia w piłce nożnej. Naprawde potrafili zachowywać się jak świnie, nie traktowali nas nawet jak dziewczyny... Byłyśmy dla nich „ładnymi chłopcami”... no to dobrze, że chociaż ładnymi. Za to ja zawsze uważałam, że to oni grali jak baby ;)

TECHNIKUM- ochroniarz zamordysta i sklepikarz pedofil

Pierwsza klasa była super, aż się serce cieszy jak wspominam. Jednak pozostałe trzy to tragedia... Gdy byłam w drugiej klasie szkoła zatrudniła ochroniarza, koleś sam o sobie mówił, że jest ważniejszy niż dyrektor.
Wchodził nam do szatni na WF gdy się przebierałyśmy, nie tylko naszej klasie się to zdarzyło... Zawsze mówił, że szuka jakiejś dziewczyny co przed chwila paliła w toalecie. Przechadzał się obok dziewczyn w bieliźnie bardzo blisko, by poczuć smród papierosa...
Przeszukiwał plecaki, kurtki, szarpał uczniów, gdy ci nie chcieli mu się tłumaczyć, że już skończyli lekcje i śpieszą się na autobus. Sprawdzał również plany zajęć nauczycieli, to jak zaparkowali auta, czy są w odpowiednim miejscu na dyżurze. Wszystko zgłaszał dyrekcji.
Pewnego dnia po lekcjach, za bramą szkoły złapał na fajce większą grupkę osób- w tym mnie, wyszarpnął mi torebkę i zabrał papierosy. Wraz z panią pedagog poszłam do pani dyrektor, ona obiecała przejrzeć monitoring, bo nie może mi wierzyć na słowo, że byłam poza bramą skoro ochroniarz zarzeka się, że byłam na podwórzu szkolnym. Następnego dnia pani dyrektor powiedziała, że niestety nie ma nagrania(?)po czym wyciągnęła dokumenty mojej koleżanki z klasy i drugie- mojego kolegi, powiedziała, że opuścili zbyt wiele godzin lekcyjnych i powinni być wyrzuceni ze szkoły... spytała również czy chce rozstrząsać sprawę „głupiej paczki papierosów”. Głosy w głowie kazały mi odpuścić...

W międzyczasie najlepszy kumpel ochroniarza- sklepikarz został aresztowany za pedofilie. Dopuścił się innych czynności seksualnych z 11 latką(jak dobrze pamiętam). Gdy sprawa ze sklepikarzem wyszła na jaw (minęły ze dwa tygodnie) nauczyiele w prywatnych rozmowach z nami przyznali, że wiedzieli o tym, że interesuje się on dziećmi... Dyrekcja dostawała sygnały od nauczycieli... Oczywiście nie zrobiła nic...

Nawet nie wiem jak to podsumować... Puszczasz sobie dziecko do szkoły aż tu pewnego dnia przyjdzie zapłakane, pobite przez ochroniarza i obmacane przez sklepikarza...

SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU KOCHANI !!

.
.
.
.
.

SZKOLNEGO ;)

Sort:  

Proponuję w następnym artykule dodać tag "sp-group" :) a i odezwij się do mnie na meila. Jest taka mała sprawa :) - [email protected]

Napisałam ;)

Często czytam Twoje posty @julietlucy. Najbardziej dlatego, że nigdy nie Nie obwijasz ( chyba dobrze napisałem :D) w bawełnę. Wszystko to co piszesz Ma jakieś przesłanie, najbardziej wspominam post, pod nazwą "moje dzieci nie będą lubiane". według mnie w zupełności Miałaś rację, zapomniałem tam napisać swojego komentarza, ale trafiłaś w dziesiątkę. Od przeczytania tego posta czytam kiedy mogę twoje wpisy. Są świetne. A co do wspomnianego posta wcześniej to dziękuję za niego bo teraz lepiej wiem Jak wychować swoje dziecko :) Pozdrawiam :)

Dziękuje serdecznie za twój komentarz, umilił mi wieczór :) "teraz lepiej wiem jak wychowywać swoje dziecko" <3
Co do tamtego tekstu wiem, że mam racje, wiem to po tym jak mnie uczyli dorośli jak byłam mała i jakie to ma skutki teraz, moja kuzynka tak samo wychowywała swojego pierwszego synka i ma troche ciężko w szkole. Przypuszczam też, że w kilku innych kwestiach mogę popełniać błędy w wychowywaniu dzieci jednak kieruje się swoim rozsądkiem a dopiero potem radami, jeżeli coś jest nie tak to to poprawiam i nie załamuje się od razu, że popełniłam błąd a przede wszystkim umiem się przyznać, że coś zrobiłam nie tak. Tobie i wszystkim innym rodzicom też polecam takie podejście.
Dziękuję ci za to, że czytasz moje posty i w dodatku tak dobrze je oceniasz. To bardzo motywuje.
Z mojej strony mogę dodać, że czekam na twój dłuższy wpis dotyczący Malutkiej ;)

Może niedługo będzie dłuższy wpis. Na razie słabo z czasem. Ale myślę że niedługo coś będzie. A do tego co napisałaś że popełniasz błędy i kierujesz się rozsądkiem to myślę że robisz bardzo dobrze ponieważ nie słuchasz opinii innych tylko robisz to co uważasz za słuszne. A błędy to popełnia każdy i jak wiadomo człowiek uczy się na błędach i z tych błędów wyciąga wnioski. Pozdrawiam. Myślę że jesteś świetną matką i mam nadzieję że ja też będę takim świetnym ojcem Dla mojej małej jak ty :) .

P.S. Nawet moja narzeczona przeczytała twoje posty i myśli że bardzo dobrze myślisz :) Pozdrawiam jeszcze raz:)

Posted using Partiko Android

Dziękuję za wszystkie miłe słowa, ucałuj Malutką i pozdrów narzeczoną :)

Szykuję posta na ten temat, nie będziesz miała nic przeciwko? Właściwie to miałem się do Twojego posta odnieść w tym omentarzu ale uznałem, że temat zasługuje na rozwinięcie.

Oczywiście, chętnie przeczytam co ty masz do napisania :)
Ja też sama na ten temat nie wpadłam, @theadelina była pierwsza.

Jestem prawie gotowy, ostatnie szlify i może jeszcze dzisiaj.

Ło Matko! Do jakich szkół Wy chodziliście 😉 Ja swoją edukacje wspominam bardzo dobrze, jasne były takie sytuacje do których nie wracam z przyjemnością ale ogólnie było fajnie. To tak jak z wojskiem, jak sie było w przysłowiowym "MON-ie" to był płacz ale z perspektywy czasu to było bardzo ciekawe doświadczenie. Wydaje mi się, że wszystko zależy od podejścia ja od podstawówki do końca liceum zwyczajnie dobrze się bawiłem, więc nie wynioslem żadnej "traumy". Mało tego, przecież dopiero w dorosłym życiu zaczynają się prawdziwie problemy...

Na początku tekstu napisałam, że spotkałam się i ze złymi i z dobrymi ludzmi i zachowaniami. Akurat teraz skupiłam się na złych stronach, ale w planach mam tekst o moim wychowawcy z gimnazjum, który byl cudownym człowiekiem, który dużo dobrego zrobił dla mnie czy dla innych.

Ja z kolei najmilej wspominam liceum. Spotkałem w nim bardzo fajne grono pedagogiczne. Podstawówka jest już trochę niżej, ponieważ też była sytuacja z równymi i równiejszymi. Gimnazjum za to nienawidziłem pomimo poznania tam kilku ciekawych osób. Głównym powodem niechęci byli uczniowie, którzy powtarzali klasę powyżej dwóch razy. Lubili sobie "dokuczać" młodszym. Kadra nauczycielska oczywiście prawie wcale nie interweniowała.

Ja też chyba najmilej wspominam liceum poza tym ochroniarzem, bo niestety ja i moje kolezanki z klasy wyjatkowo bardzo mialysmy z nim na pienku, poza tym to nauczyciele na prawde byli ok i moja klasa tez, a konkretnie grupka dziewczyn z ktorymi sie trzymalam.
Ja w swoich szkolach nie spotkalam sie z takimi uczniami o ktorych ty piszesz na szczescie... To znaczy gdzies tam na poczatku technikum byly różne akcje (ze strony starszych dziewczyn oczywiscie) no ale jak sobie raz nie pozwoliles to nie było problemu. Wiem, że można było trafić gorzej, różne dzieciaki przechdzą różne koszmary...

Ja wspominam szkołę dość miło. Nie było żadnych grup, które by uwalały jakiegoś biedaka. To działo się pewnie dużo później niż ja chodziłem.
Nauczyciel wraz z długą linijką aby dać po łapach to była norma, ale mało kto obrywał. Dzisiaj nie do pomyślenia, wszystko wychuchane.
Pozdrawiam.

Ooo ja też wiem, co to znaczy dostać po łapach linijką... nie tak dosłownie, ale... gdy byłam w podstawówce moja wychowawczyni poszła na urlop macierzyński i przez dłuższy czas była u nas na zastępstwie starsza pani, która już nie pracowała, ale kiedyś kiedyś uczyła mojego tate. Nie wiem czy to zgodne z prawem, ale tak było :) Ja byłam troszkę pyskata i nieraz dostałam po łapkach, ale... to co najważniejsze- w konfliktach z Arturem zawsze stała po mojej stronie i mimo wszystkich kar, które dostałam od tej kobiety do dziś ciepło ją wspominam, bo po pierwsze była sprawiedliwa, a po drugie nauczyła mnie szacunku do nauczyciela.

Tak jak obiecałem, zostawiam mojego skromnego upvote'a

nie mogłam się doczekać tego wpisu i się nie zawiodłam! :) oto porcja niesamowitych informacji! współczuję Ci, bo naprawdę musiałaś przeżyć koszmar. przyznam, że u mnie zarówno w podstawówce jak i gimnazjum osoby wywodzące się z bogatszych rodzin miały lepsze traktowanie.. och jak to zaniżyło moją samoocenę! niewyobrażalnie! ale i tak fragment z ochroniarzem i sklepikarzem są moje ulubione - hardcore! :o

Z perspektywy czasu albo się z tego śmieje albo jestem zażenowana, ale fakt faktem w tamtym czasie wszystko mocno przeżywalam.
Mam nadzieje, że moje dzieci szczególnie jeżeli chodzi o podstawówke nie trafią na taka szkołe, a jak już trafią- ucząc się na błędach moich rodziców nigdy nie będę ślepo wierzyła nauczycielom.

dobry tekst. Wszystkich tych zwyroli razem z ochroniarzem i pedofilem do jednego worka :)